INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

00:12 | piątek | 26.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Zbrodnia lubińska

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

26 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

31 sierpnia 1982 r.

Tak jak wszyscy pamiętają o porozumieniach sierpniowych, tak większość zapomina o tragicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce dokładnie rok później. Do dziś nie wskazano winnych tamtej zbrodni.

- reklama -

Po wprowadzeniu stanu wojennego struktury Solidarności rozpoczęły działalność podziemną. MKS NSZZ „Solidarność” w Legnicy powstał już 15 grudnia; zajmował się prowadzeniem działalności wydawniczej oraz kolportażem literatury bezdebitowej. Do sierpnia 1982 r., udało się działaczom Solidarności wydać kilka pism podziemnych. W trakcie dalszych prac scaleniowych powstała Międzyzakładowa Komisja Koordynacyjna (MKK) NSZZ „Solidarność” Województwa Legnickiego. Niezależnie od tych struktur działała na terenie Dolnego Śląska Solidarność Walcząca, gdzie 13 i 28 czerwca doprowadziła do zorganizowania masowych manifestacji ulicznych.

Zbrodnia

28 lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” wezwała mieszkańców regionu do udziału w pokojowej manifestacji ulicznej zaplanowanej na 31 sierpnia w Lubinie. Informacje o planowanej demonstracji opublikowano w prasie podziemnej oraz ulotkach, do udziału wezwały również RKS Dolny Śląsk, MKS w Legnicy i MKK Województwa Legnickiego. 31 sierpnia 1982 r. na rynku w Lubinie zebrało się ok. 5000 pokojowo nastawionych osób, większość przyniosła kwiaty z których układano znak krzyż. Milicja Obywatelska zgromadziła w pobliżu centrum miasta znaczne siły, które zostały dodatkowo wzmocnione przez dwa plutony funkcjonariuszy ZOMO z Legnicy uzbrojonych w karabinki AK kal. 7,62 mm oraz przez tzw. drużynę specjalną w skład której wchodziło siedmiu funkcjonariuszy uzbrojonych pistolety maszynowe PM–63. Pozostali funkcjonariusze byli wyposażeni w pałki służbowe oraz tarcze. O godz. 15:30 Milicja Obywatelska wezwała zgromadzonych do rozejścia się. W odpowiedzi tłum zaintonował hymn państwowy, potem „Rotę” i „Boże, coś Polskę”, na co MO, ZOMO, NOMO, ROMO i ORMO odpowiedziały użyciem gazów łzawiących. Wobec oporu zgromadzonych, którzy nie rozchodzili się i atakowali oddziały MO kamieniami, użyto broni. W ten sposób zomowcy zastrzelili trzy osoby: Michała Adamowicza postrzelili na mostku na rzece Baczyna (zmarł 5 września w szpitalu), Andrzeja Trajkowskiego i Mieczysława Poźniaka zastrzeleni w rejonie ulicy Kopernika. Jedenaście osób zostało rannych: Ireneusz Lao, Mieczysław Chmielewski, Henryk Tereszkiewicz, Szymon Stafiniak, Brygida Wieczorek, Henryk Huzarewicz, Ryszard Stefanowicz, Mirosław Kwiatkowski, Andrzej Dudziak, Edward Wertka, Tadeusz Rusin. Zebrane oświadczenia świadków zawierały informacje o strzelaniu przez funkcjonariuszy MO do osób niebiorących udziału w zajściach, część z poszkodowanych odniosła obrażenia na skutek przejechania przez radiowozy. Strzały z broni maszynowej były również kierowane na oślep do wnętrz domów.

