Prezydent USA odmówił wzięcia udziału w moskiewskiej defiladzie. Zamiast tego Donald Trump podejmuje w Białym Domu Andrzeja Dudę. Dla Władimira Putina to więcej niż policzek.
– Prezydent Putin dokonał przeglądu armii podczas defilady na moskiewskim Placu Czerwonym, poświęconej udziałowi ZSRS w II wojnie światowej – poinformował Reuter.
Natomiast agencja Newsru.com zwraca uwagę na nieobecność zachodnich przywódców, na czele z Donaldem Trumpem, których mimo zabiegów dyplomatycznych Kremla zabrakło w Moskwie.
Na Placu Czerwonym Putinowi towarzyszyli więc wyselekcjonowani pod względem epidemicznym weterani walk sprzed 75 lat. Jedynymi gośćmi zagranicznymi okazali się przywódcy dawnych republik ZSRS, dlatego moskiewskie obchody można nazwać śmiało paradą dyktatorów.
Tegoroczne show Putina przeszło bez echa, ponieważ w tym samym czasie światowe media koncentrują uwagę na Waszyngtonie, gdzie prezydent USA podejmuje Andrzeja Dudę.
Agencje zwracają uwagę, że prezydent RP jest pierwszym zagranicznym prezydentem, którego Donald Trump gości w Białym Domu od 20 marca.
Symboliczne zakończenie epidemicznej izolacji ma tym większe znaczenie, że planowana agenda rozmów polsko-amerykańskich nie ogranicza się protokolarną wymianą poglądów.
Zgodnie z nieoficjalnymi przeciekami informacji, obaj prezydenci podpiszą szereg dokumentów kluczowych dla pogłębienia polsko-amerykańskiego partnerstwa strategicznego. Spodziewana jest także ważna deklaracja Donalda Trumpa na temat zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, która wzmocni nasze bezpieczeństwo.
Z kolei prezydent Andrzej Duda nie skoncentruje się jedynie na relacjach dwustronnych, ale wyrazi stanowisko państw całego regionu Europy Środkowej, którego Polska jest liderem.
Nie ma jednak wątpliwości, że wizyta Andrzeja Dudy na zaproszenie Donalda Trumpa, dokładnie w czasie moskiewskiej defilady jest klarownym sygnałem Polski i USA pod wystosowanym pod adresem Moskwy.
Przesłanie brzmi: strategiczny sojusz Waszyngtonu i Warszawy przechodzi na wyższy poziom, zmieniając realia bezpieczeństwa Polski i całej wschodniej flanki NATO.
Dla Władimira Putina jest to podwójny policzek. Polsko-amerykański szczyt jest wizerunkowym ciosem dla rosyjskiego prezydenta, bo jego notowania na świecie, a zwłaszcza wśród Rosjan szybko maleją.
Po drugie, Putin może sobie do woli oglądać swoje czołgi, gdy na granicach Polski i NATO zwiększa się ochronna bariera wojsk amerykańskich.