Dezinformacja, ekspansja G5, a przede wszystkim rosnący potencjał ekonomiczny i militarny Chin. Wszystko razem wymaga poważnej refleksji obronnej NATO. Czy NATO dostrzegło chińskie zagrożenie?
– Przez długi czas mentalność NATO nie przewidywała miejsca dla Chin w strategii obronnej. Teraz pytanie brzmi, czy kiedy nadejdzie właściwa pora, Sojusz będzie zdolny do refleksji, i co ważniejsze działania? – tak były minister spraw zagranicznych Francji scharakteryzował chińskie dylematy NATO w rozmowie z „Le Figaro”. Hubert Védrinewie, o czym mówi, ponieważ należy do grupy mędrców Centrum Eksperckiego Sojuszu.
– Hybrydowe manewry to nie tylko specjalność Kremla. Dezinformacja w sprawie COVID19 ukazała prawdziwe oblicze Chin. A to podczas kryzysu europejskiej służby zdrowia wywołuje nasz niepokój – dodaje jeden z analityków NATO.
Sojusz od dawna ma problem z wypracowaniem strategii wobec dwóch państw. Pierwszym jest Turcja. Członek Sojuszu, którego jednak nie warto prowokować, bo jest jednym z filarów wojskowych struktur NATO.
Następny kraj to właśnie Chiny. W odróżnieniu od rosyjskiej armia ChRL nie bazuje na wschodniej flance Sojuszu, którego zadaniem jest obrona transatlantycka, a nie stepów Azji.
NATO dostrzegło chińskie zagrożenie
Z militarnego punktu widzenia sytuacja ulega jednak dynamicznej zmianie. Chińskie okręty podwodne patrolują Morze Śródziemne, fregaty Pekinu ćwiczą wspólnie z rosyjską Flotą Bałtycką.
Jednak tym, co niepokoi szczególnie NATO, jest ekonomiczny i technologiczny skok Chin. Wg rozmówców „Le Figaro” z brukselskiej kwatery głównej, najwięcej do myślenia daje ekspansja technologii G5. – Zrozumieliśmy, że Pekin wpływa na nasze bezpieczeństwo nie tylko globalnie, ale bezpośrednio – usłyszał francuski dziennikarz.
Ze względu na epidemię obawy NATO wzrastają. Dowód? Sojusz będzie bronił nie tylko mostów, portów i lotnisk, ale włączył na listę zagrożeń infrastrukturę cybernetyczną i informacyjną.
Wprawdzie Chiny to nie ZSRR ani Rosja, niemniej jednak to Pekin jest w stanie wykupić strategiczne gałęzie Europy. Na takie zagrożenie Sojusz nie może pozwolić.
Jest tylko jedno ale
Jest tylko jedno ale. Wahania i niuanse wewnątrz NATO. Dla USA powstrzymywanie Chin jest egzystencjalną strategią. Europa Środkowa obawia się rosyjskiego zagrożenia. W formacie 16+1 liczy natomiast na chińskie inwestycje.
Południe kontynentu uważa, że Chiny są dalekie geograficznie, a więc niegroźne. Taka sytuacja oddaje istotę dylematów NATO.
Zobacz także: Zaplanowana epidemia. Nowe informacje.