Mimo epidemii francuski prezydent nie przestał reklamować się jako lider Zjednoczonej Europy. Pytanie tylko, w jakiej roli, ponieważ epidemia uderzyła potężnie w szanse prezydenckiej reelekcji. Emmanuela Macrona widzi w Pałacu Elizejskim coraz mniej rodaków. Na dodatek w proprezydenckiej partii nastąpił rozłam, który kosztuje La République en marche utratę parlamentarnej większości.
Szanse reelekcji Emmanuela Macrona na kolejną kadencję maleją pomimo tego, że odniósł sukces na forum europejskim. Mowa o wynikach spotkania z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.
– Przywódcy najbardziej wpływowych państw kontynentu uzgodnili program ekonomicznej odbudowy Unii Europejskiej – tak niemieckie media oceniają wyniki francusko-niemieckiego szczytu.
Macron i Merkel osiągnęli kompromis w sprawie wysokości i dystrybucji gospodarczego pakietu pomocowego. Według wstępnych ustaleń, 500 mld euro będzie pochodziło z pożyczek zaciągniętych na międzynarodowych rynkach finansowych pod gwarancje Brukseli. Fundusze będą przekazywane państwom członkowskim w postaci bezzwrotnych transz kredytowych. Spłatę zobowiązań w największej mierze wezmą na siebie Niemcy.
Wydawałoby się, że wygranym dwustronnych ustaleń jest Macron. Od dawna zabiegał w Berlinie o pomoc dla kulejącej gospodarki Francji. Powinien więc zyskać w oczach wyborców i popierających go elit.
Tymczasem nazajutrz po francusko-niemieckim szczycie w proprezydenckiej partii La République en marche nastąpił rozłam. Emmanuel Macron stracił większość ustawodawczą w kluczowej dla procesu legislacyjnego izbie niższej parlamentu.
Grupa deputowanych opuściła ławy La République en marche i założyła własne koło „Ekologia. Demokracja. Solidarność” (EDS). Rozłamowcy zarzucili Macronowi, że odszedł zbyt daleko od własnych haseł wyborczych. Szczególnie w kwestii walki ze zmianami klimatycznymi i nierównością socjalną we Francji.
Jak ocenia Francuski Instytut Spraw Międzynarodowych, rozłam to oznaka słabnącej pozycji Macrona przed wyborami prezydenckimi. – Chciał zbyt szybko zmienić zbyt wiele w kraju z tradycyjnie silnym podziałem na lewicę i prawicę – czytamy raporcie.
Jednak kluczem słabnącego poparcia społecznego są trzy zjawiska ujęte hasłowo w: Żółte Kamizelki, emerytury i koronawirus.
W 2019 r. Francję sparaliżowały protesty przeciwko ekonomicznym nierównościom. Macron, zamiast uspokoić nastroje wystąpił z prowokacyjnym planem podwyższenia wieku emerytalnego. Wywołał kolejną falę demonstracji, na które nałożyły się ekonomiczne skutki epidemii.
– Tymczasem na gwałtowne zmiany sytuacji Macron reaguje z opóźnieniem. Nie przedstawia Francuzom dróg wyjścia z kryzysu, a nade wszystko sprawia wrażenie polityka patrzącego na wszystkich z góry – oceniają niemieckie media. Jeśli zatem nie zmieni stylu sprawowania władzy, reelekcja na kolejną kadencję coraz bardziej się oddala.