Brytyjski premier miał być podsłuchiwany przy pomocy izraelskiego oprogramowania szpiegującego. Nie wiadomo, przez kogo ani jakie informacje wyciekły z Downing Street.
Rzekome użycie szpiegowskiego oprogramowania Pegasus wywołało w Polsce medialno-polityczną burzę. Jak to burza – była gwałtowna i szybko ucichła. Sprawa właśnie wróciła. W Wielkiej Brytanii. „Badacze” z kanadyjskiej organizacji Citizen Lab, zajmujący się bezpieczeństwem internetowym, oznajmili właśnie, że system Pegasus „prawdopodobnie” został użyty do „zainfekowania” sieci w biurze brytyjskiego premiera Borisa Johnsona na Downing Street. Taką właśnie informację opublikował w niedzielnym wydaniu lewacki magazyn „New Yorker”.
Nie wiadomo
Według tych „prawdopodobieństw”, urządzenie podłączone do sieci na Downing Street, zostało zainfekowane oprogramowaniem Pegasus w szczycie pandemii, dokładnie – 7 lipca 2020 roku. Ron Deibert z Citizen Lab potwierdził, że w 2020 i 2021 roku „zaobserwował i powiadomił rząd Zjednoczonego Królestwa o wielu podejrzanych przypadkach infekcji oprogramowaniem Pegasus w oficjalnych sieciach brytyjskich”. Oprogramowanie zadziałało doskonale, bowiem brytyjskie Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa (NCSC) przetestowało kilka telefonów w biurze premiera, w tym telefon Johnsona, ale nie było w stanie zlokalizować zainfekowanego urządzenia. Co więcej – nie było w stanie nawet ustalić, jakiego rodzaju dane zostały pobrane.
Kto?
Według Deiberta infekcje dotyczące sieci, były powiązane z operatorami Pegsasusa, których Citizen Lab łączy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskim, Indiami, Cyprem i Jordanią. Na Dawning Street miał szpiegować operator „powiązany” ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.
Inwigilacja z Izraela
Samo oprogramowanie to jednak dzieło izraelskiej spółko NSO Group, zajmującej się „rozwijaniem oprogramowania do zapobiegania oraz śledzenia działalności terrorystycznej i przestępczej”. Jego istnienie wyszło na jaw w 2016 r., kiedy Pegasus został użyty do szpiegowania obrońcy praw człowieka ze… Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Pegasus jest narzędziem pozwalającym na totalną inwigilację, ale oczywiście nie jest dostępny dla każdego. Ani nie każdego na nie stać.
Wedle oświadczenia samej izraelskiej spółki o tym, kto może z niego skorzystać decyduje „specjalny panel”, a w rzeczywistości najprawdopodobniej o wszystkim wie izraelski resort obrony. We wrześniu 2021 r. pojawiły się informacje, że Izrael odmówił dalszego „serwisowania i obsługi systemów śledczych używanych przez polskie służby specjalne”. Wcześniej jednak system sprzedał nawet do państw, z którym średnio mu po drodze. Ciekawe, dlaczego?