Nowy kanclerz uważa, że Nord Stream-2 to komercyjne przedsięwzięcie, dlatego jest przeciwny wykorzystaniu gazociągu do wywierania politycznej presji na Rosję, informują niemieckie media.
Podczas szczytu UE w Brukseli kanclerz Olaf Scholz odpowiedział na żądania części polityków europejskich, w tym niemieckich, by uzależnić zgodę na eksploatację gazociągu NS-2, od gotowości Rosji do wycofania wojsk z ukraińskiej granicy i deeskalacji kryzysu.
– W odniesieniu do Nord Stream-2 chodzi o przedsięwzięcie sektora prywatnego – powiedział Scholz, cytowany przez Deutsche Welle. Kanclerz Niemiec dodał, że przed uruchomieniem gazociągu do wyjaśnienia pozostaje jedynie aspekt zgodności z prawem europejskim.
– Odpowiedni urząd w Niemczech zdecyduje o tym w całkowicie niepolityczny sposób. Jest to całkiem inna kwestia, niż aktualne starania o to, by zapobiec naruszeniu granicy i integralności terytorialnej Ukrainy – podkreślił. Jednocześnie Scholz zapewnił, że niemiecki rząd czuje się bardzo odpowiedzialny za to, aby Ukraina pozostała krajem tranzytowym rosyjskiego gazu.
Według rozgłośni, słowa Scholza potwierdzają dotychczasowe stanowisko niemieckich władz federalnych w sprawie spornego gazociągu. Poprzedni rząd Angeli Merkel, w którym socjaldemokrata Scholz był wicekanclerzem i ministrem finansów, zawsze podkreślał, że Nord Stream 2 to projekt biznesowy.
Jednak zdaniem Deutsche Welle, obecnie w skład nowej niemieckiej koalicji rządzącej weszli Zieloni, bardzo krytycznie nastawieni do tej inwestycji, co oznacza, że Nord Stream 2 stał się tematem spornym również w gabinecie Scholza.
Z kolei dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa, że postawa nowego rządu Niemiec skłania Putina do myślenia o niewielkiej cenie inwazji na Ukrainę.
Zdaniem FAZ, unijne ostrzeżenie wobec Moskwy o tym, że działania zbrojne przeciwko Ukrainie pociągną za sobą poważne konsekwencje, ma działać prewencyjnie, w czasie poprzednich kryzysów Putin bowiem zawsze zaskakiwał Zachód.
– Tymczasem po wypowiedzi Scholza trudno nawet oszacować, czy komunikat UE wywarł na Kremlu jakieś wrażenie. Koncentracja wojsk przy granicy z Ukrainą najwyraźniej trwa – komentuje „FAZ”.
Ponadto gazeta krytykuje UE, za to, że nie sprecyzowała dokładnie, co zrobi, jeśli Putin nie da się odstraszyć. – W przypadku Nord Stream-2 nowy rząd federalny, wbrew wszystkim obietnicom, nie wyszedł naprzeciw obawom środkowoeuropejskich członków Unii – wskazuje FAZ.
– Jeśli chodzi o kalkulacje Putina, nawet potwierdzony sądownie akt państwowego terroryzmu na niemieckiej ziemi nie wywołał w Moskwie żadnych obaw przed reakcją Berlina – podsumowuje FAZ.
Gazeta przypomina, że chodzi o wyrok w sprawie morderstwa byłego czeczeńskiego bojownika Zelimchana Changoszwilego w 2019 r. Berliński sąd podzielił pogląd prokuratury, że morderca Wadim K. działał na zlecenie rosyjskiego państwa, skazując go na dożywocie.