Na Ukrainie leje się krew, a świat zamiast zakończyć wojnę stanowczymi decyzjami wobec Rosji, planuje drugą Jałtę. W roli ofiary tym razem Ukraina.
Włosi najpierw byli niechętni sankcjom wobec Rosji, oczekując np. wyłączenia z nich dóbr luksusowych eksportowanych z Italii do Federacji, a teraz wymyślili pokojowy plan dla Ukrainy. Dziwnym trafem podobny do planu Macrona, uwieszonego na słuchawce telefonicznej łączącej go z Putinem. Przypomnijmy, że Emmanuel Macron zaproponował Ukrainie ustępstwa na rzecz Rosji, żeby „Putin mógł wyjść z twarzą” z wojny. Włosi chcieliby włączyć do podobnego planu kilka państw, w tym Polskę.
Cztery kroki
Włoski plan, już przedstawiony przedstawicielom ONZ i krajów G-7 zawarty jest w czterech punktach. Właśnie ujawniła go gazeta „La Repubblica”.
Wykonanie planu ma nadzorować międzynarodowa grupa mediacyjna, w której znaleźliby się przedstawiciele Francji, Niemiec, Włoch, Turcji, USA, Chin, Kanady, Wielkiej Brytanii, Polski i Izraela. Jak podała gazeta państwa już wykazały chęć uczestnictwa w działaniach, które pozwolą wyjść z kryzysu. Grupę uzupełniliby delegaci organizacji międzynarodowych, głównie ONZ i UE.
Pierwszym krokiem w jego realizacji ma być zatrzymanie wszelkich walk i starć. Całkowite zawieszenie broni i demilitaryzacja linii frontu byłyby warunkiem rozpoczęcia negocjacji.
Etap drugi przewiduje międzynarodowe negocjacje w sprawie statusu Ukrainy. Głównym włoskim celem jest doprowadzenie do „neutralności” Ukrainy (czyli tego, czego oficjalnie chce Putin), z możliwością jej akcesji do Unii Europejskiej (czego Putin nie chce).
To wszystko miałoby być uzgodnione na międzynarodowej konferencji pokojowej, która zgodnie z włoskim pomysłem zajęłaby się także „sporem terytorialnym” Ukrainy i Rosji.
Włoski pomysł zakłada pełną autonomię Krymu i Donbasu z gwarancjami praw do przynależności językowej i kulturowej, ustanowienie pełnego samorządu i niezależnego bezpieczeństwa, ale z zachowaniem integralności terytorialnej Ukrainy. Czyli w praktyce – podsunięciem Putinowi tych regionów na tacy.
Ostatnim, czwartym krokiem ma być zawarcie wielostronnego porozumienia o pokoju i bezpieczeństwie w Europie, które ureguluje stosunki między UE a Federacją Rosyjską.
Porozumienie to ma obejmować ustalenie stabilności strategicznej, rozbrojenia i kontroli zbrojeń, zapewnienie metod zapobiegania konfliktom oraz przyjęcie środków wzmacniających wzajemne zaufanie. Plan przewiduje także całkowite wycofanie wojsk rosyjskich z terytoriów okupowanych i stopniowe znoszenie sankcji wobec Rosji (w nagrodę).
Ale to już było
Całość śmierdzi Jałtą na kilometr, ale Włosi zdają się tego nie dostrzegać albo uważają, że nie dostrzegą tego Ukraińcy. W dodatku już raz Ukraina podpisała porozumienie, które miało dać jej bezpieczeństwo. Warto więc przypomnieć, że w 1992 r. wraz z Białorusią i Kazachstanem popisała Protokół Lizboński, który w artykule piątym zobowiązywał postsowieckie państwa do denuklearyzacji. Nie zobowiązywał do tego oczywiście samej Rosji. W grudniu 1994 r. Rosja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytanii oraz Ukraina, Kazachstan i Białoruś podpisały memorandum budapeszteńskie, czyli bezwartościowe w świetle prawa międzynarodowego porozumienie, w którym w zamian za przekazanie Rosji broni atomowej, Ukraina dostała „gwarancje niepodległości” od USA. Porozumienie zostało podpisane i jak się okazało, gwarancje USA i Wielkiej Brytanii okazały się warte tyle samo, co gwarancje sojusznicze Francji i Wielkiej Brytanii wobec Polski w 1939 r. Notabene memorandum budapeszteńskie składało się z sześciu punktów, więc było bardziej rozbudowane niż włoskie pomysły na nową Jałtę.