Erica Steinbach postraszyła Polaków żądaniem odszkodowań, jeśli wybiorą Karola Nawrockiego. To kłopot dla Tuska, który już lata temu sam określił siebie, jako pozytywnie uwrażliwionego na problem niemiecki w Polsce.
Niemieckie media zajęły się sprawą ewentualnej wygranej Karola Nawrockiego i nie przestają straszyć Niemców, że jak on wygra, to upomni się o reparacje, a przecież ta kwestia jest rozstrzygnięta – żadnych reparacji nie będzie.
W finisz kampanii wyborczej w Polsce w pełni zaangażowały się niemieckie media. “Die Welt” w najnowszym tekście przypomniał słowa Karola Nawrockiego, który w przeciwieństwie do Rafała Trzaskowskiego jasno zadeklarował: “”Reparacje dotyczą sprawiedliwości historycznej, ale także naszej przyszłości i będę o nie walczył od pierwszego dnia mojej prezydentury”. Na to zareagowała Erica Steinbach, była przewodnicząca Związku Wypędzonych w Niemczech, wieloletnia członkini CDU (partii obecnego kanclerza Merza), a obecnie polityk AfD, która napisała na X: “”Dla Polski może to być kosztowne, jeśli Niemcy zażądają odszkodowania za wywłaszczenie niemieckich wypędzonych, które było niezgodne z prawem międzynarodowym. Do dziś kwestia ta nie została uregulowana!”.
Tym samym Niemka postraszyła Polaków – jeśli wybiorą Karola Nawrockiego, to Niemcy zażądają od Polski odszkodowań za skutki II wojny światowej. Sami płacić nie zamierzają. Odpowiedzi polskie pod tym wpisem można podzielić na dwie kategorie: jedna to pokazywanie niemieckich “dokonań” w Polsce w latach 1939-1945 i przypomnienie, ile Niemcy są nam z tego tytułu winne, druga do zacytowania się nie nadaje, bowiem składa się głównie z propozycji “oddalenia się” przez Ericę od Polski i nazwania jej osobą wykonującą tzw. “najstarszy zawód świata”.
Jest jednak bardzo ciekawe, że mainstreamowe media ten wpis starannie… przemilczały. Może dlatego, że Erica jest sporym problemem dla Donalda Tuska. Dwadzieścia lat temu, Donald Tusk – młody i ambitny poseł był jej nader przychylny. W 2003 roku w redakcji „Rzeczpospolitej” odbyło się spotkanie wówczas wpływowych polityków, w tym Donalda Tuska, właśnie z Eriką Steinbach, wówczas szefową Związku Wypędzonych, która jawnie zgłaszała roszczenia wobec Polski.
– Inwestujemy w rewitalizację niemieckiego dziedzictwa narodowego na dzisiaj polskich ziemiach. Napisano już nie dziesiątki, a setki książek i potrzeba poszukiwania prawdy jest obecna, ale też ciągle domaga się pomocy, stypendiów pieniężnych. Wymiana młodzieży, także z tych rodzin, z tych miast, gdzie ta pamięć historyczna jest świeża i bolesna, też domaga się wsparcia. My takich dobrych intencji chcielibyśmy szukać i takie dobre intencje chcielibyśmy oddawać – deklarował przyszły premier Polski.
– Powiem szczerze, nic nie zmieniłem swojego wyobrażenia, a trudno znaleźć bardziej pozytywnie uwrażliwionego na problem niemiecki w Polsce posła. Możemy razem pojechać do Rumi, razem poszukamy domu i będę pierwszym, który powie w obu językach, że „witamy panią w domu”. Naprawdę nie mam z tym problemu. Wielu Polaków takie słowa mówiło swoim niemieckim – w jakimś sensie – sąsiadom – mówił Tusk. Istotnie, Erica Steinbach urodziła się w 1943 r. w Rumii, w domu, z którego wysiedlono Polaków (ładna wersja jej życiorysu mówi, że jej rodzice – żołnierz Luftwaffe i przysłana z Berlina urzędniczka “wynajmowali mieszkanie od jednego Kaszuba”). Donald Tusk publicznie obiecał jej więc… poszukiwanie domu, który został odebrany Polakom, żeby jej rodzice mieli gdzie mieszkać. Co więcej – Donald Tusk powiedział, że przywita Ericę Steinbach w tym domu. W DOMU, pomijając, że ani ona, ani jej rodzice nigdy nie mieli do tego domu żadnych praw. Tusk zapowiedział, że zwróci się do córki okupanta Polski “witamy w domu”. Był z siebie bardzo dumny i bardzo zadowolony. Potem chyba się zorientował, że taka szczerość jest jednak źle w Polsce widziana i oficjalnie przestał się wdzięczyć do Fraü Steinbach. Zresztą już wtedy media podkreślały, że w czasie konferencji, na której padły ww. deklaracje “Donald Tusk przyjął jednoznacznie krytyczną postawę”, a uśmiechy, którymi się oboje obdarzali, to tylko taka kurtuazja. Oczywiście – wierzymy.
Warto dodać, że kiedy wizytując rząd w Warszawie nowy kanclerz Niemiec Fredirch Merz jasno zapowiedział, że żadnych reparacji nie będzie, premier Donald Tusk odpowiedział: — Czy Niemcy kiedykolwiek zadośćuczyniły za straty, tragedię II wojny światowej w Polsce? Nie, oczywiście, że nie. Czy w ogóle jest to do pomyślenia? Jestem historykiem, jestem z Gdańska, mógłbym godzinami mówić o tym, jak wygląda ten rachunek. I on nigdy nie był zadośćuczyniony, ale nie będziemy przecież o to prosić, to jest też kwestia do przemyślenia przez wszystkie strony. Jak widać, Erica głęboko ją przemyślała. Czy przemyślał Donald Tusk, nie wiadomo, bo premier zajęty promowaniem Trzaskowskiego i atakowaniem Karola Nawrockiego, nie odniósł się do wpisu Steinbach.