INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

18:15 | piątek | 06.12.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

No menu items!
Więcej

    Nowa pandemia zacznie się na Antarktydzie?

    Czas czytania: 4 min.

    Kartka z kalendarza polskiego

    6 grudnia

    Jan Kazimierz w słuckim pasie

    20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

    Koniecznie przeczytaj

    To będzie nietypowa pandemia. Po prostu z Antarktydy rozprzestrzenią się bakterie odporne na antybiotyki. I zakażą inne bakterie. A winne jest oczywiście „globalne ocieplenie”. Czeka nas niebezpieczeństwo czy tresura?

    Ileż było już filmów według scenariusza: naukowcy na Antarktydzie odkrywają bakterie/wirusa/zwierzę/ufoludka/coś tam innego i później to odkrycie zagraża całej ludzkości. Filmów o pandemii też trochę było. Tyle, że nikt nie przypuszczał, że te scenariusze staną się rzeczywistością. Aż do 2020 roku. Początkowo rzeczywiście udało się ludzkość zamknąć. Ale już wiadomo, że obecnie im ostrzejsze obostrzenia, tym bardziej ludzie je obchodzą. W dodatku nie tylko w Polsce, gdzie naród stosunkowo szybko zaczął kpić w żywe oczy z „zamkniętych” zakładów fryzjerskich czy restauracji. Kiedy więc okazało się, że strach przed koronawirusem przestał działać, wywołało na arenę medialną „małpią ospę”. Zainteresowanie wzbudziła nikłe, więc wyciągnięto kolejne „zagrożenie”. Tym razem sprytnie łącząc medycynę i… ekologię.

    - reklama -

    Okrycie

    Tym razem nie legendarni „amerykańscy naukowcy”, ale zespół naukowców Universidad de Chile odkrył, że bakterie żyjące na Antarktydzie dysponują genami, które dają im naturalną oporność na antybiotyki. Andres Marcoleta, który kierował badaniami opublikowanymi w czasopiśmie „Science of the Total Environment”, powiedział, że te „supermoce” są zawarte w ruchomych fragmentach DNA, które to fragmenty mogą być łatwo przenoszone na inne bakterie. Dzięki tym fragmentom DNA bakterie mogą oprzeć się ekstremalnym warunkom i przetrwać.

    Próbki zostały pobrane w latach 2017-2019, ale oczywiście dopiero teraz badania zostały zakończone i dopiero teraz opublikowano ich wyniki.

    - reklama -

    Północ czy Południe?

    Dalej jest jeszcze ciekawiej. Otóż, „Focus”, który poinformował o odkryciu, przekazał, że: „Odkryto, że bakterie z rodzaju Pseudomonas, jedne z dominujących w Arktyce, nie są chorobotwórcze, ale mogą być naturalnym rezerwuarem “genów oporności””. Rzecz w tym, że Arktyka to obszar wokół Bieguna Północnego, więc położony dokładnie po drugiej stronie globu. Może redaktorom chodziło jednak o Biegun Południowy? Tym bardziej, że podają, iż naukowców bardziej martwią bakterie z rodzaju Polaromonas, które już teraz wykazują „potencjał do inaktywacji antybiotyków beta-laktamowych”. Z kolei antybiotyki są konieczne leczenia wielu groźnych infekcji, także lekoopornych, więc ich “wyłączenie” jest śmiertelnie groźne. Biorąc pod uwagę agesywność niektórych bakterii, takie “wyłącznie” kuracji antybiotykowych, może być nawet groźniejsze niż koronawirus. Będziemy chorować i umierać na wszystko. Koronawirus to przy tym tzw. pikuś.

    Globalne ocieplenie

    - reklama -

    Oczywiście zagrożenie wydostania się bakterii jest spowodowane – a jakże – globalnym ociepleniem. Cytowany przez „Focus” Andres Marcoleta powiedział: – Wiemy, że gleby Półwyspu Antarktycznego, jednego z obszarów polarnych najbardziej dotkniętych przez topniejący lód, są siedliskiem bakterii o ogromnej różnorodności. I że niektóre z nich stanowią potencjalne źródło genów przodków, które nadają odporność na antybiotyki. Warto zadać sobie pytanie, czy zmiana klimatu może mieć wpływ na występowanie chorób zakaźnych. W możliwym scenariuszu te geny mogłyby opuścić swój rezerwuar i sprzyjać pojawieniu się i rozprzestrzenianiu chorób zakaźnych.

    Mamy tu więc podwójny przekaz i podwójne straszenie: raz – bakteriami, na które nic nie działa, dwa – ociepleniem, które sprawi, że wydostaną się one z Antarktydy i trafią do ludzi. I wtedy zapewne zaczniemy padać jak muchy.

    Nowe stare zagrożenie

    Problem polega na tym, że od dłuższego czasu obserwowany jest spadek skuteczności działania antybiotyków i nie jest to kwestia bakterii z kosmosu czy Antarktydy, tylko… zbyt częstego ich przepisywania. Z jakiegoś powodu od lekarze zaczęli je przepisywać na wszystko, a efekty były łatwe do przewidzenia. Teraz mają pojawić się bakterie, które będą całkowicie na nie odporne. Aktualnie te bakterie mają pochodzić z Antarktydy, ale warto wspomnieć, że ich źródłem miały już być próbki z kosmosu czy z egipskich grobowców. Pytanie, na ile zagrożenie jest realne, a na ile ma po prostu utrzymać w ryzach społeczeństwa, które po prostu zaczyna się buntować i najwyraźniej nie ma zamiaru poddać się przewidzianego dla niego „Wielkiemu Resetowi”?

    Oczywiście ekologia i bakterie swoją drogą a eksploatacja dóbr naturalnych Antarktydy – swoją. Niby nie wolno, niby cały świat ma Antarktydę chronić, ale już trwają przymiarki od obchodzenia zakazów. Bo najbogatszym kasa musi się zgadzać. A resztę zastraszy się bakteriami. Proste.  

    Śledź nas na:

    Czytaj:

    Oglądaj:

    Subskrybuj
    Powiadom o

    0 komentarzy
    oceniany
    najnowszy najstarszy
    Wbudowane informacje zwrotne
    Zobacz wszystkie komentarze
    reklama spot_img

    Ostatnio dodane

    Tajne ustalenia Tuska i Hołowni?

    Czy Szymon Hołownia "studiował" w Collegium Humanum i czy miała to być tajemnica koalicji? O czym świadczy nerwowa reakcja...

    Przeczytaj jeszcze to!

    0
    Podziel się z nami swoją opiniąx