INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

17:42 | czwartek | 05.12.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

No menu items!
Więcej

    Śmierć niemieckich kolaborantów z Azji Środkowej w nurtach Wisły  

    Czas czytania: 5 min.

    Kartka z kalendarza polskiego

    5 grudnia

    Jan Kazimierz w słuckim pasie

    20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

    Koniecznie przeczytaj

    Środa, 31 maja 1944 r.

    Kirgizi, Kazachowie, Uzbecy w służbie Hitlera? Ponoszący śmierć w nurcie Wisły z rąk polskiego podziemia? Wydaje się nieprawdopodobne. A jednak się zdarzyło. Jak do tego doszło?

    - reklama -

    Atak Niemiec na swego sojusznika był dla Stalina kompletnym zaskoczeniem. Do niewoli dostawało się tysiące żołnierzy Armii Czerwonej. Wielu z nich służyło w niej z przymusu i serdecznie tego nienawidziło. Nie chcieli umierać za Stalina i za sowiecką Rosję, która nie była ich ojczyzną, a ich ojczyzny zniewoliła. Wtedy wydawało się, że Hitlera nic nie zatrzyma. Minister Rzeszy do Spraw Okupowanych Terytoriów Wschodnich Alfred Rosenberg zaproponował sformowanie z nich jednostek wojskowych, mających posłużyć do wyzwolenia spod panowania sowieckiego republik środkowoazjatyckich. Hitler wyraził zgodę. W październiku 1941 r. Niemcy rozpoczęli przygotowania do utworzenia spośród jeńców wojennych dwóch batalionów specjalnego przeznaczenia, mających działać na Kaukazie i w Azji Środkowej. W rezultacie 15 listopada 1941 r. na Zaporożu rozpoczęło się formowanie przy 444 Dywizji Bezpieczeństwa tzw. pułku turkiestańskiego. Rekrutował się on spośród jeńców wojennych z Armii Czerwonej pochodzących z terenów obecnego Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmenistanu, Tadżykistanu i Uzbekistanu. W lutym 1942 r. Niemcy rozpoczęli formowanie Legionu Turkiestańskiego w Generalnym Gubernatorstwie. Składał się on z ochotników – jeńców wojennych z Armii Czerwonej, pochodzących z Azji Środkowej, osadzonych w obozach jenieckich leżących w strefie tyłowej Grupy Armii “Północ” i Grupy Armii “Centrum”, a także znajdujących się na terenie Generalnego Gubernatorstwa oraz Komisariatów Rzeszy „Ostland” i „Ukraina”. Na terytorium okupowanej Polski Niemcy sformowali 14 batalionów turkiestańskich. Każdy liczył po 800-1000 żołnierzy. Ich zadaniem była walka z podziemiem, służba ochronna, a także działalność dywersyjno-wywiadowcza na tyłach Armii Czerwonej. Miały one też prowadzić antysowiecką i proniemiecką propagandę po przewidywanym zajęciu republik Azji Środkowej. Żołnierze ci, podobnie jak SS-Galizen nie mieli żadnych skrupułów przed mordowaniem ludności polskiej. Części przyszło za to zapłacić.

    Pacyfikacja

    Trzydziestego pierwszego maja 1944 r. żołnierze IV rejonu obwodu puławskiego Okręgu Lublin Batalionów Chłopskich pod dowództwem Jana Jabłońskiego „Drzazgi” dowiedzieli się o planowanej przez Niemców pacyfikacji Zastowa Polanowskiego (dzisiejsze województwo lubelskie). Dowiedzieli się zbyt późno, by pacyfikację powstrzymać. W chwili rozpoczęcia przez Niemców pacyfikacji, wczesnym rankiem, znali ich szacunkową liczbę – 140 żołnierzy. W tej sytuacji Jan Jabłoński zawiadomił swoich przełożonych, którzy postanowili o uderzeniu na Niemców przebywających w Zastowie i zarządzili alarmową koncentrację żołnierzy Batalionów Chłopskich w pobliskim Wilkowie. Powiadomiono również o zaistniałej sytuacji Bolesława Frańczaka „Agrila”,  dowódcę oddziału AK przebywającego w pobliskich lasach i poproszono go o wsparcie.

