Poparcie udzielone Trzaskowskiemu przez prezesa PSL może oznaczać, że PSL umrze wraz projektem Polska2050, a grabarzem ludowców zostanie właśnie Kosiniak-Kamysz. Może o to chodziło od początku?
Po zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze wyborów i po zsumowaniu głosów prawicowych kandydatów, w obozie Tuska trwa wielka mobilizacja. Na pomoc ruszyli nie tylko celebryci, ale także posłowie Tuska i koalicjanci, którzy zamiast zająć tym, za co im społeczeństwo płaci, mają używać swoich twarzy do poparcia Trzaskowskiego. Z jakiegoś powodu uważają, że ich wyborcy to już przysłowiowy worek kartofli.
W wyniku tych przemyśleń, jak podała Polska Agencja Prasowa, w czwartek 22 maja wicepremier Kosiniak-Kamysz ma wystąpić na wspólnym wiecu z Trzaskowskim w Tarnowie, czyli w swoim okręgu wyborczym, oraz
Wierzchosławicach pod Tarnowem, miejscu urodzin Wincentego Witosa – symbolicznym dla ludowców. Lider PSL potwierdził PAP swoją obecność na wiecach w tych miejscach razem z Trzaskowskim. Kosiak-Kamysz następnego dnia po ogłoszeniu wyników wyborów oznajmił: – Ja deklaruję pełną współpracę z prezydentem Rafałem Trzaskowskim.
W praktyce oznacza to zaproponowanie, przeważnie wiejskiemu, konserwatywnemu elektoratowi PSL, takich postulatów Rafała Trzaskowskiego, jak: zlikwidowanie prawa weta w ramach Unii Europejskiej, wprowadzenie euro zamiast złotówki, wysłanie wojsk polskich na Ukrainę, rezygnację z reparacji wojennych od Niemiec, edukację seksualną dzieci w szkołach przy jednoczesnym usunięciu ze szkół religii, zerwanie konkordatu, gejowskie śluby, aborcję na życzenie, wprowadzenie ustawy o “mowie nienawiści” kneblującej krytykę lewackiej ideologii itp. podobnych postulatów. Jest rzeczą bardzo ciekawą, że wyciszono “starych wyjadaczy” PSL, takich jak np. Marek Sawicki. Ten ostatni udzielił wywiadu dla prawicowego portalu wPolityce, stwierdzając, że nie poprze Nawrockiego, a to, czy poprze Trzaskowskiego, będzie zależało od tego, czy Trzaskowski go przekona.
Przekonać wieś Trzaskowskiemu będzie bardziej niż trudno, bo nie ma on mieszkańcom wsi nic do zaoferowania, w dodatku po jego wprowadzeniu Warszawy do stowarzyszenia C40 Cites i poparciu dla Zielonego Ładu, skleiła się z nim “robaczana dieta”. Trzaskowski niespecjalnie ukrywa swoje poczucie wyższości nad mieszkańcami wsi, a ci tego bardzo nie lubią. Poparcie udzielone mu przez Kosiniaka-Kamysza może więc skończyć się dwojako:
Albo przełoży się na kilkaset głosów poparcia ze strony młodych działaczy marzących o karierze w polityce i gotowych na każdą formę desperacji byle ją zrobić.
Albo przełoży się na pogrzebanie projektu pod nazwą PSL, albowiem zarówno na wsi, jak i w strukturach samej partii nie brak opinii, że Wincenty Witos “przewraca się w grobie”, widząc, do jakiej roli doprowadzili jego partię współcześni działacze i poparcia jakich postulatów oczekuje jej obecny prezes. PSL to dziś w większości wieloletni działacze, którym światopoglądowo bliżej do Nawrockiego aniżeli Trzaskowskiego i nigdy nie poprą ideologicznej rewolucji “tęczowego Rafała”. Prędzej zostaną w domach. Także politycy PSL wiedzą, że jeśli poprą Trzaskowskiego tak otwarcie, jak oczekuje tego Kosiniak-Kamysz, mogą zapomnieć o kolejnej kadencji. “Numer” z wyborami samorządowymi 2014 udał się tylko raz. Jeśli tak się stanie, to projekt PSL umrze wraz projektem Polska2050, a grabarzem ludowców zostanie właśnie Kosiniak-Kamysz. Może o to chodziło od początku?