INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

03:43 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Pierwszego września rozgromiliśmy Niemców

Czas czytania: 7 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

1 września 1015 r.

Pierwszy września to na wieki dla Polski tragiczna rocznica – dzień zdradzieckiej napaści Niemiec, której skutki odczuwamy do dziś. Ale przez wieki był to dzień wspomnienia wielkiego zwycięstwa. Prawie tysiąc lat wcześniej Polacy złamali kręgosłup niemieckiej armii. Było to 1 września 1015 r.

- reklama -

Kiedy kończył się X wiek po raz pierwszy i ostatni stosunki polsko-niemieckie można było określić jako przyjazne. Książę Bolesław Chrobry i cesarz Otton III utrzymywali więcej niż poprawne relacje, których ukoronowaniem był Zjazd Gnieźnieński w 1000 roku Niestety, w 1002 roku Otton III zmarł w niejasnych okolicznościach, a na niemieckim tronie zasiadł Henryk II, który w żadnej kwestii nie zamierzał kontynuować polityki poprzednika, łącznie z polityką wewnętrzną, co spowodował, że nawet u siebie miał „opozycję”. Sytuację wykorzystał Bolesław Chrobry, który umacniając swoją władzę, jeszcze w 1002 roku opanował Marchię Miśnieńską, Milsko i Łużyce, a w następnych latach Morawy i Czechy.

Tego Henryk ścierpieć nie mógł i rozpoczął łupieżcze wyprawy na Polskę. Szło mu ze zmiennym szczęściem, a to dlatego, że ziemie Chrobrego oddzielały od Niemiec rzeki Odra oraz Nysa Łużycka i Bóbr. Oraz przylegające do Odry bagna, a także umocnienia granicy. Wśród tych stałych należy wymienić: Krosno (Odrzańskie) i Głogów, obsadzone przez garnizony wojów, a także umocnienia tymczasowe.

Cesarski atak

- reklama -

Konflikt, który wybuchł już w 1015 roku, był – trzeba to uczciwie powiedzieć – następstwem  niedotrzymania postanowień układu merseburskiego z 1013 r. przez Bolesława Chrobrego. Trzeba też przyznać, że cesarz zapowiadał mu interwencję zbrojną na co Chrobry odpowiedział mu „Nie tylko chcę zatrzymać własne ziemie, lecz również pragnę złupić cudze!”, co odnotowały „Roczniki Kwedlinburskie”.

W lipcu 1015 roku ruszyła z Magdeburga na Polskę armia cesarska. Henryka wspomagał książę czeski Udalryk, książę saski Bernard oraz pogańscy Wieleci. Niemieckie wojska atakowały trzema skrzydłami: siły główne skierowały się na Krosno, południowe na pogranicze śląsko-czeskie, a skrzydło północne na rejon Lubusza. Wszystkie miały ze sobą ściśle współpracować. Bolesław miał jednaj świetny wywiad, dzięki poznał zamiary przeciwnika i mógł rozmieścić siły w miejscach spodziewanych ataków. Między innymi wzmocnił Głogów.

Główna armia uderzeniowa – po potyczce pod grodem Ciani (obecna miejscowość Zützen na północnych Łużycach) i po przekroczeniu Szprewy, dotarła do Krosna Odrzańskiego. Tam natknęła się na oddziały dowodzone przez syna Chrobrego, księcia Mieszka. Henryk sforsował Odrę, ale utknął pod Krosnem bez możliwości manewru. Cesarz odstąpił od oblężenia, oczekując na posiłki.

- reklama -

Druga armia, dowodzona przez księcia saskiego Bernarda, stojącego na czele Sasów i posiłków wieleckich, od północy zmierzała ku przeprawom na wysokości ziemi lubuskiej. Na drugim brzegu Odry oczekiwały na nią oddziały Bolesława, który miał dowodzić obroną osobiście. Wobec silnego oporu polskiego Sasi użyli łodzi, szukając dogodnego i niestrzeżonego miejsca do przeprawy. Po pokonaniu 30–40 km w dół rzeki Niemcom udało się przeprawić na drugi brzeg Odry i spalić kilka miejscowości. Ruszyli na południe w celu połączenia się z główną armią. Niemcy zostali jednak zablokowani przez Chrobrego, który zmusił Bernarda do odwrotu.

Od południa na Polskę mieli uderzyć Czesi pod dowództwem Udalryka. Zanim to zrobili, uderzyły na nich wojska polskie, co znacznie osłabiło kontyngent czeski, który w toku dalszej kampanii, wobec niemożliwości połączenia sił z pozostałymi armiami. Czesi ograniczyli się więc do spustoszenia gróda Bożęcin (dziś Gross i Klein Biesnitz koło Zgorzelca) i wycofali z Polski.

W ten sposób plan połączenia trzech armii spełzł na niczym, a w dodatku pojawiło się zagrożenie osaczenia przez Polaków głównych sił Henryka, znajdujących się przecież już po prawej stronie Odry. W tej sytuacji Henryk zdecydował się na odwrót. Zastosował taktykę, którą potem zawsze stosowali Niemcy – zostawiał po sobie spaloną ziemię. Główne siły cesarskie przeprawiły się na lewy brzeg Odry, między dzisiejszymi miejscowościami Cigacice i Zawada, kierując się przypuszczalnie ku staremu szlakowi z Krosna Odrzańskiego na Śląsk. Przebieg dalszych wypadków zanotował biskup Thietmar, który Bolesława Chrobrego serdecznie nienawidził, ale wydaje się, że w tym przypadku swą relację sporządził rzetelnie. Henryk kierował się więc w stronę Łużyc, a po piętach deptał mu groźny Bolesław.

