Budowa pierwszej polskiej elektrowni atomowej jeszcze nie weszła na etap zaproponowania jej wstępnego projektu, a już utknęła w miejscu. Okazuje się, że obie strony miały zupełnie inne wyobrażenie co do udziału w inwestycji i „zapomniały” tej kwestii dogadać.
Wygląda na to, że rząd Mateusza Morawieckeigo znowu pośpieszył się z ogłoszeniem dobrych wiadomości. Tym razem w sprawie budowy przez Amerykanów elektrowni atomowej. Ledwie oznajmił, gdzie będzie realizowany wspólny projekt, a okazało się, że z tą realizacją to jeszcze nic nie wiadomo, o czym poinformowała poniedziałkowa „Rzeczpospolita”. Chodzi o to, że strona polska zapomniała ustalić z amerykańską wielkość udziałów w projekcie. Rząd liczył na podział: 51:49 udziałów w spółce celowej powołanej do budowy i eksploatacji elektrowni, przy czym 51 proc. i pakiet kontrolny miałby należeć do spółki Polskie Elektrownie Jądrowe, której Skarb Państwa jest jedynym właścicielem, 49 proc. do amerykańskiego inwestora. Okazuje się, że Amerykanie mają w tej kwestii zupełnie inne plany. „Oczekiwaliśmy, że Amerykanie obejmą do 49 proc. udziałów w spółce celowej. Amerykanie chcą mieć znacznie mniejszy wkład”, podało dziennikowi „źródło zbliżone do rządu”. Tymczasem amerykański partner zaproponował objęcie 10 proc. udziałów. Jak podał, powołując się na „Rzeczpospolitą” portal tysol.pl, w zamian za tak niski udział, Amerykanie zaproponowali… zaangażowanie instytucji wspierających inwestycje amerykańskie na rynkach eksportowych: U.S. International Development Finance Corporation (DFC) oraz U.S. EXIM Bank mogłyby zaoferować Polskim Elektrowniom Jądrowym do 17 mld dol. kredytu na preferencyjnych warunkach. Innymi słowy proponują niski udział w kosztach całego przedsięwzięcia w zamian oferują pomoc amerykańskich instytucji w uzyskaniu preferencyjnych kredytów od innych amerykańskich instytucji. Na pewno będą toczyć sami ze sobą niezwykle twarde negocjacje.
Rząd znalazł się w przysłowiowej kropce, bo ogłosił już sukces i budowę, a teraz okazuje się, że nic nie jest pewne i będzie musiał poszukać „nowych inwestorów zewnętrznych”. To mocno komplikuje sytuację, bo nie bardzo wiadomo, gdzie ich szukać. Zatem wiele wskazuje, że będzie jak zwykle – najpierw ogłoszony sukces, potem negocjacje i kolejne ustępstwa, żeby jakoś w ogóle projekt „utrzymać przy życiu”. A tymczasem informacje na temat mniejszego od oczekiwanego amerykańskiego zaangażowania zbiegły się ze sztorcowaniem Polski przez USA za brak restytucji bezspadkowego mienia żydowskiego. Ot, taki zbieg okoliczności. I tylko jedno zagadnienie pozostaje nierozstrzygnięte, kto w imieniu Polski prowadził te negocjacje w sprawie elektrowni, skoro nie ustalił tak podstawowej kwestii, jak udział w jej budowie? Metoda stawiania przed faktami dokonanymi nie sprawdziła się w przypadku KPO i tym bardziej nie sprawdzi się w przypadku amerykańskich inwestycji. Czy rząd nie jest w stanie nauczyć się tak prostej kwestii?
Na razie minister Jacek Sasin zapowiedział budowę trzeciej elektrowni atomowej. Ambitnie.
Źródło: tysol.pl
Co mają zydzy do elektrowni?
Morawiecki nie raz zapowiadał ‘zwycięstwa’ a które okazywały się wielką klapą. Przestałam już wierzyć Morawieckiemu. Psychopatyczny kłamca który Polskę wpędził w kłopoty. Nigdy mu nie zapomnę to co zrobił Polakom za sprawą covida. Jeżeli nadal będzie premierem to nich PiS zapomni o wygranych wyborach.
Spokojnie, jeśli lewica – komuna – esbecja jest wściekła to jest ok!