We wtorek, ok. godz. 1:30 w nocy, w odległości 300 m od lądowiska, w okolicach Pszczyny, rozbił się prywatny helikopter z czterema osobami na pokładzie. W wyniku katastrofy zginęły dwie osoby. Dwie zostały ranne.
Informacje o wypadku przekazali straży pożarnej okoliczni mieszkańcy. Po dotarciu na miejsce tragedii, strażacy znaleźli, zakleszczone we wraku helikoptera, zwłoki dwóch osób i dwoje ludzi, którzy sami się z maszyny wydostali.
„To teren silnie zalesiony, podmokły, z licznymi ciekami wodnymi, w pobliżu rzeki Dokawy. Akcję utrudniał zalegający śnieg i bardzo gęsta mgła, ograniczająca widoczność do kilku metrów” – mówił o akcji ratunkowej mł. bryg. Caputa dodając, że problemem było też przetransportowanie rannych do karetek.
Przyczyny wypadku badają prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. W rozmowie z Polsat News, brygadier Grzegorz Kołoczek, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie, zapewnił, że „helikopter został zabezpieczony przed oddziaływaniem czynników atmosferycznych, teren został dokładnie ogrodzony, jest pilnowany, otoczony kordonem policji”.
Źródło:polsatnews.pl