INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

08:09 | piątek | 19.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Ka†yń pamiętamy

Czas czytania: 10 min.

Kartka z kalendarza polskiego

19 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Kartka z polskiego kalendarza: 13 kwietnia każdego roku

Piotr Szubarczyk

- reklama -

Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – to polskie święto państwowe, obchodzone co roku 13 kwietnia.

Tego dnia w roku 1943 Niemcy podali na cały świat informację o dołach śmierci w Lesie Katyńskim pod Smoleńskiem i o tysiącach zamordowanych przez NKWD polskich oficerów.

Święto ustanowił przez aklamację Sejm RP – 14 listopada 2007. Przedtem uznawaliśmy 13 kwietnia za Światowy Dzień Pamięci Ofiar Katynia.

- reklama -

Związek Sowiecki przyznał się oficjalnie do popełnienia zbrodni dopiero po pięćdziesięciu latach! Niestety, w półwiecznym kłamstwie katyńskim uczestniczyły także „demokracje zachodnie” – dla dobrych stosunków z Sowietami, dla poprawności politycznej, a przede wszystkim dlatego, że tragedia polska niewiele te „demokracje” obchodziła, skoro po wojnie gotowe były Polaków i inne narody Europy środkowej i wschodniej oddać w pacht Sowietom. O Katyniu trzeba pamiętać każdego dnia, ale tego dnia szczególnie.

We wtorek 5 marca 1940 ludowy komisarz spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ławrientij Beria skierował do Josifa Stalina notatkę nr 794/G, w której napisał, że polscy jeńcy wojenni i więźniowie przetrzymywani w więzieniach „zachodniej Białorusi” i „zachodniej Ukrainy” (tak sowieci nazywali zagarnięte w roku 1939 terytorium Polski) są zatwardziałymi i nie rokującymi nadziei poprawy wrogami władzy sowieckiej. Zaproponował ich zamordowanie: rozpatrzyć bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i bez aktu oskarżenia. Skazani „bez aktu oskarżenia”! Ta notatka, przekazana Polsce przez Rosję w roku 1992, wraz z innymi dokumentami katyńskiej zbrodni, to wzorcowy dokument, obrazujący sowiecki „wymiar sprawiedliwości”. Beria był jednym z najbliższych współpracowników Stalina, inspirował liczne zbrodnie systemu sowieckiego, w latach 1938-1953 stał na czele sowieckich służb bezpieczeństwa. Był jedną z najbardziej odrażających postaci wśród sowieckich funków państwowych, w całej historii Związku Sowieckiego.

„Postulat” Berii zaakceptowali własnymi podpisami, poza Stalinem: Kliment Woroszyłow (współorganizator krwawych czystek w armii sowieckiej, jeden z jej nieudolnych „wodzów” podczas agresji na Finlandię), Wiaczesław Mołotow (główny wykonawca „wielkiej czystki” – ludobójczej akcji, skierowanej przeciwko obywatelom ZSRS uznanym za wrogów bolszewizmu, współtwórca IV rozbioru Polski), Anastas Mikojan (członek sowieckiego Politbiura), Michaił Kalinin (przewodniczący sowieckiej Rady Najwyższej) oraz Łazar Kaganowicz (inicjator „wielkiej czystki”). Miesiąc później rozpoczęła się najbardziej dziś znana i najohydniejsza w dziejach nowożytnej Europy zbrodnia na bezbronnych jeńcach wojennych.

- reklama -

Jeńców z Kozielska zamordowano w Smoleńsku i w Lesie Katyńskim, gdzie zostali odkopani przez polskich robotników przymusowych latem 1942, na podstawie informacji miejscowych Rosjan. Władze niemieckie postanowiły wykorzystać sowiecką zbrodnię propagandowo. Już 12 kwietnia 1943 a przede wszystkim 13 kwietnia 1943 Radio Berlin podało komunikat o odnalezieniu ciał 12 tysięcy, jak wówczas szacowano, polskich oficerów.

Jeńców ze Starobielska zamordowano w Charkowie i tam ich zakopano.

Jeńców z Ostaszkowa zamordowano w Twerze i zakopano w pobliskim Miednoje.

