INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

21:54 | wtorek | 30.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Insekty i wszy, czyli Niemcy o Polakach

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

30 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

W 1939 r. niemieckie gazety wręcz zalewała fala antypolskich tekstów, kłamstwach o prześladowaniach, jakich doznaje w Rzeczpospolitej mniejszość niemiecka czy knowaniach Polski planującej wspólnie z Wielką Brytanią atak nie niewinnych Niemców, czemu oczywiście musiał zapobiec posiadający anielską cierpliwość Adolf Hitler. O Polakach niemieckie gazety pisały wówczas per „insekty”, „robactwo”, „świnie” („polskie świnie” to wcale nie był wynalazek czasu okupacji).

- reklama -

O Polakach niemieckie gazety pisały per „insekty”, „robactwo”, „świnie” („polskie świnie” to wcale nie był wynalazek czasu okupacji). Powszechnym motywem były „satyryczne” rysunki propagandowe z postaciami w polskich „konfederatkach” ozdobionych zamiast orłem… wszą. Polska byłą np. przedstawiana jako nagi, wrzeszczący, paskudny “bękart” wyłowiony z Odry. Do tego dochodziły artykuły o antyniemieckich incydentach w Polsce, „informujących” o coraz większych prześladowaniach, jakich mieli doznawać Niemcy od Polaków – pobiciach, wybijanych szybach w niemieckich domach i sklepach itd. Oczywiście tak jak dziś, tak wtedy niemieckie gazety po prostu wypełniały rządowe zalecenia. Kiedy więc wojna była już postanowiona, od 10 sierpnia 1939 r. Ministerstwo Propagandy zażądało, by na gazety niemieckie jak najwięcej miejsca poświęcały „polskim okrucieństwom” wobec mniejszości niemieckiej, domagając się interwencji zbrojnej. W tym samym czasie niemiecki MSZ zaczął za pośrednictwem swoich dyplomatów rozpowszechniać napisaną w kilku językach broszurę zawierającą fragmenty rzekomych artykułów z polskiej prasy,  rezolucji polskich partii i stowarzyszeń czy z ulotek polskich organizacji. Znaczną część tych „cytatów” stanowiły żądania terytorialne wobec Niemiec. Miało to przekonać Zachód, że Polska jest stroną agresywną, planuje wojnę wobec Niemiec i uderzenie na nią to tylko działanie wyprzedzające. Oprócz tego, na polecenie Ministerstwa Propagandy niemiecki MSZ rozpowszechniał broszury, wedle których Polska była organizmem niedojrzałym, niezdolnym do samodzielnej egzystencji w ówczesnym świecie – ciasnym intelektualnie, prześladującym mniejszości, stąd wymagającym zewnętrznej kontroli. Co więcej – kłamstwa o Polakach masowo wręcz zabijających Niemców, stanowiły nie tylko uzasadnienie samej wojny, ale i późniejszego ludobójstwa popełnionego na Polakach. W czasie okupacji Polacy byli określali wyłącznie jako „polscy bandyci” i „polskie świnie” – nie byli ludźmi, tylko zagrożeniem, które trzeba usunąć, bo inaczej znów zaczną popełniać zbrodnie. Okrucieństwo Polaków miało być tak wielkie, że zamykanie ich w obozach koncentracyjnych było wręcz humanitarne. Nie ma się co oszukiwać – Niemcy naprawdę tak uważali.

