INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

15:02 | piątek | 26.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Walka z cenzurą trwa

Czas czytania: 7 min.

Kartka z kalendarza polskiego

26 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Kartka z polskiego kalendarza: środa, 11 kwietnia 1990 roku

Piotr Szubarczyk

- reklama -

Przed 32 laty Sejm kontraktowy przyjął ustawę o uchyleniu ustawy o kontroli publikacji i widowisk, zniesieniu organów tej kontroli oraz o zmianie ustawy Prawo prasowe.

W ten sposób zniesiono formalnie polityczną cenzurę prewencyjną typu sowieckiego, wprowadzoną na ziemiach powojennej Polski jeszcze przez sowiecką cenzurę wojskową, ostatecznie zadekretowaną przez Bieruta jako „prezydenta” Polski w roku 1946.

Praktyka tych 32 lat „bez cenzury” pokazuje jednak, że cenzura wcale nie musi być instytucjonalna. Dziś także jesteśmy świadkami cenzury prewencyjnej, tyle że opartej na innych mechanizmach.

- reklama -

Polska sowiecka deklarowała skwapliwie, przy każdej okazji, wolność słowa i druku. Takie deklaracje niewiele kosztowały. Pojawiły się m.in. w „konstytucji”, napisanej dla „Polszy”, zredagowanej w ostatniej wersji przez Stalina i przyjętej przez „sejm” w roku 1952.

Jednak dekret Bieruta stanowił co innego. Wprowadzał ostrą cenzurę prewencyjną, sprawowaną przez Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk – GUKPPiW (od roku 1981 Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk). To była cenzura o wiele bardziej drastyczna i szczelna niż w czasach zaborów. GUKPPiW wykonywał tylko instrukcje i „zapisy”, zaś głównymi decydentami i twórcami tych zapisów byli funkowie partyjni z Wydziału Propagandy KC PZPR i wydziałów propagandy instancji wojewódzkich PZPR. To oni byli ostatnią instancją odwoławczą i kontrolną w sprawach tego, co można a czego nie można mówić czy pisać. Najgorsze zaś było to, że sowiecka cenzura szybko się „uspołeczniła”. Polegało to na rujnującej godność i świadomość ludzi autocenzurze. Każdy kto pisał dla kontrolowanych przez komunistów mediów, zwłaszcza zaś redaktorzy naczelni tych mediów z nadania partyjnego, sami się cenzurowali. Żeby jakoś zracjonalizować ten podły proceder i polepszyć samopoczucie, wmawiali sobie, że „tak jest na całym świecie” i że oni bronią nas przed jakimiś bliżej nie określonymi kataklizmami społecznymi, które nieocenzurowana prawda mogłaby wywołać. Jakie kataklizmy mogłaby wywołać prawda o ilości samobójstw, utonięć czy pożarów w Polsce? Tego nam nigdy nie wyjaśnili.

Poufne lub wprost tajne zapisy cenzorskie obejmowały wszystkie dziedziny życia gospodarczego (to szczególnie było rujnujące dla kraju!), społecznego, politycznego, kulturalnego. Obejmowały też konkretnych ludzi, z imienia i nazwiska. Często z uwagą, że można o nich pisać, ale tylko krytycznie!

- reklama -

Zniesienia cenzury prewencyjnej żądała „Solidarność” w swoich postulatach z Wielkiego Strajku roku 1980. Pisana pod wpływem tych żądań ustawa z roku 1981 nieco ograniczyła zakres cenzury i wprowadziła możliwość odwołania do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale co to był za „sąd” w tamtych czasach, nie trzeba wyjaśniać. O wiele ważniejsza była możliwość zaznaczania ingerencji cenzorskich w tekstach prasowych, co otwierało Polakom oczy na skalę cenzorskich praktyk.

Polacy pragnęli zniesienia cenzury politycznej, by możliwa była debata polityczna na tematy ważne dla kraju. Zamiast tego po roku 1990 zniesiono głównie cenzurę obyczajową a bezkarność mediów, zwłaszcza internetowych, w obrażaniu, upokarzaniu i ośmieszaniu wartości narodowych, wiary, religii, uczuć patriotycznych – jest do dziś porażająca i jeszcze nie wiemy, do czego doprowadzi. Tak zwani „moderatorzy” internetowi, w większości powszechnie dostępnych portali, działają jak cenzorzy w czasach PRL. Wyczuleni na wszelkie przejawy „antysemityzmu” i „ksenofobii”, puszczają prowokatorskie „opinie” skończonych łajdaków, psychopatów lub – jak się wydaje – agentów wpływu obcych państw, obrażających nasze narodowe wartości, wiarę i podstawowe zasady moralne.

