INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

14:05 | sobota | 23.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Nie ma dzieci, są ludzie

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

23 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

7 października 1912

Do domu sierot trafiały nie tylko autentyczne sieroty, ale też dzieci, których rodzice (lub rodzic) byli zbyt biedni, żeby móc je utrzymać. Placówka różniła się od innych. Jej wychowankowie nawet po latach wspominali, że mieli w niej „prawo głosu” i decydowania o stosunkach pomiędzy sobą. Dzieci były zabierane na wycieczki po mieście, do kina, teatru, cyrku, zoo. Latem wyjeżdżały na letnisko.

- reklama -

Henryk Goldszmit urodził się w Warszawie, w zamożnej, zasymilowanej rodzinie żydowskiej jako syn znanego adwokata. Rodzina mieszkała w sercu Warszawy, najpierw na Krakowskim Przedmieściu, a potem na ul. Miodowej, zajmując ogromne, siedmiopokojowe mieszkanie. Kilkakrotne przeprowadzki nie zmieniły sytuacji małego Henryka, wychowywanego przez bony i nauczycieli w pozytywistycznym duchu. Ponoć mały Henryk, z okien luksusowego mieszkania, tęsknie spoglądał na biedniejsze dzieci bawiące się na podwórku. Miał starannie zaplanowaną karierę, ale plany pokrzyżowała poważna choroba ojca, który (prawdopodobnie z powodu syfilisu) zachorował psychicznie. Po jego śmierci, sytuacja finansowa rodziny pogorszyła się. Aby pomóc rodzinie, Henryk udzielał korepetycji, opuścił się w nauce. Zamiast planowanego prawa, wybrał medycynę. Studia ukończył w 1905 r. i po krótkim pobycie w armii rosyjskiej (oraz na froncie wojny rosyjsko-japońskiej), w 1905 roku jako pediatra w Szpitalu dla Dzieci im. Bersohnów i Baumanów. Pracował tam do 1912 roku. W międzyczasie podnosił swoje kwalifikacje. Już wtedy zdecydował, że zajmie się dziećmi. Chociaż nie  był praktykującym Żydem, postanowił zatroszczyć się w pierwszej kolejności o sieroty żydowskie.

Dom

14 czerwca 1911 położono kamień węgielny pod budynek przeznaczony dla 106 dzieci. 7 października 1912 Janusz Korczak – dyrektor Domu Sierot i Stefania Wilczyńska – naczelna wychowawczyni, wprowadzili pierwszych wychowanków – 85 dzieci żydowskich. Dom początkowo znajdował się przy ul. Krochmalnej 92. Jak na tamte czasy, ich sierociniec był wręcz luksusowy (m.in. był jednym z pierwszych budynków w Warszawie, wyposażonym w centralne ogrzewanie).

- reklama -

W suterenie znajdowały się: kuchnia, pralnia, kotłownia, szatnie dla dzieci, rozbieralnia i pokój kąpielowy. Na parterze największą powierzchnię zajmowała sala rekreacyjna, pełniąca także funkcję jadalni. Tu znajdowały się klasy do odrabiania lekcji oraz kancelaria. W maleńkim pokoiku mieścił się sklepik.

Na pierwszym piętrze mieszkali bursiści, drugie piętro zajmowały dwie ogromne sypialnie (chłopców i dziewcząt). Obok sypialni dziewczynek był pokój Stefanii Wilczyńskiej oraz izolatka dla chorych. Na poddaszu znajdował się pokój Korczaka, który mieszkał tu do 1932. Od 1914 Korczak był w armii rosyjskiej. Wrócił do Domu w 1919. W czasie nieobecności Korczaka domem kierowała Stefania Wilczyńska, w trakcie I wojny światowej oraz podczas jego podróży do Palestyny w latach 1934 i 1936.

Dzieci

- reklama -

Do domu sierot trafiały nie tylko autentyczne sieroty, ale też dzieci, których rodzice (lub rodzic) byli zbyt biedni, żeby móc je utrzymać. Placówka różniła się od innych. Jej wychowankowie nawet po latach wspominali, że mieli w niej „prawo głosu” i decydowania o stosunkach pomiędzy sobą. Dzieci były zabierane na wycieczki po mieście, do kina, teatru, cyrku, zoo. Latem wyjeżdżały na letnisko. Korczak stawał się coraz popularniejszy. Jego zasada „nie ma dzieci, są ludzie” była zwróceniem uwagi na prawa dziecka, chociaż zarzucano mu także, że tworzył swoim wychowankom idealny świat, który musieli opuścić w wieku 14 lat, będąc nieprzygotowanymi do życia w brutalnym świecie

