Po epidemicznej przerwie w Hongkongu znowu rozlała się fala protestów przeciwko łamaniu praw autonomii. W odpowiedzi chińskie władze zażądały zalegalizowania obecności swoich sił policyjnych. Departament Stanu USA ostrzega, że jakiekolwiek próby ingerencji w wewnętrzne sprawy Hongkongu skończą się nałożeniem na Pekin amerykańskich sankcji.
Departament stanu ostrzegł Chiny, że „aneksja Hongkongu może spowodować sankcje USA”, poinformowała telewizja NBC. „Jeśli ustawa o bezpieczeństwie narodowym stanie się pretekstem wkroczenia Chin do Hongkongu, sekretarz stanu nie będzie mógł potwierdzić, że tamtejsza autonomia jest nadal przestrzegana. A jeśli tak się zdarzy, Waszyngton będzie musiał nałożyć sankcje na Chiny”, poinformowało telewizję NBC źródło z Białego Domu.
Jak przypominają media, 22 maja rozpoczęła się sesja Chińskiego Zgromadzenia Ludowego. Parlament ChRL wezwał władze autonomicznego Hongkongu do jak najszybszego przyjęcia ustawy o bezpieczeństwie. Nowe prawo ma dać Pekinowi możliwość policyjnej i specjalnej obecności na terenie autonomii. Ubiegłoroczne próby przeforsowania takiego rozwiązania wywołały największą falę protestów na świecie.
W 2019 r. na ulice Hongkongu wychodziły miliony mieszkańców, którzy protestowali przeciwko łamaniu swobód obywatelskich i międzynarodowych zobowiązań Chin. Obywatele autonomii twierdzili, że ustawa umożliwi aresztowania demokratycznych polityków i ich deportację do chińskich obozów karnych. Pekin motywuje potrzebę ustawy ściganiem skorumpowanych polityków i urzędników, którzy zbiegli z Chin do Hongkongu.
Obecne ponowienie chińskich żądań powtórnie wyprowadziło ludzi na ulice autonomii. Po przerwie wywołanej epidemią w ostatni weekend doszło do wznowienia starć pomiędzy policją i demonstrantami. Siły porządkowe zatrzymały kilkanaście osób. Tłum niszczył infrastrukturę drogową i obrzucał policjantów kamieniami oraz butelkami. W ruch poszły pałki oraz gaz łzawiący.
Sytuacja w Hongkongu, jak i naciski Pekinu na autonomię wywołały reakcję Waszyngtonu. Sekretarz Stanu Mike Pompeo oświadczył, że jakakolwiek decyzja Pekinu, która naruszy prawa autonomii i wolność mieszkańców Hongkongu spowoduje kryzys w relacjach amerykańsko-chińskich. Pompeo nie wykluczył podjęcia prawnych retorsji na arenie międzynarodowej.