A co z cenzurą polityczną? Ma się bardzo dobrze. Cenzorów partyjnych zastąpili właściciele mediów nowej generacji, które są nie tyle przekaźnikami informacji – jak to sobie naiwnie marzyliśmy w czasach PRL – co raczej rodzajem walca, który ma nas nauczyć jednolitego myślenia: „postępowego”, „europejskiego”, „nieksenofobicznego”, „tolerancyjnego”, „realistycznego”…

Na szczęście obserwujemy w ostatnich latach wielką mobilizację Polaków na rzecz przełamania tej nowej odmiany cenzury i „edukowania” nas. Pojawiły się liczne inicjatywy obywatelskie na rzecz wolnego, niezglajszachtowanego przez ideologię słowa, nowe media, portale internetowe, spotkania środowiskowe z wykładami i nieskrępowaną dyskusją. Z tą nową cenzurą Polacy też sobie poradzą…

Tomasz Strzyżewski

to człowiek, który przypadkiem trafił do pracy w delegaturze krakowskiej Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Bardzo szybko uświadomił sobie, że nie nadaje się na cenzora typu sowieckiego, ale że może zrobić coś dobrego dla Polski, demaskując niszczycielską działalność sowieckiej cenzury we wszystkich dziedzinach życia. W roku 1976 wywiózł potajemnie z Polski do Szwecji „tajne” zapisy cenzorskie i ujawnił je przed światem.

Poniżej przykładowe „zapisy” cenzorskie, z materiałów wywiezionych przez Strzyżewskiego:

* Wszelkie zdjęcia I sekretarza KC oraz innych członków kierownictwa Partii przed ich opublikowaniem muszą posiadać aprobatę Wydziału Propagandy KC PZPR.

* Należy eliminować informacje o licencjach nabywanych przez Polskę w krajach kapitalistycznych.

* Nie należy dopuszczać żadnych informacji o sprzedaży przez Polskę mięsa do ZSRR.

* Nie należy zezwalać na publikowanie informacji o przyznawaniu przez Premiera rent specjalnych dla różnych osób.

* Należy bezwzględnie eliminować wszelkie dane zbiorcze dotyczące ilości wypadków drogowych, pożarów, utonięć, jak również tonować zbyt alarmistyczne publikacje na ten temat.

* Nie należy dopuszczać do żadnych polemik z materiałami opublikowanymi na łamach „Trybuny Ludu” oraz „Nowych Dróg”.

* Można zwalniać materiały na temat starań o beatyfikację (kanonizację) Polaków, jeśli z kontekstu publikacji nie wynika, że kandydat do beatyfikacji zasłużył się lub ucierpiał w walce z ruchem socjalistycznym i komunistycznym.

* Nie należy zwalniać żadnych materiałów na temat źródeł i sposobów finansowania ORMO.

* Nie należy dopuszczać do publikacji w masowych środkach przekazu danych liczbowych obrazujących stan i wzrost alkoholizmu w skali całego kraju.

* W Instytucie Badań Jądrowych w Świerku uruchomiono system komputerowy „Cyfronet”. Nie należy podawać, że komputer został zakupiony w USA.

* Informacje dotyczące procesu sądowego byłych pracowników TVP, oskarżonych o nadużycia, mogą się ukazywać wyłącznie za PAP-em.

* Nie należy dopuszczać do żadnych informacji o zabiciu noworodka przez matkę – studentkę Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.

* Nie należy publikować żadnej informacji o katastrofie w kopalni „Katowice”, w której poniosło śmierć 4 górników.

* Nie należy publikować żadnej informacji na temat tąpnięcia w kopalni „Polkowice”. Informacje w lokalnej prasie wrocławskiej muszą mieć akceptację KW PZPR.

* Nie należy dopuszczać żadnych informacji na temat afery łapówkarskiej w Sandomierzu.

* Z wyjątkiem prasy lokalnej należy eliminować wszystkie wiadomości o wypadku gwałtu i morderstwa 21 stycznia b.r. [1975] w miejscowości Ostrówek pow. Lubartów.

* Nie należy zwalniać żadnych informacji o wypadku w Słubicach, w którym zginęło 2 żołnierzy, nauczycielka i uczeń a 14 uczniów odniosło rany. Zalecenie nie dotyczy „Gazety Zielonogórskiej”.

* Aż do odwołania nie należy zwalniać żadnych informacji o wybuchu pożaru w płockiej Petrochemii w dniu 22 III 1976 r.

* Nie należy dopuszczać do publikacji żadnych materiałów na temat śmierci 3 osób na skutek zatrucia zanieczyszczonym siarczanem baru w białostockiej poradni rentgenologicznej.

* Należy eliminować wszelką krytykę defilady wojskowej w Warszawie. Za akcenty krytyki uznać można wyrazy aprobaty dla wycofania samolotów i wozów bojowych z defilady w Paryżu, z uwagi na konieczność oszczędzania benzyny…

Fragmenty zapisów cenzorskich z lat 1974-77, wywiezionych do Szwecji przez T. Strzyżewskiego. Cytaty za „Czarną księgą cenzury PRL”, NOWA, IV 1981.

Tomasz Strzyżewski – człowiek, który przypadkiem trafił do pracy w delegaturze krakowskiej Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Bardzo szybko uświadomił sobie, że nie nadaje się na cenzora typu sowieckiego, ale że może zrobić coś dobrego dla Polski, demaskując niszczycielską działalność sowieckiej cenzury we wszystkich dziedzinach życia. W roku 1976 wywiózł z Polski „tajne” zapisy cenzorskie i ujawnił je przed światem.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx