Rodzice uzgodnili z placówką, że operacja zostanie przeprowadzona pomimo braku szczepienia. Szpital zmienił jednak zdanie i 10 listopada odmówił przeprowadzenia zabiegu przeszczepu nerki dopóki Julia nie przyjmie szczepionki na Covid-19.
Szczepionki na Covid-19 nie zostały przebadane pod kątem zatrzymywania transmisji koronawirusa, a jednak „eksperci” zapewniali, że tylko ich przyjęcie uratuje ludzkość przed śmiercią. Kampania pt. „zaszczep się by chronić babcię i dziadka” trwała miesiącami. Przyjęcie szczepionki stało się często warunkiem przyjęcia do szpitala. Bez szczepionki nie ma leczenia. Szokujące, ale prawdziwe.
Julia Hicks z USA ma 14 lat. Pochodząca z Ukrainy dziewczynka Hicksów cierpi na zespół seniora Løkena – rzadkie schorzenie genetyczne objawiające się stopniową patologizacją pracy nerek. Została adoptowana i zamieszkała w USA, co dało jej szansę na życie. Obecnie Julia jest poddawana dializom, ale będzie potrzebowała przeszczepu. Jej adopcyjni rodzice, nie mając zaufania do bezpieczeństwa szczepionek, podjęli decyzję, że nie wyrażą zgody na podanie vacyny Julii. Uznali, że ryzyko wystąpienia skutków ubocznych u ich córki – osoby z wrodzoną wadą genetyczną, jest zbyt duże. Podejmując decyzję powołali się na sprzeczne opinie ekspertów w tej sprawie.
Julia pozostaje pod opieką szpitala dziecięcego Duke w Releigh (Karolina Północna). W tym szpitalu miała przejść przeszczep nerki. Rodzice uzgodnili z placówką, że operacja zostanie przeprowadzona pomimo braku szczepienia. Szpital zmienił jednak zdanie i 10 listopada odmówił przeprowadzenia zabiegu przeszczepu nerki dopóki Julia nie przyjmie szczepionki na Covid-19. Szpital wyjaśnił, że zmiana decyzji ma związek ze zmianą w rekomendacjach Amerykańskich Centrów ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które w przypadku przeszczepów „zalecają zastrzyki dla wszystkich grup wiekowych”. Zalecają, ale nie uzależniają. W dodatku szpital twierdził, że wymaga zaszczepienia Julii w celu dla „podbicia odporności”. Kuriozalne tłumaczenie, bo leki immunosupresyjne, przyjmowane po przeszczepie, wręcz „czyszczą” system odporności z niemal wszystkich przeciwciał.
„Oczywiście nie możemy was do niczego zmusić. Możemy jedynie rekomendować. Ale jeżeli nie przystaniecie na nasze warunki, Julia nie może otrzymać przeszczepu w naszej placówce” – miała powiedzieć rzecznik szpitala matce dziewczynki.
Rodzice zdecydowali się powiadomić o całej sprawie media, gdyż jak mówią – chodzi nie tylko o Julię, ale pozbawianie Amerykanów wolności medycznej – nie wystarczy już posiadanie samego, kosztownego ubezpieczenia. Dziś trzeba się obowiązkowo poddawać procedurom medycznym, które są jedynie rekomendowane. Oczywiście w USA producenci szczepionek na covid-19 także są zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności za produkt. W kraju, w którym sądy potrafią zasądzić wielomilionowe odszkodowanie za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu ma to kolosalne znaczenie, zwłaszcza dla finansów koncernów medycznych. Teraz rodzice Julii stają przed wyborem, czy narazić jej życie, żeby móc podjąc próbę jego ratowania, czy dalej narażać jej życie nie podejmując tej próby.
Taka to „wolność” w USA. Taka sama jest i w Polsce, gdzie wprost uzależniono kwalifikację do przeszczepu od zaszczepienia na covid-19 i osoby, która miała być operowana, i członków jej rodziny wspólnie zamieszkujących. Bez żadnych dowodów, że szczepienie powstrzyma ewentualną transmisję koronawirusa.
Film ,,Umarł nagle,, dzieje się w USA. Każdy powinien ten film zobaczyć.