    - reklama -

    Jak na niemieckie możliwości, pacyfikacja Zastowa miała niewielki zasięg – Niemcy i ich azjatyccy kolaboranci z 791 batalionu turkmeńskiego spalili jedno gospodarstwo, zrabowali zwierzęta i sprzęty domowe gospodarzy, zgwałcili kilka kobiet. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, w porównaniu z palonymi żywcem mieszkańcami Zamojszczyzny, mieszkańcy wsi mieli szczęście. Dowiedziawszy się o tym, dowódcy Batalionów Chłopskich postanowili nie atakować Niemców w wiosce, tylko ostrzelać statek, którym będą wracać do swojej bazy w Chałupkach. Oddział Jana Jabłońskiego został skierowany na stanowiska nad brzegiem Wisły i miał tam oczekiwać na rozwój wypadków.

    Akcja nad Wisłą

    Z pacyfikacją Niemcy i ich środkowoazjatyccy kolaboranci uwinęli się szybko i już ok. 10.30 zapakowali się na statek „Tannenberg”, który miał ich przewieźć do ich bazy Chałupki, w której przebywało w tym czasie około 400 żołnierzy niemieckich. Przed tym statkiem dla zmylenia ewentualnego przeciwnika, Niemcy przepuścili statek pasażerski. Dystans pomiędzy nimi wynosił około 500 metrów. O pomyłkę było więc bardzo łatwo.

    - reklama -

    Oddział „Drzazgi”, liczący 47 żołnierzy, znalazł się nad Wisłą już ok. 8:00 i zaczął się okopywać i maskować. Do momentu kiedy Niemcy wypłynęli z Zastowa zarówno pododdziały ubezpieczające mosty na  Chodelce od strony  Kazimierza Dolnego i Opola Lubelskiego,  jak i łącznicy ustawieni w promieniu 8 kilometrów od miejsca akcji, nie informowali o zbliżaniu się posiłków z AK. Dopiero kiedy stanowiska żołnierzy BCh mijał statek pasażerski, otrzymali oni informację, że zbliża się do nich ponad stuosobowy oddział AK. Zbliżał się także „Tannenberg”. Niemcy, jakby coś czuli, bo statek lekko zmienił kurs, oddalając się od zarośli, w których ukrywali się Polacy. O godzinie 11:00 partyzanci BCh otworzyli ogień do Niemców, znajdujących się około 100 metrów od ich stanowisk. W tym czasie dotarli na miejsce żołnierze AK, którzy zajęli skrzydła. Statek zatrzymał się i Niemcy odpowiedzieli ogniem, w tym z karabinów maszynowych. Obustronna kanonada trwała ponad godzinę i zakończyła się około godziny 12:15. Niemcy na coraz bardziej pogrążającym się w wodzie statku zaprzestali ostrzału, a Polacy zaczęli wycofywać się z miejsca akcji. Jednak zanim wyruszyli, okolice akcji zostały ostrzelane przez niemiecką artylerię z bazy w Chałupkach.

    W wyniku akcji napęd „Tannenberga” przestał działać, a statek przechylił się i pogrążył w wodzie, która zakryła pokład. Niemcom udało się wydobyć go z wody i przetrapsortować do Puław, ale nie nadawał się do naprawy i został zdemontowany. Po stronie niemieckiej zginęło 60 żołnierzy a ponad 50 zostało rannych. Po stronie polskiej zginął 1 żołnierz AK, 2 żołnierzy zostało ciężko rannych (jeden z BCh, a jeden z AK), zaś 5 zostało ranionych lekko.

    Śledź nas na:

    Czytaj:

    Oglądaj:

    Subskrybuj
    Powiadom o

    0 komentarzy
    oceniany
    najnowszy najstarszy
    Wbudowane informacje zwrotne
    Zobacz wszystkie komentarze
    reklama spot_img

    Ostatnio dodane

    Jan Kazimierz w słuckim pasie

    20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

    Przeczytaj jeszcze to!

    0
    Podziel się z nami swoją opiniąx