Przez wiele miesięcy ekonomiści uspokajali, że skok cen konsumpcyjnych nie utrzyma się długo. Niestety, według przewodniczącego Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella, inflacja się stabilizuje i wyższe ceny utrzymają się także w 2022 r.
Jak informuje Associated Press, najnowszy komunikat Fed ujawnił wzrost inflacji o 6,8 proc. miesiąc do miesiąca, co potwierdza największy skok od 1982 r. uderzający w amerykańskie rodziny. W 2021 r. cena bekonu wzrosła o 21 proc. jajek o 8 proc. a benzyny o 58 proc. Tymczasem idące w górę płace nie nadążają za podwyżkami żywności i wyrobów przemysłowych. Uwzględniając inflację, realna wartość średniej stawki godzinowej spadła o 2,4 proc. rok do roku.
Komentując dane, AP zwraca uwagę, że wskaźnik inflacji nasila presję na Fed, by dyscyplinowała politykę monetarną. Ponadto stanowi zagrożenie dla prezydenta Joe Bidena i jego ambitnych planów modernizacyjnych.
Według agencji, u przyczyn inflacji stoi pandemiczne załamanie amerykańskiej gospodarki. Pracodawcy zwolnili 22 miliony zatrudnionych. W czerwcu-lipcu ubiegłego roku wzrost gospodarczy obniżył się o rekordowe 31 proc. Dlatego firmy ograniczyły inwestycje oraz zapasy, co wywołało recesję.
Mimo pesymistycznych danych i negatywnych prognoz, gospodarka USA niespodziewanie odbiła, napędzana ogromnymi wydatkami rządowymi i serią decyzji Fed. Przedsiębiorczość zetknęła się z gwałtownym wzrostem popytu, tymczasem biznes nie jest w stanie wypełnić luki zatrudnienia. W październiku tego roku gospodarka odnotowała rekordową liczbę wakatów – prawie 11 milionów.
Brak również wystarczającej ilości materiałów, aby zrealizować zamówienia klientów. Porty, terminale kolejowe oraz lotniska nie są w stanie obsłużyć ruchu cargo, tym bardziej że doszło do rozerwania globalnych łańcuchów dostaw.
Taka sytuacja doprowadziła do wzrostu kosztów. Wówczas biznes przeniósł je w postaci wyższych cen na konsumentów, z których wielu zgromadziło w czasie pandemii oszczędności.
– Spora część inflacji, którą obserwujemy jest nieuniknionym skutkiem wyjścia z pandemii – potwierdza Jason Furman, były doradca ekonomiczny Baracka Obamy, a obecnie profesor Harvard Kennedy School. Wskazuje zarazem na błędy polityki finansowej. Decydenci polityczni są tak zdeterminowani powstrzymać załamanie gospodarcze, że nie doceniali skutków inflacyjnych.
W przeciwieństwie do pakietu pomocowego Donalda Trumpa, polityka wydatków Joe Bidena nadmiernie rozgrzewa gospodarkę. Dlatego inflacja w Stanach Zjednoczonych jest znacznie wyższa niż w Europie. Unia nie uruchomiła takiej ilości bodźców wzrostowych, co USA.
Według AP, nawet Biden przyznał, że inflacja szkodzi portfelom Amerykanów i uznał jej powstrzymanie za priorytet. Zapewnił jednak, że pakiet infrastruktury Białego Domu o wartości biliona dolarów, pomoże złagodzić wąskie gardła w dostawach, a tym samym presję inflacyjną. Niemniej jednak inflacja potrwa do czasu zaspokojenia ogromnego popytu na towary i usługi. W 2022 r. jej tempo spadnie, ale nadal będzie bardzo wysokie w porównaniu z długoletnimi wskaźnikami, do których byli przyzwyczajeni Amerykanie.