20 sierpnia 1943 r.
Ktoś, kto by go nie znał, kto mijał go na ulicy, mógł odnieść mylne wrażenie, że ze swoją delikatną urodę i smukłymi dłońmi, nie jest zdolny do walki z bronią w ręku. Taki ktoś byłby w poważnym błędzie.
Ojciec napisał o nim w swoim pamiętniku: „Znajduję w Tadeuszu typ, jaki w najśmielszych marzeniach wyobrazić sobie chciałem, Jako typ nowej młodzieży, która nową, lepszą Polskę budować będzie. Widzę w nim, tak rzadko niestety spotykane, połączenie głębi duchowej, czystych intencji, czystego życia z umiejętnością brania życia w garść i nieprzeciętnym talentem organizacyjnym i wychowawczym”.
„Został on bowiem przez naturę obdarzony niemal dziewczęcą urodą. Delikatna cera, regularne rysy, jasnoniebieskie spojrzenie i włosy złociste, uśmiech zupełnie dziewczęcy, ręce o długich, subtelnych palcach, wielka powściągliwość, pewienrodzaj nieśmiałości – wszystko to było aż nadto dostatecznym powodem do nazywania Tadeusza Zawadzkiego przez kolegów – Zośką”, napisał Aleksander Kamiński w „Kamieniach na szaniec”.
Tadeusz Zawadzki urodził się 24 stycznia 1921 r. w Warszawie. Był synem Józefa Zawadzkiego (inżyniera chemika, późniejszego profesora, dziekana Wydziału Chemicznego i rektora Politechniki Warszawskiej, a następnie prorektora tajnej Politechniki Warszawskiej, który pod ps. „Juliusz” działał w Referacie IIIc, następnie w ZO) i Leony (nauczycielki, działaczki oświatowej), z domu Siemieńskiej. Od najmłodszych lat wychowywał się w bardzo patriotycznej atmosferze, a jednocześnie rodzice bardzo dbali o jego wykształcenie. Tadeusz Zawadzki uczył się więc początkowo w Prywatnej Szkole Powszechnej Towarzystwa Szkoły Mazowieckiej. We wrześniu 1933 rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. W „Batorym” kontynuował naukę w liceum, w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. W tej samej klasie uczyli się późniejsi żołnierze warszawskich Grup Szturmowych: Jan Bytnar, Aleksy Dawidowski i Jan Wuttke. Szczególnie związany był z Janem Bytnarem i Aleksym Dawidowskim. Ambitny i wytrwały Tadeusz wysoko stawiał sobie poprzeczkę i zawsze osiągał cel, jaki sobie wyznaczył.
Jesienią 1933 r. wstąpił do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego (tzw. „Pomarańczarnia”). Maturę zdał pod koniec maja 1939 r.
A więc wojna
Po wybuchu II wojny światowej wyruszył 6 września z Warszawy na wschód, w składzie harcerskiego batalionu marszowego Chorągwi Warszawskiej. Marsz na wschód był bezcelowy – 17 września do Polski wkroczyli sowieci. Tadeusz i inni harcerze wrócili do Warszawy. Od października 1939 r. był już w konspiracji, a kiedy skupieni wokół niego harcerze z 23 WDH utworzyli w 1941 tzw. Wojenną Pomarańczarnię, stanął na jej czele pod pseudonimem „Lech Pomarańczowy”. Jednocześnie w grudniu 1939 i w styczniu 1940 uczestniczył w akcjach małego sabotażu tajnej organizacji lewicowej Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej. Od stycznia do lipca 1940 działał jako łącznik w komórce więziennej ZWZ (zorganizowanej przez kpt. Zygmunta Hempla i Halinę Starczewską-Chorążynę, a kierowanej później przez Kazimierza Gorzkowskiego).
Kotwicki
W marcu 1941 wszedł wraz z kierowaną przez siebie drużyną do Szarych Szeregów i objął tu komendę nad Hufcem Mokotów Górny w Okręgu Południe Chorągwi Warszawskiej. Hufiec ten natychmiast włączył się do Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, w której „Zośka” był komendantem Obwodu Mokotów Górny w Okręgu Południe. W tym czasie Tadeusz był jednym z najwybitniejszych wykonawców głośnych akcji małego sabotażu. Za największą liczbę „kotwic” – symbolu Polski Walczącej wymalowanych na terenie swojej dzielnicy, otrzymał od Komendanta Głównego „Wawra” Aleksandra Kamińskiego honorowy pseudonim „Kotwicki”. Wraz ze swoim hufcem uczestniczył także w akcji „N” (prowadzonej przez BiP KG AK dywersyjnej propagandzie w języku niemieckim).
Po ukończeniu kursu podharcmistrzowskiego („Szkoła za Lasem”) w maju – czerwcu 1942 otrzymał z dniem 15 sierpnia 1942 stopień podharcmistrza i pseudonim instruktorski „Kajman”. 13 września 1942 urządził dla swojego hufca całodzienne ćwiczenia polowe w Lasach Chojnowskich pod Warszawą.
W wyniku reorganizacji Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów w listopadzie 1942 pod pseudonimem „Tadeusz” został hufcowym Roju „Centrum”, dowódcą Grup Szturmowych Chorągwi Warszawskiej (składających się z 4 hufców) i jednocześnie zastępcą por. Ryszarda Białousa „Jerzego” – wojskowego dowódcy GS-ów, czyli Oddziału Specjalnego „Jerzy”, jednego z Oddziałów Dyspozycyjnych utworzonego w tym samym czasie Kedywu KG AK.
Po ukończeniu Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty mianowany w styczniu 1943 kapralem podchorążym.
Prawdopodobnie w tym czasie, z uwagi na znaczne obciążenie obowiązkami organizacyjnymi, musiał przerwać naukę od 1940 uczył się w Państwowej Szkole Budowy Maszyn – działającej jawnie w miejsce Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda, a od 1942 studiował na Wydziale Chemii Państwowej Wyższej Szkoły Technicznej – czyli tajnej Politechniki Warszawskiej.
Akcja pod Arsenałem
Pamiętać trzeba, że konspiracyjna działalność wymagała od „Zośki” znacznie więcej zaangażowania, sprytu i odwagi, niż mogłoby się wydawać. „Zośka”, jak i inni, musiał pracować. I to nie osiem godzin, ale znacznie więcej, a w dodatku w Warszawie obowiązywała przecież godzina policyjna – zimą od 21.00, latem od 22.00 i od tej pory nie było mowy o przebywaniu na ulicach. W dodatku trwały nieustające łapanki i każdego dnia można było zostać aresztowanym. Za nic. Niemcy wiedzieli o polskim podziemiu, więc los każdego jego żołnierza, który wpadł w ręce Gestapo, był straszny. Taki los stał się udziałem Jana Bytnara „Rudego”, aresztowanego 23 marca 1943 r.
„Zośka” i inni zdawali sobie sprawę, co Niemcy zrobią z „Rudym”. Ci katowali go tak, że już pierwszego dnia po zatrzymaniu, po niemieckich przesłuchaniach „Rudy” nie mógł chodzić. „Zośka”, wiedząc, co dzieje się na Szucha, od razu zaproponował akcję odbicia Jana Bytnara podczas przewożenia go z siedziby gestapo przy al. Szucha do więzienia na Pawiaku. Przygotowanie akcji i uzyskanie zgody konspiracyjnych zwierzchników zajęło 3 dni. 26 marca w brawurowej akcji, przeprowadzonej w niemal w centrum miasta, na skrzyżowaniu ulic Bielańskiej, Długiej i Nalewki, harcerze z Szarych Szeregów odbili „Rudego” i 20 innych więźniów. To atak „Zośki” w czasie przedłużającej się strzelaniny zdecydował o powodzeniu akcji. Atakujący mieli wielkie szczęście, bo z niewytłumaczalnego powodu, ani przejeżdżający niemal przez środek strzelaniny na rowerze niemiecki żandarm, ani żołnierze Wehrmachtu, którzy przejeżdżali samochodem, ani strażnicy pilnujący nieopodal bram getta, nie włączyli się do walki. Pamiętać trzeba, że wielu uczestników „Akcji pod Arsenałem” nie miało nawet 21 lat.
Po Akcji
Niemcy byli wściekli. W odwecie za Akcję rozstrzelali 140 więźniów Pawiaka. Udało się im zatrzymać kilka osób związanych z akcją. Aresztowali też i zakatowali Lucjana Łucejkę z Archiwum Akt Nowych i kilku innych pracowników, którzy wskazywali drogę ucieczki uwolnionym. Rudy był zbyt skatowany, by przeżyć. Wstrząśnięci lekarze, nie mogli mu pomóc. Po tych wydarzeniach harcerze z Grup Szturmowych, w tym „Zośka” zastrzelili dwóch gestapowców szczególnie okrutnie torturujących „Rudego” w czasie przesłuchań.
W lipcu 1943 r. „Zośka” został przypadkowo zatrzymany przez Niemców. Najpierw trafił do siedziby Gestapo przy al. Szucha, potem do osławionej „Gęsiówki”. Niemcy ewidentnie nie zdawali sobie sprawy, kogo zatrzymali, bo Zośka został zwolniony. Wziął udział w kolejnych akcjach: w nocy z 19 na 20 maja 1943 r. pod Celestynowem dowodził akcją odbicia więźniów pod Celestynowem, a w nocy z 5 na 6 czerwca 1943 r. dowodził akcją wysadzenia mostu. Zginął w nocy z 20 na 21 sierpnia 1943 r. w czasie ataku na na strażnicę Grenzschutzpolizei w Sieczychach koło Wyszkowa. Miał 22 lata.