Niedziela, 15 czerwca 1952 r.
Krystyna Skarbek-Giżycka była piękna, szalenie odważna, czasem bezczelna. Była najlepszą agentką Churchilla. Nie doczekała się nawet szacunku. Zginęła 15 czerwca 1952 r. w okolicznościach, co do których wciąż są wątpliwości.
Zachód zna ją jako Christine Granville, Polacy jako Krystynę Skarbek albo Marię Krystynę Skarbek-Giżycką. Na świat przyszła w rodzinie Jerzego Skarbka hrabiego Abdank oraz jego żony Stefanii z d. Goldfeder, pochodzącej z rodziny zamożnych żydowskich bankierów. Arystokratyczne pochodzenie znakomicie ułatwiło Krystynie tzw. start. Jako młoda dziewczyna uprawiała jazdę konną i wspinaczkę górską oraz startowała w konkursie Miss Polonia. Piękna, inteligentna, błyskotliwa, była też niespokojnym duchem.
Za mąż wyszła mając 22 lata i już po pół roku… rozwiodła się. Prawdopodobnie już wtedy miała kontakty w polskim MSZ. Nie wiadomo, czy jej częste wyjazdy do Anglii rzeczywiście miały charakter odwiedzin rodziny, czy służyły innym celom. W listopadzie 1938 wyszła za mąż po raz drugi, za podróżnika i pisarza powieści dla młodzieży, Jerzego Giżyckiego i wyjechali do Kenii, gdzie Giżycki oczekiwał na objęcie funkcji ambasadora Polski w ogarniętej wojna Abisynii (dzisiejszej Etiopii). Tamm zastała ich wojna. Oboje natychmiast wyjechali do Francji, skąd Krystyna (była w separacji z mężem) przedostała się do Anglii.
Najlepszy szpieg
Właśnie wtedy rozpoczęła współpracę z brytyjskimi służbami. Wykształcona, pewna siebie, świetnie władająca kilkoma językami, odważna i znakomicie wysportowana, była idealną agentką. I taką też się stała. Jej życie to gotowy scenariusz filmowy a mężczyźni mogli jej tylko zazdrościć odwagi i osiągnięć.
Przez pierwsze dwa lata wojny (do 1941 r.) działała na Węgrzech, skąd kilkakrotnie wyjeżdżała do Polski, ośmiokrotnie na Słowację. W czasie jednego z pobytów w Polsce (w 1940 r.) udało się jej w Warszawie spotkać z matką. Błagała ją, żeby uciekała ale Stefania Skarbek odmówiła. Kosztowało ją to życie – jako Żydówka trafiła do warszawskiego getta, gdzie zginęła. Krystyna, która potrafiła wyrwać z łap gestapo działaczy ruchu oporu, nie była w stanie ocalić własnej matki.
Współpracowała z Andrzejem Kowerskim (ps. Andrew Kennedy). Formalnie pracowała w Budapeszcie jako dziennikarka, ale w tym samym czasie jako kurierka tatrzańska szlakiem przez Słowację przedostawała się do Polski. Współpracowała ze Stefanem Witkowskim oraz utworzoną przez niego organizacją konspiracyjną Muszkieterzy. Pośredniczyła w kontaktach tej organizacji z Secret Intelligence Service (SIS). Wspólnie z Andrzejem Kowerskim zajmowali się m.in. organizowaniem ucieczek internowanych w wigierskich obozach polskich żołnierzy na Zachód. Zbierali również informacje wywiadowcze, które m.in. (według źródeł brytyjskich) pomogły Churchillowi w uściśleniu przewidywanego terminu niemieckiej inwazji na ZSRS.
Po 1941 r. jako agenci SOE oboje powrócili do Wielkiej Brytanii, gdzie byli prowadzeni przez brytyjskiego oficera Francisa Cammaertsa (gdy pod koniec wojny został on aresztowany przez Niemców na terenie Francji, Krystyna bezczelnie wykupiła go z rąk Gestapo, wprost przyznając, że jest brytyjską agentką). Gdy w1941 r. Niemcy zaatakowali Bałkany, Krystyna i Andrzej zostali przeniesieni zostali na Bliski Wschód i przez półtora roku pracowali dla Brytyjczyków w Kairze.
To na jej wniosek sir Douglas Dodds-Parker, brytyjski oficer Specjal OPerations Executive zaplanował kolejną misję w okupowanej Francji. W lipcu 1944 po przeszkoleniu spadochronowym Krystyna jako Pauline Armand została przerzucona do Francji i pomagała partyzantom na płaskowyżu Vercors, gdzie m.in. zorganizowała wykupienie z rąk Gestapo kilku aresztowanych szefów siatki sabotażowo-dywersyjnej „Jockey” – dwóch Francuzów: Rogera i mjr Sorensena oraz Anglika – mjr Xan Fieldinga.
Odwaga, spryt, tupet
Oczywiście Niemcy nie byli frajerami i poszukiwali najlepszej agentki Churchilla. Krystyna zawsze potrafiła im się wywinąć.
