10 października 1939 r.
Niemcy mordowali od pierwszych godzin II wojny światowej. Byli przygotowani i świetnie wiedzieli, kogo zabić w pierwszej kolejności. Tak, jak miało to miejsce w Bydgoszczy.
Oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Bydgoszczy we wtorek 5 września 1939 roku. Rozjuszeni zaciekłym oporem mieszkańców broniących swego miasta, od razu rozpoczęli mordowanie jego mieszkańców. Wykorzystali okazję i zajścia „krwawej niedzieli” oraz rzekomego „pogromu” przeprowadzonego na niemieckich sąsiadach przez polskich mieszkańców miasta. O ile w pierwszych dniach okupacji represje miały często przypadkowy charakter, o tyle w następnych tygodniach były już wymierzone w konkretne grupy zawodowe (np. nauczycieli, duchownych katolickich), środowiska społeczne oraz członków organizacji i stowarzyszeń krzewiących polskość (takich jak Polski Związek Zachodni, Liga Morska i Kolonialna czy Związek Powstańców i Wojaków).
Niemcy aresztowali Polaków (a także Żydów) wedle sprawdzonego w pierwszych dniach okupacji mechanizmu „akcji oczyszczających”.
W dniu 14 października 1939 przeprowadzili obławę na polskich nauczycieli, w trakcie której aresztowali 186 pedagogów.
W nocy z 18 na 19 października zorganizowali obławę na członków Polskiego Związku Zachodniego, aresztując 91 osób (w tym 21 kobiet).
20 października Niemcy przeprowadzili wielką łapankę w okolicach ul. Kujawskiej. Blisko 1200 osób zostało wówczas tymczasowo aresztowanych. Po przesłuchaniach wyłowiono 27 osób, których nazwiska figurowały na listach proskrypcyjnych, w kartotekach policyjnych lub zostały zgłoszone przez volksdeutschów. Z kolei w listopadzie rozpoczęli aresztowania księży katolickich. Szeroko zakrojoną „akcję uspokajającą” (Befriedungsaktion) przeprowadzono także 11 listopada. W operacji tej wzięło udział 115 grup składających się z funkcjonariuszy Gestapo, Kripo, Schutzpolizei i członków Selbstschutzu. Zatrzymano wówczas blisko 3800 osób. Była to ostatnia wielka łapanka zorganizowana przez Niemców w Bydgoszczy.
Większość Polaków i Żydów zatrzymanych w trakcie owych obław trafiła do bydgoskiego Internierungslager. Tam o ich dalszym losie decydowała urzędująca w obozie specjalna komisja, złożona początkowo z funkcjonariuszy Einsatzgruppe IV. Po kilku tygodniach EG IV opuściła miasto, a na jej miejsce wprowadzono do Bydgoszczy filię utworzonego w Gdańsku tzw. Einsatzkommando 16. 20-osobową grupą gdańskich SS-manów kierował radca kryminalny (Kriminalrat) Jakob Lölgen. Komisja Lölgena decydowała, których więźniów należy zwolnić lub wysiedlić do Generalnego Gubernatorstwa, których skierować do obozów koncentracyjnych, a których zlikwidować na miejscu. Często w obozie zjawiały się również kobiety niemieckie, które wybierały osoby do rozstrzelania. „Procedura” ta polegała na wskazaniu więźnia i zakomunikowaniu, że brał on udział w „bydgoskiej krwawej niedzieli”. Sk kazani na śmierć byli rozstrzeliwani bez sądu w odludnych miejscach w pobliżu Bydgoszczy, takich jak np. Las Gdański; lasy pod Tryszczynem, Borównem i Otorowem. O wyborze miejsc egzekucji decydował takie czynniki jak: łatwość dojazdu, niewielka odległość od miasta oraz ukształtowanie teren. Mordów dokonywali zazwyczaj członkowie Selbstschutzu. W skład plutonów egzekucyjnych wchodzili wyłącznie ochotnicy.
Dolina Śmierci
Miejsca egzekucji i znajdujące się tam doły śmierci szybko zostały zapełnione ciałami ofiar. Niemcy zaczęli poszukiwać nowego miejsca egzekucji – na tyle odludnego, by nie było świadków mordu, na tyle bliskiego Bydgoszczy by mogli sprawnie realizować swoje zbrodnie i na tyle obszernego, by mogło pomieścić ciała wszystkich ofiar. Ich wybór padł na dolinę znajdującą się w odległości około 12 kilometrów na północny wschód od Bydgoszczy, położoną w pobliżu Fordonu – stanowiącego podówczas samodzielne miasto (obecnie dzielnica Bydgoszczy). Miejsce to wybrano przede wszystkim ze względu na jego oddalenie od siedzib ludzkich. Wąska i kręta dolina, leżąca pomiędzy drugim a trzecim wzniesieniem Wzgórz Miedzyńskich zyskała sobie odtąd miano „Doliny Śmierci”. Na początku października 1939, jeszcze przed rozpoczęciem masowych egzekucji, przybył tam oddział niemieckiego Arbeitsdienstu (Służby Pracy), który przystąpił do kopania długich, głębokich na 2,5 m rowów. Roboty trwały kilka dni.
Pierwszą egzekucję mieszkańców Bydgoszczy przeprowadzono w „Dolinie Śmierci” w dniu 10 października 1939 roku Akcja eksterminacyjna trwała tam do 11 listopada, a według niektórych źródeł – aż do 26 listopada 1939 r.
Niemcy przywozili Polaków na miejsce straceń samochodami ciężarowymi – najczęściej z miejsc uwięzienia, takich jak bydgoski Internierungslager. Po odebraniu wierzchniej odzieży i kosztowności, skazańców zabijali strzałami w tył głowy lub (rzadziej) ogniem broni maszynowej. Rannych dobijali strzałami z broni krótkiej, kolbami karabinów, a czasem po prostu zasypywali żywcem. W skład plutonów egzekucyjnych wchodzili przede wszystkim członkowie Selbstschutzu z Bydgoszczy (kierowani przez SS-Sturmbannführerów: Spaarmanna i Meiera) oraz Fordonu (tymi ostatnimi dowodził Fryderyk Walther Gassmann), jak również SS-mani z bydgoskiej ekspozytury Einsatzkommando 16.
Historycy nie są w stanie ustalić, ilu Polaków i Żydów zostało przez Niemców zamordowanych w „Dolinie Śmierci”, co wynika w dużej mierze z faktu, iż nie odnaleziono żadnych udokumentowanych źródeł zbrodni fordońskiej. Podczas ekshumacji przeprowadzonej 1947 odnaleziono szczątki 306 ofiar, ale według historyków w „Dolinie Śmierci” wciąż spoczywa w nie odkrytych miejscach od 700do 1600 zwłok. Najbardziej prawdopodobna liczba ofiar zbrodni fordońskiej wynosi więc od 1200 do 1400 osób.
W „Dolinie Śmierci” Niemcy zamordowali 48 proc. nauczycieli bydgoskich szkół średnich, około 33 proc. duchownych, 15 proc. nauczycieli szkół powszechnych oraz prawie 14% proc. lekarzy i prawników.
Większość sprawców zbrodni popełnionych na ludności Bydgoszczy uniknęła po wojnie odpowiedzialności karnej. Przed polskimi sądami stanęło jedynie kilku zbrodniarzy
Ps.
Niemcy i Rosja zawsze razem… przeciwko Polsce
S. Cat Mackiewicz