Unia chce sankcji, Tusk straszy i ustawia rząd po kątach, czyli kolejny dzień bicia piany w sprawie Rosji.
Unia Europejska obejmuje Rosję kolejnymi pakietami sankcji, ale tak, żeby się jakaś szczególna „krzywda” nie stała zwłaszcza gospodarce niemieckiej. W dodatku „pakiety sankcji” są wdrażane tak, że szczególna krzywda nie dzieje się też Gazpromowi.
Tymczasem Donald Tusk, chociaż nikt go nie prosił, zabrał się za udzielanie rad polskiemu rządowi.
Unijne obiecanki
Szefowa Komisji Europejskiej, znana z „grillowania” Polski Ursula von der Leyen oznajmiła w środę, że w ramach szóstego pakietu sankcji przeciwko Rosji, Unia chce wprowadzić całkowity zakaz importu rosyjskiej ropy. Zgodnie z jej oświadczeniem, import ropy naftowej miałby się zakończyć w ciągu pół roku, a produktów rafinowanych – do końca roku.
Co prawda pomiędzy „chciejstwem” a zakazem jest poważna różnica i nie wiadomo, co na to Niemcy, ale Tusk już poczuł, że musi zabrać głos.
Tusk marzy o władzy
Tusk pojawił się w Międzyrzeczu Podlaskim, gdzie oznajmił, że bardzo chciałby, aby rząd polski był we wspólnym froncie jednolitej europejskiej polityki sanacyjnej. Pomylił biedak rządy, po rząd polski od początku domaga się ostrych sankcji przeciwko Rosji, a z polityki tej wyłamuje się rząd Niemiec. Od razu Tusk przestrzegł też przed tym, co wiedzą wszyscy – sankcje mogą stanowić problem dla gospodarek państw Europy z powodu polityki Unii prowadzonej przez Niemcy, w znacznym stopniu uzależnionych od rosyjskich dostaw, szczególnie gazu. Polska akurat jest od nich uzależniona znacznie mnie niż np. Niemcy, ale Tusk i tak apelował do rządu o „przygotowanie” Polski i Polaków na efekt sankcji. Zachował się więc tak, jakby to on był głową państwa i miał prawo oczekiwać, że rząd będzie wypełniał jego polecania. Tusk by chciał, rząd musi. Pewnie, jak Tusk nie powie, to rząd nic nie zrobi. A zawsze potem będzie mógł powiedzieć, że przecież on apelował, tylko jego apele zostały zlekceważone.
Energetyczna niezależność à la Tusk
– Trzeba być twardym, ale trzeba też się przygotować, żebyśmy nie zapłacili za to zbyt wysokiej ceny – i mówię tu o budżetach rodzinnych, nie tylko o sytuacji całego państwa – mówił Tusk. Zapomniał widać, jak bardzo chciał wpakować Polskę w kontrakt gazowy na całe dziesięciolecia uzależniający Polskę od dostaw rosyjskiego gazu. To dopiero było „przygotowanie do niezależności energetycznej”! Pozostaje dziękować niebiosom, że to na szczęście jego wizja „energetycznego bezpieczeństwa” nie została zrealizowana.
. . . rudy , rudego , rudym pogania