- reklama -

Bezkarność

W następnych dniach władze przystąpiły do zacierania śladów zajść. Miejskie służby porządkowe rozebrały barykady wzniesione przez uczestników demonstracji, otynkowano i pomalowano ściany uszkodzone pociskami, z ewidencji szpitala miejskiego usunięto dokumentację dotyczącą przyjętych rannych. Formalnie Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu jeszcze w 1982 r. wszczęła śledztwo, jej działaniami kierował prokurator Miłan Senk. Funkcjonariusze MO i ZOMO zaprzeczyli użyciu ostrej amunicji, świadkowie nie byli w stanie zidentyfikować sprawców. Broń, będąca na wyposażeniu funkcjonariuszy, nie została odpowiednio zabezpieczona. W 1983 r. śledztwo zostało umorzone. Prokuratura przyjęła, że funkcjonariusze użyli broni w obronie koniecznej (sic!). Co ciekawe, prokuratorzy Miłan Senk, Krzysztof Henner i Zbigniew Szawłowski przygotowali protokół opisujący prawdziwy przebieg wydarzeń, został on odrzucony przez ich zwierzchników. Protokół ten trafił do drugiego obiegu i do Radia Wolna Europa. Chociaż wcześniej go odrzuciły, komunistyczne władze wszczęły wobec autorów raportu odrębne postępowanie, zostali oskarżeni o ujawnienie tajemnicy państwowej. Nie wiadomo, jak mieli „ujawnić tajemnicę państwową”, skoro nie uznawali treści raportu za prawdziwą.  

Po 1989 r. śledztwo zostało wznowione. Zespół prokuratorów z Prokuratury Wojewódzkiej w Legnicy przeprowadził w 1992 r. na terenie Lubina eksperyment procesowy, w którym wzięli udział pokrzywdzeni i rodziny ofiar oraz funkcjonariusze MO biorący udział w zdarzeniu. Dodatkowo byli obecni przedstawiciele Towarzystwa Pamięci Ofiar Zbrodni Lubińskiej. Podczas rozprawy sądowej zapadły prawomocne wyroki na trzech byłych funkcjonariuszy milicji – na kary więzienia skazani zostali: Bogdan G. – Zastępca Komendanta Wojewódzkiego MO w Legnicy, Tadeusz J. – dowódca plutonu I ZOMO, Jan M. – Zastępca Komendanta Miejskiego MO w Lubinie.

- reklama -

Śledztwo prowadzone przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu nie doprowadziło do ustalenia bezpośrednich sprawców śmierci Michała Adamowicza, Andrzeja Trajkowskiego i Mieczysława Poźniaka. Ustalono jedynie nazwiska kilku funkcjonariuszy, którzy użyli broni. Również mocodawcy pozwolenia na użycie broni podczas manifestacji do tej pory nie zostali ukarani. Jeszcze jedna komunistyczna zbrodnia, która praktycznie została bezkarna.

Reklama

Zbrodnia została zapamiętana głównie dzięki unikalnemu zdjęciu wykonanemu przez Krzysztofa Raczkowiaka, na którym uwiecznił czterech mężczyzn niosących śmiertelnie rannego Michała Adamowicza. Zdjęcie jest uznawane za jedną z ikon zbrodni stanu wojennego. W 2015 r. zdjęcie zostało wykorzystane w reklamie wódki Extra Żytniej z dodatkowym hasłem „Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią”. Akcja spotkała się z ogromnym oburzeniem, marka przeprosiła za zaistniałą sytuację i zerwała umowę z agencją reklamową, która odpowiadała za kampanię. Osoba odpowiedzialna za zamieszczenie na portalu społecznościowym reklamy wódki została oskarżona o pomówienie jednej z osób widocznych na zdjęciu. W 2016 r. zapadł w tej sprawie wyrok, zgodnie z którym Marta S., pracownica agencji reklamowej Project z Torunia, która umieściła fotografię z Wydarzeń Lubińskich w 1982 roku w reklamie wódki Żytnia, została zobowiązana do zapłacenia 15 tys. zł zadośćuczynienia jednej z osób widocznych na zdjęciu. Sąd umorzył sprawę samego wykorzystania fotografii.  

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx