Piątek, 6 lipca 1934 r.
Dla polityków sanacji była sposobem utrzymania władzy i porządku. Dla opozycji – blokowaniem ich praw. Dla komunistów – „obozem koncentracyjnym”. Czym była Bereza Kartuska i dlaczego budziła tyle emocji?
„(…) musi być porządek. Musi być powaga i będzie. (…) Jeżeli są ludzie nierozumiejący rządzenia w rękawiczkach – będą się mieli sposobność przekonać, że potrafimy rządzić bez rękawiczek”, pisała „Gazeta Polska” w czerwcu 1934 r. uzasadniając pomysł stworzenia obozu odosobnienia dla przeciwników rządu w Berezie Kartuskiej.
Przyczynkiem do stworzenia tego miejsca było zamordowanie 15 czerwca 1934 r. przez ukraińskiego nacjonalistę Hryhorija Maciejko sanacyjnego polityka Bolesława Biernackiego. Zamach ten wstrząsnął Józefem Piłsudskim, który postanowił działać błyskawicznie. Już 17 czerwca 1934 r. ukazało się rozporządzenie prezydenta w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu”. Rozporządzenie określało, że do miejsca odosobnienia mogą być skierowane „osoby, których działalność lub postępowanie daje podstawę do przypuszczenia, że grozi z ich strony naruszenie bezpieczeństwa, spokoju lub porządku publicznego (…)”. Co istotne, do „miejsca odosobnienia” trafiało bez wyroku sądu, w oparciu o postanowienie wydawane na wniosek władz administracyjnych. Na postanowienie nie przysługiwało zażalenie. Rozporządzenie wyznaczało czas „odosobnienia” na nie dłużej niż 3 miesiące, ale zdarzało się, że traktowano to jako kwestię czysto techniczną.
Bereza
Rozporządzenie przewidywało, że powstanie kilka takich miejsc, ale ostatecznie powstało tylko jedno – w Berezie Kartuskiej na Polesiu. Obóz został ulokowany w budynkach dawnych koszarów wojskowych i podzielony na dwie części: kancelaryjną i obozową, rozdzielone ulicą Kościuszki. Na kompleks obozowy składały się: budynek więzienny, trzy wieżyczki strażnicze wokół budynku, koszary policyjne, łaźnia, karcer, sadzawka wykopana przez więźniów, budynki mieszkalne (tzw. podoficerskie) oraz kancelaria obozowa, gdzie przywożeni byli aresztanci. Całość terenu obozowego była ponadto otoczona drewnianym parkanem z zasiekami z drutu kolczastego. Dodatkowo, drut kolczasty otaczał również budynek więzienny. Obóz zorganizował wojewoda poleski Wacław Kostek-Biernacki, a jego pierwszym komendantem został zastępca Komendanta Policji Państwowej w województwie poznańskim podinsp. Bolesław Greffner. 6 lipca 1934 r. (według innych źródeł – 7 lipca) do Berezy przywieziono dwóch pierwszych więźniów.
Kto
Najczęściej do Berezy trafiali komuniści z nielegalnej i fatycznie działającej na szkodę Polski – Komunistycznej Partii Polski, ukraińscy nacjonaliści z OUN, ale także członkowie ONR, endecy a nawet publicyści, krytykujący sanacyjne władze. Wśród pierwszych więźniów byli dwaj endecy z Krakowa – Antoni Grębosz i Bolesław Świderski a także trzech komunistów z Nowogródka. Wkrótce dowiezieni zostali też działacze ONR: Zygmuny Dziarmaga, Władysław Charkiewicz, Jan Jodzewicz, Edward Kemnitz, Bolesław Piasecki (ten Piasecki), Mieczysław Prószyński, Henryk Rosman i Włodzimierz Sznarbachowski. Z czasem do Berezy można było trafić także np. za paserstwo czy inne tego rodzaju przewinienia. Obóz miał funkcjonować tylko przez rok, ale po śmierci Piłsudskiego, sanacyjne władze przedłużyły jego funkcjonowanie, zwłaszcza wobec narastającej działalności komunistów. Szacuje się, że do 18 września, kiedy to po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski obozowi strażnicy uciekli, przez obóz przeszło 3 tysiące więźniów. Ponad połowę z nich stanowili komuniści. Z pozostałych więźniów 4 proc. stanowili ukraińscy nacjonaliści, 2 proc. – narodowcy, 1 proc. – ludowcy, 1 proc. – sympatycy nazizmu. Cała reszta to byli „szkodnicy gospodarczy”.
Jak było?
Warunki bytowe w Berezie były ciężkie (szczególnie jeśli chodzi o warunki higieniczne), poddane ostremu reżimowi wojskowemu. wyżywienie marne. Obozowy regulamin zabraniał jakichkolwiek rozmów, palenia tytoniu, otrzymywania paczek z żywnością, widzeń z bliskimi oraz samodzielnego wykonywania jakichkolwiek innych czynności. W ten sposób „rozrywką” więźniów były… rewizje cel. Generalnie chodziło o to, by pobyt tam pozwolił więźniom „zrozumieć błędy”. Służyły temu także różne formy upokarzania i dręczenia więźniów – ciężka praca, wyczerpująca, trwająca godzinami „gimnastyka”. Pomimo tego, przez cały okres funkcjonowania obozu zdarzyła się tylko jedna ucieczka (udana).
Kontrowersje
Działalność obozu od początku wzbudzała kontrowersje, zaczynając od formy jego stworzenia, poprzez podstawy osadzania więźniów aż po sposób jego funkcjonowania i postępowanie załogi. Dyskusje na jego temat trwały właściwie od początku jego funkcjonowania. Część publicystów i historyków ocenia jego działalność jako przykrą, ale konieczność w celu ochrony państwa przed działalnością terrorystyczną i wymierzoną w istotę Rzeczpospolitej (jak np. działalność KPP). Inni uważają jego działalność za zamach na wolność poglądów. Niewątpliwie wszystkie wspomnienia komunistów z pobytu w Berezie zostały przejaskrawione. Nie ulega też wątpliwości, że po wojnie komunistyczna propaganda wykorzystała istnienie Berezy do atakowania przedwojennych władz Rzeczpospolitej, które nazywała władzami „faszystowskimi”. Nie były faszystowskie a obóz był odzwierciedleniem wielu innych więzień działających wówczas w Europie. Paradoksalnie pobyt w obozie uratował życie zamykanym w nim komunistom. Większość tych, którzy przed aresztowaniem uciekła do ZSRS zginęła w stalinowskich czystkach.
Najpierw zamach stanu, potem Bereza dla przeciwników politycznych to dość logiczny ciąg zdarzen w kierunku totalitarnym. Brakło tylko uzasadnienia ideologicznego. Natomiast metoda, że zamiast przekonać lepiej zamknąć to dość powszechana pokusa dla każdej władzy. A argument, że przynajmniej nie zabijali, świadczy raczej o dużych “rezerwach” i słabości opozycji (z KPP włącznie) a nie “humanitaryzmie” rządzących