Mogą być wątpliwości co do tego, czy zbrodnia katyńska była największą – pod względem liczby zamordowanych – zbrodnią popełnioną na jeńcach wojennych. W Auschwitz-Birkenau Niemcy zamordowali porównywalną liczbę sowieckich jeńców wojennych (około 20 tysięcy), a spośród 102 tysięcy żołnierzy niemieckich z 6 armii marszałka Friedricha Paulusa, wziętych do niewoli w styczniu 1943  pod Stalingradem, powróciło do domów tylko 6 tysięcy, pozostałych sowieci zamordowali lub zamorzyli głodem. Liczba ofiar sowieckich zbrodni na więźniach politycznych z lata 1941 jest również porównywalna do liczby zamordowanych na podstawie rozkazu z 5 marca 1940. Wyjątkowość zbrodni katyńskiej wynika jednak z wieloletniej zmowy, międzynarodowego kłamstwa katyńskiego. Wpisuje się więc ona nie tylko w historię zbrodni wojennych i w historię polskiej Golgoty Wschodu, lecz także w historię dociekań nad zbrodniczą naturą sowieckiego systemu państwowego i nad fenomenem jego ponadsiedemdziesięcioletniego trwania z pomocą rządów i elit intelektualnych tzw. „wolnego świata”.

Podpisy na „wyroku”, złożone przez członków Politbiura WKP(b), poprzedniczki Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, oraz przez przewodniczącego Rady Najwyższej ZSSR nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do jednego:

Zbrodnia katyńska była zbrodnią państwową, przy czym „prokuratorami” i „sędziami” byli najwyżsi przywódcy zbrodniczego, totalitarnego państwa sowieckiego.

Polscy oficerowie i żołnierze często mieli do wyboru niewolę niemiecką lub sowiecką. Na ogół wybierali poddanie się sowietom, spodziewając się lepszego losu, bo przecież Rzeczpospolita nie była w stanie wojny ze Związkiem Sowieckim. Była to tragiczna pomyłka. Oficerowie wzięci do niewoli niemieckiej przeżyli wojnę w oflagach. Ci, którzy dostali się w ręce sowieckie, umierali w Katyniu, w Charkowie i w innych miejscach, trafiali do więzień jako polityczni i ginęli podczas koszmarnych dni końca czerwca i lipca 1941, gdy Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki i trzeba było „ewakuować” więzienia. Niektórzy, do końca niezidentyfikowani, ale uznani za podejrzanych, umierali w łagrach.

Jeńcy polscy w sowieckich obozach nie byli chronieni przez prawo, ponieważ Sowiety nie były sygnatariuszami konwencji genewskich i haskich. To jednak nie zmienia oceny moralnej popełnionej zbrodni, tym bardziej, że nosi ona wszelkie znamiona zbrodni ludobójstwa, nie ulegającej przedawnieniu. Poza konwencjami spisanymi w formie międzynarodowych umów, jeńców chroni w całym cywilizowanym świecie niepisane prawo, zakazujące zabijania bezbronnych.

Władze sowieckie, mimo starań rządu polskiego na uchodźstwie, nie udostępniły nigdy listy przebywających w sowieckich obozach oficerów polskich – ani Polakom, ani Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi. Prawdopodobnie dlatego, że zbrodnia była planowana od samego początku, a nie dopiero w marcu 1940. Miała się dokonać po zakończeniu „razwiedki” i tak się stało. Pozostaje pytanie, dlaczego sowieci pozwalali oficerom na korespondencję z rodzinami. Odpowiedzią jest lista deportowanych w głąb Związku Sowieckiego ojców, matek, żon i dzieci tych oficerów! Sowiecka eksterminacja „wrogów klasowych” polegała na „wytępieniu” tych wrogów „do korzeni”. To stara praktyka bolszewicka. Po nocnym aresztowaniu „wroga ludu” przez Czeka, rodzina mogła się spodziewać tego samego. Listy adresowe, które powstały z enkawudowskiej lustracji korespondencji naszych oficerów, stały się później listami deportowanych – najbliższych im osób.

Pojawiają się różne liczby ofiar zbrodni opartej na rozkazie z 5 marca 1940. W marcu 1959 szef KGB Andriej Szelepin sporządził dla Nikity Chruszczowa, ówczesnego sekretarza generalnego KPZR, notatkę, z której wynika, że na podstawie tego rozkazu sowieci zamordowali łącznie 21 857 oficerów i więźniów politycznych, w 97% narodowości polskiej. Nie wiemy, na czym opierał się Szelepin, ale na pewno nie okłamywał generalnego sekretarza komunistycznej partii sowieckiej.

