15 czerwca 1934 r.
OUN-UPA była organizacją zbrodniczą. Winną bestialskiego ludobójstwa. Ale już wcześniej była organizacją terrorystyczną. Na rozkaz Bandery jeden z jej członków dopuścił się zbrodni. W samym sercu Warszawy.
Bronisław Wilhelm Pieracki wychował się w patriotycznej rodzinie w Nowym Sączu. Już od młodości działał w organizacjach niepodległościowych (Polska była jeszcze pod zaborami). Należał do Duchowców – organizacji sympatyzującej z PPS i kolejnych organizacji niepodległościowych, działał w harcerstwie. W 1913 ukończył szkołę oficerską Związku Strzeleckiego w Nowym Sączu, uzyskując stopień chorążego. Był już wtedy członkiem Związku Walki Czynnej. W kolejnych miesiącach pogłębiał swą edukację wojskową. Potem należał do Legionu Zachodniego. Już w 1919 roku został przyjęty do Wojska Polskiego z zatwierdzeniem posiadanego stopnia majora. Trafił do Warszawy, gdzie został skierowany do Komisji Weryfikacyjnej Legionów Polskich. W czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku skierowany do Kwatery Głównej Naczelnego Wodza, gdzie służył jako oficer łącznikowy reprezentujący wojska kwatermistrzowskie. Następnie w dyspozycji Pomorskiej Grupy Operacyjnej (przeniesiony na wniosek jej dowódcy, gen. Roi). 1 grudnia 1924 prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski na wniosek Ministra Spraw Wojskowych, gen. dyw. Władysława Sikorskiego awansował go na pułkownika ze starszeństwem z 15 sierpnia 1924 i 12. lokatą w korpusie oficerów zawodowych piechoty. . Generał Sikorski mianował on Pierackiego sekretarzem w sekcji Komitetu Politycznego Rady Ministrów dla województw wschodnich i mniejszości narodowych i wystawił mu entuzjastyczną opinię: Oficer o wybitnej inteligencji. Niezwykle bystry. Posiada wielką łatwość opanowywania zagadnień ogólnowojskowych. Poczucie godności własnej, obowiązku i ambicji rozwinęły się u niego w wysokim stopniu. Życiowo wyrobiony, służbę traktuje ideowo. Taktowny. Zajmuje się z pasją sprawami polityczno-państwowymi. Przy zagwarantowanej lojalności może być jego praca w tej dziedzinie pożyteczna dla sprawy. Fizycznie na skutek przeżyć wojennych słaby. Potrzebuje powrotu na jakiś czas do służby liniowej, by być doskonałym oficerem Sztabu Generalnego.
Choć Pieracki nie należał do zwolenników siłowego przejęcia władzy przez obóz piłsudczykowski, był zaangażowany w zaplanowanie i przeprowadzenie przewrotu w maju 1926. Tuż przed tym wydarzeniem, gdy sytuacja stawała się napięta, 11 maja został odwołany ze stanowiska zajmowanego w Ministerstwie Spraw Wojskowych. W trakcie samego zamachu zwolennicy Piłsudskiego uczynili go odpowiedzialnym za kontaktowanie się z Polską Partią Socjalistyczną oraz kolejowymi związkami zawodowymi.
19 kwietnia 1929 r. Pieracki objął stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (formalnie więc sprawował funkcję wiceministra). Na to stanowisko został skierowany osobiście przez Józefa Piłsudskiego, który chciał, aby ówczesnego ministra Felicjana Sławoja Składkowskiego wsparł zaufany człowiek.
22 czerwca 1931 r. Bronisław Pieracki został ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Aleksandra Prystora. Na stanowisku tym zastąpił Felicjana Sławoja Składkowskiego. Jednym z głównych jego zadań było odciążenie premiera od spraw bieżącej polityki wewnętrznej państwa na rzecz zagadnień gospodarczych. Pieracki spełnił ten wymóg, jednak stosunki pomiędzy nim a Prystorem nie były najlepsze. Piełniąc kolejne urzędu Pieracki był pozytywnie oceniany przez zamieszkującą Polskę mniejszość niemiecką – nie stawiał przeszkód w rozwoju organizacji społecznych Niemców w RP. Podobnie było z ludnością żydowską. Zajmował się też stosunkami z mniejszością ukraińską, chociaż ta nie należała do jego zwolenników. Ukraińcy nie mogli mu darować np. że uczestniczył w walkach o polski Lwów.
Zamach
Podczas zjazdu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Berlinie, zapadła decyzja o zorganizowaniu zamachu na polskiego ministra ds. wyznań religijnych Janusza Jędrzejewicza lub właśnie Pierackiego. Morderstwo miało być odpowiedzią na aresztowania, których dokonały polskie władze po nieudanym napadzie nacjonalistów ukraińskich na pocztę w Gródku Jagiellońskim. Decyzja o zamachu na Pierackiego zapadła, gdy podjął on próbę porozumienia z umiarkowanymi grupami Ukraińców – zdaniem radykałów zagrażało to ich dalszej konfrontacyjnej polityce.