W tej sytuacji atak Niemiec na Polskę tamtejsze społeczeństwo przyjęło z entuzjazmem. Niemieckie kroniki pokazywały młodych, przystojnych lotników, biegnących do samolotów i bombardujących polskie miasta i drogi w rytm wojskowych marszów, długie kolumny czołgów i motocykli przejeżdżających przez wioski z chałupami krytymi strzechą, młodych czołgistów odpoczywających po walce i popijających mleko – jakby był to biwak, rajd turystyczny. Z drugiej strony – pokazywano też zacofanie polskiego wojska, które zmuszone przez nieudolne dowództwo zmuszone było iść na czołgi z szablami. Ułani szarżujący na czołgi to wymysł niemieckiej propagandy. Niemcy wykorzystali do tego bitwę pod Krojantami (1 września 1939), w czasie której polska kawaleria przeprowadziła szarżę na niemiecką piechotę, a następnie została zaatakowana przez ukryte w lesie niemieckie samochody pancerne, z których Polacy zostali ostrzelani ogniem z karabinów maszynowych. Ułani wycofali się, ale zginęło ok. 25 z nich. Niemcy sprowadzili na pole bitwy włoskich korespondentów wojennych i pokazali im ciała zabitych jako „dowód”, że Polacy zginęli szarżując na niemieckie czołgi. Historię tę według relacji Niemców opisał włoski korespondent Indro Montanelli, który nie był bezpośrednim świadkiem domniemanych szarż, a swoją relację na temat przebiegu zajść w całości wymyślił, do czego przyznał się po wojnie 29 sierpnia 1998 r. na łamach włoskiej gazety „Corriere della Sera”. Niemcy jednak powszechnie wykorzystali tę „relację”, a Goebbels przedstawiał ją w swoich przemówieniach jako „dowód” na „głupotę” i „irracjonalność” narodu, który według niego „potrzebował” być zmiażdżony, ponieważ był niezdolny do samodzielnego rządzenia się”. Kłamstwo to zostało rozpowszechnione w niemieckim filmie propagandowym zrealizowanym w 1941 roku pt. „Kampfgeschwader Lützow”. Polskich ułanów zagrali w nim żołnierze słowaccy, a film pokazywany jako dokumentalny, był kłamstwem od początku do końca. Pomimo tego był później wykorzystywany na Zachodzie jako „autentyczne zdjęcia dokumentalne” w historycznych filmach ilustrujących kampanię wrześniową (sic!). W rzeczywistości Polska wykorzystywała militarnie 11 brygad kawaleryjskich, które wyposażone były wówczas w nowoczesne karabiny przeciwpancerne „UR” oraz lekką artylerię np. armata przeciwpancerna Bofors 37 mm. Dzięki tej broni kawaleria nie miała potrzeby dokonywania samobójczych szarż na czołgi niemieckie. Konie służyły kawalerzystom jedynie do transportu i po dojechaniu na miejsce bitwy żołnierze walczyli spieszeni, jak piechota, wykorzystując przeciw czołgom posiadaną broń przeciwpancerną. Niemieckie kłamstwo o ułanach idących „z szabelką na czołgi” utrwaliła potem komunistyczna propaganda, której tak samo jak Niemcom, zależało na pokazaniu nieudolności władz II Rzeczpospolitej i obciążeniu ich winą za klęskę wrześniową (co miało też odwracać uwagę od ataku ZSRR na Polskę).

Szczytowym osiągnięciem niemieckiej kinematografii był inny film – „Heimkher”, czyli „Powrót do ojczyzny”. Film był przeznaczony przede wszystkim dla widowni niemieckojęzycznej i miał na celu zohydzenie Polaków, wywołanie chęci odwetu i usprawiedliwienie zbrodni w Polsce popełnianych. Niestety, przyznać trzeba, że Josef Goebbels, który zaproponował jego nakręcenie, znał się na rzeczy i jak niewiele osób jego czasu potrafił wykorzystać nowoczesne środki przekazu do kształtowania opinii publicznej. Pod względem wykorzystania do tego celu kina i radia przewyższyli go chyba tylko Włodzimierz Lenin i Józef Stalin (ale to inna, chociaż równie fascynująca historia). Historia prześladowanych przez prymitywnych, brudnych, chamskich i obleśnych Polaków pięknych fizycznie i duchowo Niemców, których niechybnej śmierci ratują ich niemieckie samoloty i czołgi, była pokazywana we wszystkich niemieckich kinach w Rzeszy, w Generalnym Gubernatorstwie oraz w krajach okupowanych, z tym że w tych pierwszych wypadkach niemieckim osadnikom pokazywano wersję z drastycznymi scenami przemocy, zapewne po to, aby wiedzieli, jak traktować Polaków i aby żadnemu nie przyszło do głowy traktować ich jak ludzi. Film został nawet przygotowany do wyświetlania na zajętych terenach ZSRR, o czym świadczy przygotowanie plakatów napisanych cyrylicą. Oglądały go dzieci z niemieckich szkół. Był pokazywany nawet w Japonii. „

