Apelujący do zachodnich demokracji o reakcję na wydarzenia w Polsce Mateusz Morawiecki, błyskawicznie doczekał się reakcji. Tylko chyba innej niż oczekiwał.
Jako pierwszy zareagował rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer, który zapytany o zatrzymanie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika stwierdził, że „nie będziemy się wypowiadać na temat konkretnych wydarzeń w państwach członkowskich UE”. To ta sama Komisja Europejska, która w ubiegłych latach zajmowała się głównie “praworządnością w Polsce”, grillując Polskę na każdym kroku za jej rzekomy brak. Warto wspomnieć, że w ostatnich latach Parlament Europejski przyjął czterdzieści rezolucji przeciwko Polsce i rzekomemu łamaniu praworządności nad Wisłą. Komisję Europejską szczególnie interesowała wówczas kwestia organizacji sądownictwa w Polsce, a że nie miała traktatowych upoważnień do zabierania głosu w tej sprawie, robiła to pod hasłami obrony “wartości europejskich”, wskazując na wyższość unijnego prawa nad konstytucją RP, nawet tam, gdzie tej wyższości nie było.
Ursula von der Leyen i Eric Mamer
Niemcy wierni sojusznikowi
Jako drugi zareagował Niemiec Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, który objął to stanowisko po Tusku i jednocześnie jest liderem największej frakcji w PE. Weber pochwalił aresztowanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika stwierdzając, że doprowadzenie ich do więzienia jest jednym z kroków przywracających w Polsce „praworządność”. „Popieramy działania polskiego rządu” – oświadczył. I można sobie tylko wyobrazić, jak wyglądałoby jego oświadczenie, gdyby mandaty dwóch posłów od Tuska wygasiła marszałek Elżbieta Witek a policja dokonała ich zatrzymania.
Jako ostatni zareagował w imieniu Stanów Zjednoczonych ambasador Mark Brzeziński. Niby stara, dobra szkoła dyplomacji głosiła, że ambasadorowi nie wolno ingerować w wewnętrzne sprawy kraju, w którym pełni swoją misję, ale ambasadorzy USA w ostatnich latach systematycznie ją ignorowali i wtrącali się w polskie sprawy, w tym w ustawodawstwo. W czasie zamachu Tuska na media publiczne i zatrzymywania posłów PiS, Brzeziński odbywał systematyczne spotkania z ludźmi Tuska. Dzień przed manifestacją z Adamem Bodnarem spotkał się właśnie ambasador USA Mark Brzeziński. Obaj panowie wyrazili zadowolenie z tego powodu. Bodnar nie tylko zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z tego spotkania, ale napisał, że spotkał się z akceptacją działań prowadzących „do przywrócenia w Polsce praworządności, które w ostatnich latach zostały poważnie naruszone”. Zaś ambasador Brzeziński “Wyraził przy tym podziw dla ogromnej mobilizacji wyborców i sił demokratycznych w Polsce”. Sam Brzeziński zakomunikował natomiast, że pogratulował Bodnarowi nominacji na stanowisko ministra sprawiedliwości. “Stany Zjednoczone i Polskę łączy zaangażowanie na rzecz praworządności i niezawisłości sądów, co wymaga stałej determinacji i odnowy”, dodał ambasador. “Mieliśmy wielu ambasadorów US, ale takiego idioty jeszcze nie było. Rząd Tuska, na zlecenie Niemiec, dąży do wypchnięcia Amerykanów z Europy i resetu z Rosją, a ten baran się z tego cieszy”, skomentował wpis ambasadora jeden z internautów, a inni przypomnieli wypowiedzi Sikorskiego o robieniu Amerykanom “laski” i podziękowania jakie złożył USA za “wysadzenie” gazociągu Nord Stream. No, ale przecież ambasador nie spotkał się z Sikorskim (jeszcze).
O to by było na tyle, jeśli chodzi o reakcję zachodnich demokracji. Czy ta wystarczy, żeby Morawiecki zrozumiał, iż jeśli sami nie wywalczymy sobie wolności, to nikt jej nam nie da w prezencie, a Zachód jak nas rozgrywał od stu lat, tak dalej będzie nas rozgrywał? Po co w ogóle były te apele? Żeby odpowiedzi na nie przekonały Polaków do tego, co wiedzą od dawna?