Kiedy kilka tygodni temu państwowy koncern PKN Orlen kupił regionalne dzienniki należące do koncernu Polska Press, podniosły się głosy, że to sposób na ograniczenie wolności słowa w naszym kraju. Z drugiej strony twierdzono, że to początek repolonizacji mediów w naszym kraju, które znalazły się w rękach zagranicznych koncernów.
Nikt jednak nie zwracał uwagi na stronę biznesową całego przedsięwzięcia, zadowalając się twierdzeniami szefa PKN Orlen, Daniela Obajtka, że to transakcja starannie przemyślana z biznesowego punktu widzenia.
Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, rzeczywistość jest jednak inna. Orlen kupił za spore pieniądze wydmuszkę, do której musi słono codziennie dopłacać.
Co prawda nie podano nigdy oficjalnie żadnych sum, ale media branżowe spekulują, że przejęcie Polski Press przez Orlen kosztowało ok. 120 mln złotych. Za to państwowy koncern otrzymał 20 dzienników regionalnych, 120 tygodników i 500 serwisów internetowych.
Na papierze wygląda to imponująco. Problem dla Orlenu tkwi jednak w tym, że Polska Press była przygotowywana do sprzedaży już od 2016 r. Dlatego m.in. wcześniej oddano niemieckiemu właścicielowi 221 mln złotych, a także pozbyto się nieruchomości.
To ostatnie doprowadziło do kuriozalnej sytuacji, w której Orlen będzie musiał płacić byłym właścicielom przejętych właśnie mediów za… wynajęcie pomieszczeń, w których znajdują się ich redakcje.
Informacje „Gazety Wyborczej” zostały uznane przez PKN Orlen za „wprowadzające w błąd czytelników”.
Źródło: Gazeta Wyborcza