Bitwa

Oddziały polskie próbowały wciągnąć niemieckie w pułapkę, poprzez podstawionych przewodników, by przy nadarzającej się okazji zaatakować. Tiethmar tak o tym pisał:

„Cesarz (…) trzymał się silnie, jak długo chciał, w tych stronach, choć bardzo się martwił małą ilością żołnierzy, którą rozporządzał. Kiedy w drodze powrotnej przybył do kraju Dziadoszan, rozbił na swoje nieszczęście, obóz w pewnym, ciasnym pustkowiu, którego jedynym mieszkańcem był pewien hodowca pszczół, później zresztą zabity.

Bolesław tymczasem dowiedziawszy się, że cesarz obrał inną drogę powrotu, niż tę, którą przybył, umocnił na wszelki sposób swoje terytorium nad Odrą. A gdy zawiadomiono go, że cesarz już się wyniósł, wysłał wielką liczbę pieszych do miejsca, w którym obozowało wojsko, z rozkazem, by starali się choć część tegoż zniszczyć, jeżeli nadarzy się do tego korzystna okazja”.

Przed uderzeniem na nieprzyjaciela książę Bolesław próbował pertraktacji: „…wysłał do cesarza swojego opata, imieniem Tuni, z udanymi propozycjami pokojowymi. Cesarz jednak rozpoznał w nim zaraz szpiega i zatrzymał go, dopóki całe wojsko nie przeszło przez znajdujące się na drodze bagna przez mosty ułożone poprzedniej nocy”.

Ta przeprawa nastąpiła 1 września 1015 roku. Tiethmar relacjonował dalej, że odwrót ubezpieczała tylna straż wojsk cesarskich, składająca się z „najprzedniejszych” rycerzy i dowodzona– biskupa magdeburskiego Gerona, saskiego palatyna Burcharda oraz margrabiego Gerona. Wszyscy byli znakomitymi wodzami i taktykami. Nie dla Bolesława, który właśnie w tym momencie zdecydował się na uderzenie. Było miażdżące. Bolesław dosłownie rozgromił wojska niemieckie.

Tiethmar pisał: „Po pewnym czasie nieprzyjaciele ukryci w pobliskim lesie wznieśli potrójny okrzyk i zaraz potem rzucili się na nasze wojsko z łucznikami, którzy nadbiegli w zamieszaniu. Nasi dzielnie stawiali opór przy pierwszym i drugim ataku, i zabili wielu spośród nadbiegających. Lecz nieprzyjaciele, nabrawszy otuchy na widok ucieczki niektórych spośród naszych, zwarli się i uderzywszy powtórnie, rozpędzili wszystkich i wybili pojedynczo przy pomocy zdradzieckich strzał. Arcybiskup Gero i ranny palatyn Burchard ledwie uszli z życiem i donieśli o tym cesarzowi. Młodociany Rudolf dostał się z garstką do niewoli. Polegli i ze zbroi odarci zostali: grafowie Gero i Folkmar oraz dwustu najprzedniejszych rycerzy, o których imionach i duszach niechaj Bóg wszechmogący w swym miłosierdziu pamięta! Nam zaś, z których winy oni polegli, niechaj Bóg przebaczy w imię Chrystusa i chroni nas łaskawie, byśmy nie doznali czegoś podobnego w przyszłości!.

Tak oto oddział cesarski został rozbity. Ci, którzy zbiegli z pola walki, informowali cesarza o klęsce: Kiedy cesarz wysłuchał smutnej o tym relacji, chciał powrócić na miejsce, by zabrać zwłoki zabitych, lecz odwiedziony od tego zamiaru przez wielu doradców, zaniechał go nie bez oporu i wysłał tylko biskupa Idziego, aby wyprawił im pogrzeb za zgodą niegodziwego księcia i zażądał zwłok margrabiego Gerona [o jego śmierci informują też Roczniki Kwedlinburskie]. Dostojny pasterz spełniając chętnie życzenie cesarza podążył tam szybko, a gdy ujrzał ślady żałosnego pogromu zaniósł się od płaczu i modlił się na klęczkach za poległych. Kiedy zwycięzcy, zajęci ciągle jeszcze tylko szukaniem łupów, spostrzegli go z daleka, uciekli zrazu w obawie, iż nadciąga nowe wojsko, potem jednak, gdy się przybliżył, pozdrowili go i pozwolili mu odejść nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Uzyskawszy od Bolesława radującego się naszą klęską to, o co prosił, Idzi pogrzebał z wielkim trudem przy pomocy nieprzyjaciół ciała towarzyszy, po czym niezwłocznie odjechał”.

Rocznica

Miejsca leśnej bitwy do dziś nie ustalono ponad wszelką wątpliwość. Za jej najbardziej prawdopodobne miejsce uznaje się teren bagien i mokradeł między Przemkowem a Szprotawą. Bitwę wiąże się jeszcze z innymi miejscami: terenem między Ochlą a Brzeźnicą pod Zieloną Górą oraz na obszarze bagiennym w gminie Gromadka.

Tamta wyprawa Henryka na Polskę zakończyła się dla niego klęską, utratą tylnych straży na ziemi Dziadoszan i upokorzeniem – wszak to niemiecki władca miał rozgromić polskiego księcia. Henryk wrócił już dwa lata później. A potem Niemcy napadali na Polskę jeszcze wiele razy. Być może więc data 1 września 1939 r. miała też być zemstą za klęskę sprzed prawie tysiąca lat. Jaka szkoda, że losy tej wojny potoczyły się zupełnie inaczej.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

1 KOMENTARZ

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
pablo
02.09.2022 19:45

Jakiez to piekne zwyciestwo nad cesarstwem.

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy....

Przeczytaj jeszcze to!

1
0
Podziel się z nami swoją opiniąx