Dane GUS o wzroście PKB potwierdzają, że recesja covidowa w Polsce skończyła się kwartał wcześniej niż w strefie euro. Luzowanie restrykcji sanitarnych w końcu kwietnia sprzyjało kontynuacji odbicia popytu krajowego – wynika z piątkowego komentarzu Banku ING do danych GUS.
W piątek Główny Urząd Statystyczny opublikował szybki szacunek wzrostu PKB w II kw. 2021 r. Według wstępnych danych wzrost gospodarczy w II kw. br. wyniósł 10,9 proc. w stosunku do II kw. 2020 r. Z kolei wzrost w stosunku do I kw. 2021 r. wyniósł 1,9 proc.
„To m.in. efekt bezprecedensowego w historii wsparcia firm ze strony rządu, co pozwoliło ograniczyć wpływ pandemii na rynek pracy i potem szybciej odbić się konsumpcji. Bez wątpienia pomogło też duże zróżnicowanie produkcji w Polsce, co zwiększa elastyczność w reakcji na zaburzenia w łańcuchach dostaw.” – napisano w komentarzu Banku ING do danych GUS.
„Krajowe przedsiębiorstwa już w ubiegłym roku mocno korzystały na przesunięciu popytu z niedostępnych usług na dobra trwałego użytku. Firmy w Polsce w I kw. 2021 mocno zwiększyły też inwestycje (aż o 18,2 proc. kw. do kw. po odsezonowaniu), które już na początku roku przebiły poziom sprzed pandemii. Naszym zdaniem na tym wysokim poziomie inwestycje utrzymały się również w II kw. 2021 r.” – ocenili analitycy.
Ekonomiści ING zwrócili uwagę, że dane o wzroście PKB za II kw. wskazują, że polska gospodarka odrobiła już pandemiczne straty.
„Zgodne z naszymi oczekiwaniami przyspieszenie odbicia sprawiło, że realny PKB w Polsce odrobił straty do IV kw. 2019 r., tj. poziomu sprzed pandemii, już w II kw. 2021 r. Nasi najwięksi partnerzy handlowi, tj. kraje strefy euro, w tym Niemcy, muszą jeszcze na to poczekać” – napisano w komentarzu ING.
W odbiciu gospodarki pomogło zniesienie obostrzeń pandemicznych, ale pojawiły się inne czynniki, które teraz będą negatywnie wpływać na wzrost gospodarczy.
„Utrzymujące się zaburzenia w łańcuchach dostaw i rosnąca liczba zachorowań w związku z rozprzestrzenianiem się wariantu Delta koronawirusa może nieco przyhamować tempo odbicia w III kw. 2021. Naszym zdaniem jednak wynik PKB będzie wciąż na solidnymi plusie, choć w ujęciu rdr, z uwagi na wyższą bazę odniesienia, tempo będzie ok. dwukrotnie niższe niż w II kw. 2021. Szacujemy, że w całym roku realny wzrost PKB w Polsce może być bliski 5,5 proc.” – prognozują ekonomiści ING.
GUS w piątek opublikował też dane o inflacji w lipcu. Według urzędu statystycznego, była ona taka sama jak ta wskazana we wstępnym szacunku i wyniosła 5 proc.
„Do szybszego wzrostu cen w ujęciu rdr dołożyły się wszystkie główne agregaty CPI. W lipcu ceny paliw wzrosły o 30 proc. rdr, żywności o 3,1 proc., nośników energii o 5,3 proc., a tempo inflacji bazowej szacujemy na 3,6 proc. rdr wobec 3,5 proc. w czerwcu” – stwierdzili ekonomiści ING.
Zwrócili oni uwagę, że wzrost cen towarów przyspieszył do 4,6 proc. z 3,8 proc. w czerwcu, m.in. w efekcie szybszego wzrostu cen mebli (+9,1 proc.r/r wobec +5,5 proc. w czerwcu). Inflacja cen usług w lipcu (+6,2 proc. r/r) była zbliżona do tej z czerwca (+6,1 proc.), choć silnie przyspieszyły koszty turystyki zorganizowanej za granicą (+10,7 proc.r/r w lipcu po 6,5 proc. spadku w czerwcu), nieco wolniej turystyki zorganizowanej w kraju (+8 proc.r/r w lipcu wobec +6,0 proc. w czerwcu) i ceny w restauracjach (+6,1 proc.r/r w lipcu wobec +5,7 proc. w czerwcu).
„Niepokoić może ponowne przyspieszenie inflacji bazowej. O ile w ujęciu r/r było to złagodzone wyższą bazą odniesienia w 2020. To, jak szacujemy, w ujęciu m/m inflacja bazowa przyspieszyła do 0,4 proc. z 0 proc. w czerwcu” – szacują ekonomiści ING.
Z komentarza banku wynika, że w kolejnych miesiącach presja na wzrost inflacji w Polsce utrzyma się. Wciąż przyspiesza inflacja PPI, co wskazuje na rosnące koszty dla firm. Te w warunkach silnego odbicia popytu łatwiej będzie przenosić na konsumentów. W Polsce domyka się też już luka popytowa. Wkrótce zacznie się ona kumulować po dodatniej stronie, wspierana m.in. nastawionymi na dalsze pobudzanie konsumpcji impulsami z Polskiego Ładu. Przyspiesza też wzrost cen żywności.
„Naszym scenariuszem bazowym dla wzrostu stóp w Polsce pozostaje pierwsza podwyżka w listopadzie tego roku. Uważamy, że rozwijająca się właśnie czwarta fala pandemii da większości w RPP powód, by na razie wstrzymać się z podwyżkami. Jednak jesienią o preteksty do wstrzymywania się z decyzją będzie dużo trudniej. W listopadzie, kiedy NBP przygotuje kolejną aktualizację projekcji, można już będzie ocenić wpływ na PKB czwartej fali COVID-19 (naszym zdaniem nie będzie on duży). NBP będzie mógł też oszacować efekty, proinflacyjnych naszym zdaniem, skutków zmian podatkowych Polskiego Ładu (wtedy gotowe powinny być szczegółowe zapisy ustaw” – stwierdzono w komentarzu ING. (PAP)
Marek Siudaj
ms/ mk/