W styczniu 1941 r. Krystyna i Andrzej przebywając na Węgrzech zostali schwytani i poddani wielogodzinnym przesłuchaniom przez Gestapo. Wtedy Krystyna ugryzła się w język, następnie zaczęła kaszleć plując przy tym krwią. Gestapowcy odczytali to jako oznaki gruźlicy i z obawy o własne zdrowie wezwali lekarza. Lekarz wykonał prześwietlenie i dostrzegł plamy na płucach Krystyny. Była to pozostałość po jej przedwojennej pracy w Fiacie, ale lekarz nie miał o tym pojęcia (w przeciwieństwie do Krystyny)i rozpoznał gruźlicę.W obliczu spodziewanej śmierci więźniarki zwolniono oboje, dzięki czemu mogli uciec. Do Jugosławii przewiózł ich w samochodowym bagażniku rezydent angielskiej ambasady.
Gdy z kolei ona przewoziła czeskich oficerów z Węgier do Jugosławii, na granicy zepsuł się samochód, którym jechali. Zostali zatrzymani przez niemiecki patrol. Krystyna przedstawiła Niemcom fałszywe dokumenty, po czym… namówiła Niemców do przepchnięcia samochodu, który utknął na drodze, przez granicę.
I tak jak Niemcy jej poszukiwali, tak Churchill wiedział, że jest ona jego najlepszą agentką. I nie zamierzał wypuścić z rąk takiego skarbu. W końcu sierpnia 1944 r., gdy w Warszawie trwało Powstanie Krystyna Skarbek-Giżycka dotarła do Londynu. Wielokrotnie składała prośby o przerzut do kraju, które za każdym razem spotykały się z odmową. Pod koniec roku, kiedy do Polski miała udać się brytyjska misja wojskowa, uzyskała zezwolenie, ale w ostatniej chwili Churchill odwołał wszystkie loty do Polski.
Uścisk dłoni Churchilla
Krystyna została zdemobilizowana w kwietniu 1945 r. Nie miała brytyjskiego obywatelstwa i nikt nie zamierzał jej go nadawać. Chociaż przez ponad 5 lat codziennie narażała życie dla Anglii, Anglia się na nią wypięła. Była najlepszym i najodważniejszym brytyjskim agentem, a w nagrodę dostała 100 funtów odprawy i list z osobistym podziękowaniem Churchilla, który nazwał ją swoją „ulubioną wywiadowczynią”. Krystyna nie miała za co żyć. Pracowała jako pokojówka w hotelu, telefonistka, sprzedawczyni w londyńskim domu towarowym Harrods i wreszcie jako stewardessa na statkach pasażerskich „Rauhine” i „Winchester Castle” na linii Anglia-Afryka Południowa. Nadal uwielbiali ją mężczyźni. I to uwielbienie stało się przyczyną jej śmierci.
Dziewczyna Bonda
Po demobilizacji poznała, także zdemobilizowanego z Navy Intelligece Division (NID), Iana Fleminga, autora serii książek o super-agencie Jamesie Bondzie. Z Flemingem połączył ją trwający blisko rok romans. Prawdopodobnie to właśnie ją Fleming opisał tworząc postać Vesper Lynd w swej pierwszej powieści o Jamesie Bondzie „Casino Royale”. Może gdyby romans ten przerodził się w stałe uczucie, los Krystyny byłby inny. Na to nie było szans. Fleming był żonaty, a jego żona była w ciąży.
Śmierć
Podczas pracy na statku Skarbek poznała stewarda, Dennisa Muldowney’a, swojego późniejszego mordercę. Był człowiekiem pełnym kompleksów, bardzo samotnym, którym Krystyna opiekowała się ze współczucia. Odwdzięczał się broniąc w czasie rejsów Krystynę przed szykanami załogi. Rzecz w tym, że członkowie załogi byli zobowiązani do noszenia w czasie rejsów wojennych odznaczeń. Żaden z nich nie mógł się nawet równać z Krystyną. Zawiść powodowała szykany wobec niej. Muldowney jej bronił i wyobrażał sobie, że będą razem.
15 czerwca 1952 r., w czasie pobytu na lądzie, w podlondyńskim hotelu „Shelbourne” w Kensington zakochany w Krystynie steward Muldowney pchnął ją nożem za odrzucenie oświadczyn. Krystyna nigdy nie rozstawała się ze sztyletem, zabierając go nawet na bankiety. Zginęła od ciosu nożem. Zmarła zanim przybyła pomoc. Jej morderca „czuwał” przy niej do czasu przyjazdu policji. Po aresztowaniu poprosił o szybką egzekucję, „by mogli się połączyć w zaświatach”. Jego życzeniu stało się zadość, co wzbudziło podejrzenia, że może za śmiercią Krystyny nie do końca stała chora obsesja. Podobno Krystyna za dużo wiedziała o okolicznościach śmierci gen. Sikorskiego. Wśród zleceniodawców jej zamordowania wymieniano NKWD, władze komunistycznej Polski a także brytyjskie służby specjalne. Nigdy nie wyjaśniono tych wątpliwości.