Instytut Pamięci Narodowej stoi na stanowisku, że zbrodnia katyńska była aktem ludobójstwa. Ludobójstwo (ang. genocide) to termin z zakresu prawa międzynarodowego, zdefiniowany w rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 11 grudnia 1946 oraz w międzynarodowej konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Ludobójstwem są takie czyny, jak morderstwo, poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną członków prześladowanej zbiorowości, celowe pogarszanie warunków życia zbiorowości po to, by ją zniszczyć lub ograniczyć jej liczebność. Za warunek wystąpienia ludobójstwa uznano zamiar zniszczenia całkowitego lub częściowego grup narodowych, etnicznych, rasowych bądź religijnych jako takich. Ludobójstwo uznano za ten rodzaj zbrodni, który nie podlega przedawnieniu. Należy ścigać nie tylko zbrodnie dokonane po przyjęciu konwencji z 1948, ale także zbrodnie, do których doszło wcześniej. To zasadnicze ustalenie dla sprawy katyńskiej. W świetle definicji ONZ i jej interpretacji, zbrodnia katyńska powinna być uznana za zbrodnię ludobójstwa. Skierowana była przeciwko dużej grupie, którą wyodrębniono ze względu na narodowość i przynależność państwową. Intencją zbrodniarzy było całkowite zniszczenie tej grupy.

Współczesna Rosja, jako następczyni prawna Związku Sowieckiego, nie zgadza się na określenie zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. Generalna Prokuratura Wojskowa Rosji oświadczyła 5 marca 2006, że zamordowani Polacy nie byli ofiarami represji stalinowskich! Oświadczyła, że nie ma możliwości ustalenia kwalifikacji prawnej, na podstawie której skazano na śmierć Polaków. Oczywiście! Akt ludobójczy nigdy nie ma „kwalifikacji prawnej”. Jest sam w sobie aktem bezprawia, represji, prześladowania. Czy Niemcy mordujący Żydów za to, że byli Żydami, potrzebowali jakiejś „kwalifikacji prawnej”?

Rosja odmawia uznania zbrodni katyńskiej za akt masowy i ludobójczy – zarówno w świetle definicji ludobójstwa, jak i zbrodni wojennej czy represji stalinowskiej. Fakt, iż prokuratura państwa o mocarstwowych ambicjach nie umie znaleźć żadnej kwalifikacji mordu katyńskiego, należy uznać za ponurą, wręcz upiorną kpinę z ofiar i prowokację wobec Polski – uważa Witold Wasilewski z IPN. Katyń był motywowanym politycznie masowym mordem. Nie zatuszują tego żadne wybiegi władz Rosji, tak jak prawdy o sprawcach masakry nie udało się, pomimo trwających pół stulecia wysiłków, zataić władzom ZSRS […]. Masowy charakter zbrodni nie podlega wątpliwości, a dokumenty sporządzone przez jej sprawców potwierdzają narodowe i społeczno-zawodowe kryterium doboru ofiar […]. Nie czyny ani nawet nie poglądy przetrzymywanych były powodem ich wymordowania, a przynależność do narodu polskiego.

Jest wielu Rosjan, którzy rozumieją polski ból i którzy nie chcą, by współczesna Rosja była mentalnie następczynią zbrodniczego państwa komunistycznego. Pozostaje nadzieja, że to właśnie ci Rosjanie będą mieli kiedyś decydujący wpływ na kształt swojego państwa i na stosunki z najbliższym sąsiadem na zachodzie. Tacy Rosjanie, jak prof. Natalia Lebiediewa, jak prof. Siergiej Słucz i ci wszyscy, którzy zaangażowali się w pracę dla Stowarzyszenia „Memoriał” (zniszczonego przez Putina), z szefem komisji polskiej Memoriału, dr. Aleksandrem Gurjanowem.

Na pytanie polskiego dziennikarza, dlaczego sowieckie Politbiuro zdecydowało się na zbrodnię na jeńcach wojennych, na tak ogromną skalę, dr Gurjanow wyraził opinię, że skoro 5 marca 1940 szybkie zakończenie wojny z Finlandią było już przesądzone, sowieckie Politbiuro uznało, że dalszej wojny w Europie już nie będzie, czyli tysiące polskich jeńców w razie zwolnienia z niewoli będzie stanowić problem w sowietyzacji zagarniętych ziem polskich, trzeba więc „rozwiązać problem”, zgodnie z sowiecką „pragmatyką”: nie ma człowieka, nie ma problemu…

Zbrodnia katyńska poraża swoją skalą, wymykającą się wszelkim, nawet najbardziej cynicznym i bezwzględnym próbom racjonalizacji – napisał prof. Wojciech Materski, uważany w Polsce za jednego z najwybitniejszych znawców historii Polaków pod okupacją sowiecką . O dokonanym wiosną 1940 r. ludobójstwie wiemy już dziś bardzo dużo, co nie oznacza, iż na wszystkie pytania z tego zakresu jesteśmy w stanie odpowiedzieć […]. Wiemy, iż kłamstwem jest, jakoby prawda o zbrodni katyńskiej ukryta została w tajnych archiwach i kolejne ekipy na Kremlu były jej nieświadome. Na podstawie dokumentacji z tzw. «pakietu nr 1» wiemy, iż co najmniej kilkadziesiąt osób z sowieckiego partyjnego tzw. pierwszego eszelonu władzy cały czas miało jej pełną świadomość. Wiemy, iż prezydent Michaił Gorbaczow uroczyście zapewniając, iż robi w sprawie odnalezienia dokumentacji katyńskiej wszystko co może, po wielekroć kłamał. Dziesiątki tysięcy kart kserokopii dokumentacji z archiwów rosyjskich, jakimi dysponujemy, zawiera nadal dotkliwe braki. Takim brakiem, wyjątkowo istotnym nie tylko dla historyków, ale też rodzin ofiar zbrodni katyńskiej, są jakoby zniszczone teczki archiwalne – 21 857 kompletów dokumentów dotyczących poszczególnych jeńców wojennych i więźniów. Zniszczenie teczek w 1959 r. sugerował pierwszemu sekretarzowi KC KPZR Nikicie Chruszczowowi ówczesny szef KGB Aleksandr Szelepin, ale nie ma żadnego śladu, by zniszczenia takiego dokonano. Zalecał zarazem zachowanie protokołów Kolegium Specjalnego, które odpowiedzialne było za stronę organizacyjną katyńskiego ludobójstwa, a i tych dokumentów dotąd nie udostępniono. Brakuje tzw. listy białoruskiej – więźniów przetrzymywanych na terytorium tzw. Białorusi zachodniej, wymordowanych na podstawie tej samej decyzji z 5 marca; w warunkach zachowania co najmniej dwóch egzemplarzy tzw. listy ukraińskiej, jest nie do pomyślenia, by dokumentacji tej w archiwach postsowieckich nie było. Nie wiemy, gdzie grzebano ciała pomordowanych 7 305 więźniów, choć domyślamy się, gdzie to mogło mieć miejsce. Dostęp do archiwalnego zasobu postsowieckiego jest dla polskich historyków i archiwistów systematycznie zawężany […]. Nie udało się dotąd udowodnić bardzo prawdopodobnej hipotezy o związku niemieckiej zbrodniczej akcji AB z ludobójstwem katyńskim […]. Za prawie 22 tysiące istnień ludzkich, niewinnych ofiar odpowiadają decydenci – Stalin i jego najbliższe, panicznie bojące się go otoczenie; specjaliści od mordowania zza biurka – jak członkowie Narady Specjalnej; wykonawcy – przeszkoleni mordercy oraz mordercy z przypadku, pracownicy obwodowych NKWD. Za ukrywanie prawdy o zbrodni, próby obarczenia nią Niemców odpowiadają kolejne ekipy sowieckich przywódców partyjnych i państwowych, odpowiadają tchórzliwi przywódcy PRL, ale też cyniczni politycy zachodni, Brytyjczycy i Amerykanie.

*  *  *

Niezależnie od pytań, jedno jest pewne: winni są znani. Znani są też ci, którzy są ich następcami prawnymi i kontynuatorami kłamstwa katyńskiego. Niestety, poczucie odpowiedzialności rozumieją oni inaczej niż my. Bo to jest Rosja…

Ciała polskich oficerów w odkrytym dole katyńskim – niemiecka fotografia z Lasu Katyńskiego – kwiecień 1943.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx