Dane pochodzące ze smartfonów mieszkańców Tokio, dotyczące m.in. ich kontaktów z innymi pokazały, że bez nakazów – a tylko na prośbę władz – znacznie ograniczyli oni poruszanie się i kontakty z innymi. To z kolei znacząco wyhamowało rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Specjalistów od epidemii nurtowało pytanie, dlaczego w Japonii – mimo zatłoczonych miast, takich jak Tokio, oraz bliskości Chin – pandemia miała mocno ograniczony zakres.
Japonia ogłosiła stan wyjątkowy 7 kwietnia, z czym wiązały się kolejne prośby o ograniczenie działalności biznesowej, zamknięcie szkół, pracę z domu i ograniczenia podróży. Jednak narzucony odgórnie lockdown zgodnie z japońskim prawem nie był wykonalny.
Naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego, na łamach pisma „Scientific Reports” przedstawili przynajmniej częściową odpowiedź na zagadkę japońskiego sukcesu. Badacze przeanalizowali dane lokalizacyjne pochodzące z 200 tys. należących do Tokijczyków telefonów komórkowych. W ten sposób oszacowali ruch mieszkańców miasta przed i w czasie pandemii – od stycznia do kwietnia.
„Używając anonimowych danych na temat ok. 2 proc. populacji mogliśmy ocenić ruchliwość ludzi i częstość ich kontaktów z innymi w skali 100-metrowych komórek” – wyjaśnia główny autor publikacji, Takahiro Yabe. – „Odkryliśmy, że tydzień po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, ruchliwość ludzi spadła o 50 proc., co doprowadziło do 70 proc. spadku w kontaktach społecznych”.
Informacje pochodzące np. z głównych węzłów kolejowych wokół centralnego Tokio, w tym z najtłoczniejszej na świecie stacji Shinjuku pokazały, że 14 kwietnia do Tokio przyjechało od 76 do 87 proc. osób mniej, niż przed kryzysem. Z kolei dane na temat ruchu w aglomeracji Wielkiego Tokio (Greater Tokyo Area) pokazały, że ludzie przemieszczali się przy tym średnio na dystanse o połowę krótsze, niż przed epidemią. Jednocześnie, jeśli chodzi o częstość kontaktów społecznych, udało się prawie osiągnąć założony przez władze cel redukcji 80 proc.
Znaczenie miał przy tym status społeczno-ekonomiczny. Osoby o wyższych dochodach bardziej ograniczały kontakty z innymi, a przez to miały mniejsze ryzyko zakażenia.
„Za pomocą nieprzymusowych i niefarmakologicznych interwencji Tokio musiało polegać na współpracy obywateli. Nasze badanie pokazuje, że współpracowali oni z władzami poprzez ograniczenie przemieszczania się i kontaktów, co z kolei ograniczyło infekcje. Wyniki te przynoszą informacje, które osoby decyzyjne mogą wykorzystać przy ocenie potrzebnych restrykcji w poruszaniu się” – podkreśla współautor badania Takahiro Yabe.
Rezultaty wskazują jednocześnie na skuteczność pozostawania w domu i zachowywania dystansu. (PAP)
mat/ zan/