Niemiecka prasa pisze o pułapce, którą zastawił na Angelę Merkel Władimir Putin. Dylemat Berlina brzmi: współpraca gazowa z Rosją, czy sankcje na Kreml za otrucie Aleksieja Nawalnego.
– Po zamachu na rosyjskiego opozycjonistę Berlin stanął przed dylematem: czy postawić Kreml na miejsce ryzykując relacjami gospodarczymi, czy pozwolić Putinowi na bezkarność? – zastanawia się niemiecki magazyn „Fokus”.
Z jednej strony, Angela Merkel bez względu na okoliczności nie może sobie pozwolić na wstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream-2. Ze względu na rezygnację z wydobycia węgla i z energetyki jądrowej rosyjski gaz jest potrzebny gospodarce jak nigdy dotąd.
Z drugiej strony kanclerz zdaje sobie sprawę, że bez Rosji Unia Europejska nie ustabilizuje Bliskiego Wschodu, ocenia „Fokus”.
Najważniejsze jednak, że w przypadku przerwania budowy gazociągu NS-2 niemieckie koncerny poniosą miliardowe straty, „a prezydentowi Trumpowi uda się szantaż Niemiec i Europy”, niepokoi się redakcja magazynu.
Już dziś Berlin odczuwa ogromne trudności wynikające z sankcji nałożonych na Rosję po aneksji ukraińskiego Krymu. Wschodnioniemieckie firmy eksportujące na rynek rosyjski ledwo wiążą koniec z końcem.
Dlatego Putin oparł rozkaz zamachu na Aleksieja Nawalnego na zimnej kalkulacji. Niemcy nie wprowadzą odwetowych sankcji. Tym samym, zdaniem „Fokusa”, Merkel wpadła w kremlowską pułapkę, z której Niemcy, a za nimi cała Europa nie mają bezpiecznego wyjścia.