Wojna

Wybuch wojny, a szczególnie założenie przez Niemców getta, pogorszyło sytuację Domu Sierot Korczaka. Ponieważ znalazł się on po aryjskiej stronie, Janusz Korczak zawarł porozumienie z dyrektorem Państwowej Szkoły Handlowej im. J. i M. Roeslerów, której budynek przy ulicy Chłodnej znalazł się w getcie. Obaj zobowiązali  się zwrócić sobie po wojnie budynki w nienaruszonym stanie. Przeprowadzka nastąpiła w ostatnich dwóch dniach października lub na początku listopada 1940. Nowy lokal był mniejszy, nieprzystosowany do potrzeb zakładu opiekuńczego dla dzieci, ale Korczakowi udało się urządzić w nim wielkie sypialnię dla chłopców i dziewcząt. Sam zajął maleńki pokoik przy sali dzieci. 21 października 1941 Niemcy wydali zarządzenie o zacieśnieniu granic getta i wyłączeniu z niego m.in. terenów po zachodniej stronie ul. Żelaznej. Dom Sierot z ul. Chłodnej przeniesiono do gmachu Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy ul. Siennej 16 (z drugim wejściem od ul. Śliskiej 9). Była to trzecia siedziba Domu Sierot. Jak wspominało kilkoro wychowanków, którzy przeżyli, największym problemem był wtedy głód i zimno. Korczak niestrudzenie chodził po getcie zdobywając żywność dla dzieci i walcząc w Judenracie o wsparcie, dzięki czemu dzieci nie głodowały tak bardzo, jak inni mieszkańcy getta. Większym problemem było zimno. Dzieci znaczną część czasu spędzały w łóżkach, aby się choć trochę ogrzać.

Śmierć

Sytuacja się pogarszała, podobnie jak stan zdrowia Janusza Korczaka. Odmówił propozycji ukrycia go po aryjskiej stronie, nie zgodził się też na „rozpuszczenie” dzieci, by spróbowały same poradzić sobie w getcie lub przedostać na aryjską stronę. 5 lub 6 sierpnia 1942 roku, w czasie akcji likwidacyjnej getta, Korczak wraz z dziećmi został popędzony przez Niemców i żydowską policję gettową na Umschlagplazt. Przejście tej drogo zajmowało 4 godziny. Może dlatego pojawiły się różne relacje. Od Władysława Szpilmana, twierdzącego, że dzieci szły radośnie śpiewając, a Korczak na rękach niósł dwoje najmłodszych opowiadając im coś zabawnego, po relację Marka Rudnickiego, towarzyszył pochodowi aż do Umschlagplaztu i mówił, że Korczak był w bardzo złym stanie – chory, osłabiony, załamany, powtarzający słowo „dlaczego?”. Zanim w upale doszli na Umschlagplatz, dzieci były już śmiertelnie zmęczone i przestraszone. Do wagonów rozkazał zapędzić dzieci funkcjonariusz żydowskiej policji gettowej, znany z bestialstwa Mieczysław Szmerling, nawet przez Niemców przezywany “żydowskim katem”. Nie wiadomo, czy i ile dzieci przeżyło transport. Nie ma żadnych świadków ani relacji, kiedy Korczak i jego podopieczni zostali zamordowani.

Niedotrzymana umowa

Szkoła im. Roeslerów nie istnieje, a jej budynek przy ul. Chłodnej 33 uległ zniszczeniu w czasie Powstania Warszawskiego. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się kamień pamiątkowy z inskrypcją. Gmach Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych uszkodzony przetrwał wojnę, jednak został rozebrany na początku lat 50. XX wieku w związku z budową Pałacu Kultury i Nauki. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się plac oraz fragment północno-wschodniego skrzydła pałacu zajmowanego przez Teatr Lalka.

5 sierpnia 2012 przy wejściu do teatru odsłonięto tablicę upamiętniającą ostatnią siedzibę Domu Sierot w getcie warszawskim. Strych siedziby Domu Sierot został zburzony podczas II wojny światowej i nie był odbudowany. Obecnie budynek znajduje się przy ul. Jaktorowskiej 6 i mieści się w nim Dom Dziecka nr 2 imienia Janusza Korczaka oraz Ośrodek Dokumentacji i Badań Korczakianum.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

1 KOMENTARZ

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
etyk
13.10.2023 14:43

NIEMCY , KORCZAK , DOM SIEROT . ludzie a w PALESTYNIE . TO . NIEMCY TEGO NIE ROBILI CO TEN NARÓD WYBRANY . . WALCZĄ O WOLNĄ PALESTYNĘ . nie dociera to do USA . . TZW . MA BYĆ holokaust palestyński .

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

1
0
Podziel się z nami swoją opiniąx