W 1934 z rozkazu prowidnyka krajowego OUN na Polskę, Stepana Bandery, do dokonania zamachu na ministra Pierackiego został wyznaczony członek OUN Hryhorij Maciejko ps. „Honta”. W tym celu przybył do Warszawy i pod fałszywą tożsamością jako Włodzimierz Olszewski przez pewien czas obserwował tryb życia Pierackiego. Postanowiono, że zaczai się on przed warszawskim Klubem Towarzyskim przy ul. Foksal 3 – miejscu, w którym często spotykali się politycy obozu rządzącego, wysokiej rangi wojskowi i przemysłowcy. 15 czerwca 1934 r. Maciejko zjawił się tam rano i przez dłuższy czas oczekiwał na przybycie Pierackiego, kilkakrotnie oddalając i zjawiając się ponownie w okolicy budynku. Nie zwrócił na siebie uwagi portiera, pomimo podejrzanego zachowania i faktu, że w rękach trzymał kartonowe, obwinięte w papier pudełko, w którym znajdowała się bomba. Mechanizm jej zapalnika bazował na reakcji chemicznej wywoływanej przez połączenie kwasu azotowego, cukru i piorunianu rtęci.
Około godziny przed budynek Klubu Towarzyskiego zajechał premier Leon Kozłowski, nieco później pojawił się minister opieki społecznej Jerzy Paciorkowski. O 15:30 przybył Bronisław Pieracki, który na Foksal przyjechał służbową limuzyną prowadzoną przez szofera Witulskiego. Gdy minister wysiadł z samochodu, ruszył za nim Maciejko, który podszedł do Pierackiego i usiłował zdetonować bombę. Jej zapalnik, którym była szklana rurka, zawiódł. Okazało się, że wykonano ją ze zbyt grubego szkła, aby zgnieść ją jednym ruchem. Wobec takiego rozwoju sytuacji Maciejko wyciągnął rewolwer hispan kaliber 7,65 i trzykrotnie strzelił do Pierackiego. Dwie kule trafiły go w tył głowy. Następnie zamachowiec wyszedł na ulicę i szybkim krokiem ruszył w kierunku Nowego Światu. Maciejki nie zatrzymał ani portier, ani szoferzy limuzyn oczekujący na ulicy na gości klubu. Zamachowiec minął nawet policjanta, który zaczął za nim pościg dopiero po chwili, zaalarmowany przez portiera, który otrząsnął się z szoku i wybiegł na ulicę. Mordercę jako pierwszy zaczął jednak gonić woźny poselstwa Japonii Franciszek Wywrocki. Zamachowiec zauważył pościg i na rogu ul. Kopernika strzelił do tego ostatniego, ale chybił. W tym samym czasie szofer Pierackiego zawrócił samochodem w wąskiej uliczce i zaczął pościg autem za Maciejką. Policjant sprzed kamienicy nr 8 wskoczył na stopień limuzyny i w ten sposób ścigał zamachowca. Na ul. Kopernika udało im się dogonić Maciejkę, który oddał strzał do szofera. Temu udało się uchylić, ale przez moment nie obserwował ulicy. W tym czasie zamachowiec wskoczył w ulicę Szczyglą, podczas gdy samochód pojechał dalej prosto. Dopiero po chwili zawrócił i również skręcił w Szczyglą. W tym czasie Maciejko był już jednak w bramie domu przy ul. Okólnik 5. Goniący go policjant został zmylony przez wspólnika zamachowca, który poinformował go, że Ukrainiec pobiegł w odwrotnym kierunku. Wykorzystując to, Maciejko zdjął w bramie płaszcz i zostawił tam paczkę z wadliwą bombą. Następnie wyszedł na ulicę i spokojnie oddalił się, nie wywołując żadnych podejrzeń.
Ciężko ranny Bolesław Pieracki został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie pomimo wysiłków lekarzy zmarł na stole operacyjnym.
Zamachowiec nie został schwytany. Udało mu się zbiec – najpierw do Czechosłowacji, a później do Argentyny. Nigdy nie osądzono go za zamordowanie Pierackiego. Przed sądem stanęli Ukraińcy oskarżeni o udzielenie pomocy zamachowcowi. Wśród tych oskarżonych znalazł się… Stepan Bandera, skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. Na nieszczęście Polski, kary tej nie odbył.
Ciało Pierackiego zostało przewiezione z Warszawy do Nowego Sącza, gdzie odbył się jego pogrzeb.