- reklama -

O wadze jaką Niemcy przywiązywali do tej produkcji świadczy fakt, że nadzór nad nią objął osobiście Heinrich Himmler (1900-1945?), który zatwierdzał projekty dekoracji wykorzystanych przy jego produkcji. „Heimkher” miał taki budżet, że został najdroższym filmem nakręconym w III Rzeszy. Opłaciło się. Joseph Goebbels był zachwycony – Film jest wstrząsający i wzruszający zarazem. Stanowi wychowawczą lekcję dla całego narodu niemieckiego, a scena w piwnicy polskiego więzienia jest według mnie w ogóle najlepsza ze wszystkich, jakie kiedykolwiek nakręcono. – oświadczył po jego obejrzeniu. Film spełnił swoją rolę – większość niemieckich widzów po jego obejrzeniu wręcz żądała zaostrzenia polityki wobec Polaków. Nieliczni tylko uważali, że złe traktowanie Polaków może doprowadzić do skutku odwrotnego od zamierzonego, czyli polskiego buntu.  

Heimkehr” stał się najbardziej antypolskim filmem w historii kinematografii, chociaż przecież na przestrzeni lat takich produkcji nie brakowało. W Niemczech jego wyświetlanie do dziś jest zabronione (może dlatego nasi zachodni sąsiedzi nakręcili sobie „Nasze matki, naszych ojców”).

Tylko świnie siedzą w kinie Oczywiście osobna propaganda była skierowana do Polaków. Niemcy zaproponowali Polakom gadzinową prasę, takież wydawnictwa książkowe, rewiowe teatrzyki wystawiające prymitywne sztuczydła, często o erotycznym charakterze i prymitywne filmy.

- reklama -

Cały tekst, a w nim unikatowe przedwojenne niemieckie plakaty pokazujące, jak Niemcy postrzegali Polskę w najnowszym numerze “Zakazanej Historii”.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

2 KOMENTARZE

Subskrybuj
Powiadom o

2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
lewy
20.09.2023 01:46

Niemcy ?jakie Niemcy? ten obszar pod administracja plemiona tureckiego w istocie siedzi od Renu a tu się dowiecie jak Przemysław nasz kazał lat temu słupy żelazne bić od rzeki Lech,Renu i Mozy bo tam stały Przemyskie grody i są 3 grody,ja wiem nie uczą ,zatajają nam bo w istocie obecny Niemiec ledwo 200 parę ma lat/Bismarck/od siebie dodam dla wszystkich tu dlaczego,, Niemiec,, ma skośne oczy?znak że z Azji jest gość a tam panie miska ryżu i do roboty,jarzycie teraz brutalizm ich Niemiec i plemię to czysta dzicz!3 tyś lat Białych Chorwatów z Polakami.I pierwsi mamy boski znak Orła z dwiema głowami to cesarski znak,nawet sławetny Rzym z jedna główeczka był jak synek nasz..

ewula
15.09.2023 17:53

…ma pani rację , ale jak pani wie , film pt,,lotna ,, A, Wajdy . nagrał tą akcję czołgi i szable . a nie ujm ujemy bohaterstwa naszych wojsk . w czasie kompani wrzesniowej . było dużo przykładów . gdy Nasi zdobywali samochody i co zniszczyć bo na 150 chłopa nikt nie umiał jezdzić i operować maszynami . i wiele jest takich przykładów , wiem nie godzi się ale to jest przykra prawda . dużo zostało broni zdobytej no cuż nikt nie umiał tego obsłużyć . i tak tez było z bronią przeciwpancerną . w tym czasie w wojsku było duży procent analfabetów . i kto ich miał uczyć . i no konie i piechota . . taka była rzeczywistośc ..ale nie pozwalamy aby niemiec pluł nam w twarz . i dzieci nam germanił . wiem . jest to gorzka prawda . zgadzam się pani Aldono.

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Toż to szok!

A tak się starała... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Donald Tusk podjął już decyzję - Janina...

Przeczytaj jeszcze to!

2
0
Podziel się z nami swoją opiniąx