Ibrahim pływający w listopadzie sześć dni i nocy w lodowatej wodzie bez snu, bez jedzenia, bez picia, bez zmiany przemoczonych ubrań i ogrzania się, to cienias przy grupie nurków „stabilizujących” łodzie zagrożone roztrzaskaniem o skały. Może dlatego Tusk na listę wyborczą przygarnął właśnie Aleksandrę Wiśniewską, a nie aktywistkę Katarzynę Wappa, która zalewając się łzami historię Ibrahima opowiedziała.
Jest prawda czasu i prawda ekranu. To już wiemy z „Misia”. Parafrazując inne powiedzenie z tego filmu, Donald Tusk mógłby też powiedzieć: – To jest kandydatka na miarę naszych możliwości. Czy wy wiecie, co my robimy tą kandydatką? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, to nasze mówimy. I to nie jest nasze ostatnie słowo!
Tym bardziej że historia opowiedziana przez kandydatkę, to gotowy scenariusz na film. Jaki?
Oto początek – noc na Morzu Egejskim groźne fale, które miotają małą łodzią, pełną imigrantów (jakieś 40-50 osób). Stara łódka już, już tonie, miotana falami za chwilę rozbije się o skały… I w tym momencie na plaży zjawia się Aleksandra Wiśniewska z Łodzi, lat 29, z wykształcenia studentka na zagranicznej uczelni, z zawodu bohaterka, a ostatnio kandydatka Koalicji Obywatelskiej na posłankę ziemi łódzkiej. Ciąg dalszy to już jej relacja.
Na ratunek!
– Skoczyliśmy do wody. To była niewielka łódź, widać, że wielokrotnie używana. Na jej pokładzie było ok 40-50 osób. Poszycie uderzyło o skały i łódź zaczęła tonąć, zapadając się do środka. Ponieważ było nas za mało, aby wyławiać pojedynczo ludzi, naszym zadaniem było zanurkować pod łódź, ustabilizować ją od dołu i bezpiecznie doprowadzić do brzegu. Ale ludzie zaczęli wyskakiwać do wody. Strasznie krzyczeli. Wielu z nich nie umiało pływać. Jedna kobieta zauważyła mnie. Zaczęła do mnie krzyczeć. Widziałam, że trzyma coś w ręku. W pewnym momencie rzuciła to w moją stronę. Dopiero wtedy zobaczyłam, że jest to niemowlę. Sparaliżowało mnie. Wiedząc, że mamy określoną procedurę akcji ratunkowej, że nie mogę opuścić członków zespołu, położyłam sobie to dziecko na piersi i popłynęłam w kierunku wybrzeża. Dzięki płetwom płynęłam bardzo szybko, parę minut, ale dla mnie trwało to całą wieczność. Gdy dotarłam do brzegu i wyczołgałam się z wody, po raz pierwszy przyjrzałam się temu dziecku. Było bardzo blade, nie mogłam wyczuć tętna. Rozpięłam kamizelkę i zaczęłam reanimację. Na szczęście dziecko odkrztusiło wodę, zaczęło oddychać – opowiadała o swoim bohaterskim wyczynie Aleksandra Wiśniewska w wywiadzie dla tydzien.co.uk.
Rozumiesz Czytelniku? Łódź pełna ludzi, zagrożona roztrzaskaniem o skały tonie, a grupa Aleksandry Wiśniewskiej nurkuje pod nią i od dołu, pod wodą, unosi ją (ponad fale?), żeby ją „ustabilizować”. No chyba, że są inne metody „stabilizowania” łodzi na wzburzonym morzu przez nurków gołymi rękami. W każdym razie – wyczyn na miarę Nobla z fizyki. A w tym czasie Wiśniewska ułożywszy sobie niemowlę na piersi, płynie z nim (na plecach?) do brzegu, pokonując wzburzone fale. A wszystko – ciemną nocą. Na plaży sama przeprowadza reanimację niemowlęcia i w ten sposób ratuje mu życie.
Ibrahim pływający w listopadzie sześć dni i nocy w lodowatej wodzie bez snu, bez jedzenia, bez picia, bez zmiany przemoczonych ubrań i ogrzania się, to cienias przy grupie nurków “stabilizujących” łodzie zagrożone roztrzaskaniem o skały. Może dlatego Tusk na listę wyborczą przygarnął właśnie Aleksandrę Wiśniewską, a nie aktywistkę Katarzynę Wappa, która zalewając się łzami historię Ibrahima opowiedziała.
Oczywiście obie opowieści, a zwłaszcza ta część o stabilizowaniu łodzi poprzez nurkowanie pod nią i podtrzymywanie jej od spodu, żeby fale nią nie miotały, są prawdziwe. Tak powiedziały obie panie, więc to musi być prawda. Na pewno.
a obok pijaczka Galkiewicz z zielonych
…powinna dostać order , za zasługi , w obronie tonących,
Oj, żeby z tej dobroci serca nie zrobiła nam się Szwecja w całej Europie.
..mas rację Ali , no nie Szwecja , już niedługo bedzie jak w strefie gazy . uwaga już do Nas lecą ..