Prezydent Andrzej Duda w dniu 26 marca 2026 podpisał ustawę azylową Wspólnymi siłami, razem z Tuskiem, rzucił Polakom kawałek wyborczej kiełbasy, albowiem wspomniana ustawa nic nie daje i nic nie zmienia.
Ustawa azylowa z inicjatywy rządu została w lutym ekspresowo przeprowadzona przez parlament, pomimo pomruków lewactwa i aktywiszczy. Ogłaszając jej podpisanie prezydent podkreślił, że ustawa stwarza rządowi możliwość wprowadzania instrumentów ograniczających migrację do Polski. Duda zrobił w ten sposób krok w stronę premiera. Dosłownie kilka godzin wcześniej Donald Tusk apelował: — Nowe przepisy natychmiast poprawiłyby sytuację na granicy z Białorusią. Proszę nie marnować ani godziny, panie prezydencie.
Ustawa zakłada możliwość wprowadzenia czasowego, terytorialnego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej poprzez wydanie rozporządzenia Rady Ministrów na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji. Rozporządzenie zostało już wydane. Organizacje praw człowieka podkreślają, że czasowe zawieszenie prawa do składania wniosków o azyl jest sprzeczne z Konwencją Genewską, Kartą Praw Podstawowych UE oraz Konstytucją RP. Z tym akurat łatwo sobie poradzić, bo “aktywiszcza” latając wzdłuż granicy polsko-białoruskiej zrobili swoje i Tuskowi są już niepotrzebni, zatem nie będzie się na nich oglądał, zwłaszcza, że sam też zmienił zdanie i imigranci usiłujący wedrzeć się do Polski nie są już dla niego “biednymi ludźmi szukającymi swego miejsca na ziemi”.
Kwestia druga to praktyka. Ustawa azylowa obowiązuje przez okres 60 dni. Tyle szumu o ograniczenie na czas 2 miesięcy, którego przedłużenie będzie wymagało zgody parlamentu. Innymi słowy – ustawa będzie obowiązywać do wyborów prezydenckich i pewnie zostanie przedłużona, bo okres jej obowiązywania skończy się pomiędzy pierwszą a drugą ich turą i żaden przytomny polityk nie zagłosuje przeciwko temu ograniczeniu. – Będziemy przedłużać to ograniczenie tak długo, jak będzie to konieczne – powiedział premier, co oznacza tyle co nic. A raczej tyle, że po wyborach na granicy z Białorusią znowu pojawią się “biedni ludzie szukający swego miejsca na ziemi”, którym trzeba pomóc. Zwłaszcza, że zawieszenie prawa do azylu nie obejmuje małoletnich bez opieki, kobiet w ciąży i osób wymagających szczególnego traktowania ze względu na stan zdrowia lub wiek. Jak uczą doświadczenia Zachodu, z Afryki przybywa setki trzydziestoletnich szesnastolatków wymagających opieki a i szczególne traktowanie imigrantom się należy, np. opieka stomatologiczna. I cyk – wniosek o azyl przyjęty.
W praktyce ustawa azylowa oznacza, że funkcjonariusz Straży Granicznej nie przyjmuje wniosku cudzoziemca o udzielenie takiej ochrony na odcinku granicy, na którym jest stosowane to ograniczenie. Czyli tylko na granicy z Białorusią. W paragrafie 3 rządowego rozporządzenia czytamy: “Ograniczenie, o którym mowa w § 1, stosuje się na granicy państwowej z Republiką Białorusi“. Jednakże wspomniane ograniczenie oznacza, że taki nielegalny imigrant nie może zostać przepchnięty przez granicę z powrotem na Białoruś, tylko musi zostać zabrany do ośrodka, gdzie jego wniosek zostanie zweryfikowany. Tak czy inaczej – trafi do Polski.
Jeśli więc nielegalny imigrant zostanie złapany na terytorium Polski ale oświadczy, że dostał się przez inną granicę niż z Białorusią, będzie mógł składać wniosek o azyl. Rozporządzenie nie dotyczy też nielegalnych imigrantów codziennie przerzucanych do Polski przez niemieckie służby – w końcu nie zostali złapani na granicy z Białorusią, zatem są objęci rozporządzeniem dublińskim i mogą składać wnioski azylowe.
W dodatku Komisja Europejska zapowiedziała już, że rozpocznie analizę tych zmian. Donald “w Brukseli nikt mnie nie ogra” Tusk może bardzo szybko zostać sprowadzony do parteru, zwłaszcza, że Komisja Europejska już parę razy oznajmiła, że Polskę wiąże zarówno rozporządzenie dublińskie jak i pakt migracyjny i żadna liczba przyjętych uchodźców z Ukrainy nie wyłącza naszego kraju z tych regulacji. Rzecznik Komisji Europejskiej, Markus Lammert, poinformował, że KE przeprowadzi szczegółową analizę nowych przepisów pod kątem ich zgodności z europejskimi standardami prawnymi. Jedyne, co Tusk może uzyskać to załatwienie u swojej nadzorczyni Ursuli von der Leyen, że KE będzie przyglądać się tej regulacji do 1 czerwca i swoją decyzję ogłosi po wyborach prezydenckich. Zanim to nastąpi, Polska zapełni ośrodki dla nielegalnych imigrantów pośpiesznie lokowane wzdłuż wschodniej granicy i grzecznie przyjmie tysiące “inżynierów i lekarzy”, których nie chcą u siebie Niemcy i codziennie przywożą przez Odrę przy pełnej zgodzie polskiego rządu, usiłującego skoncentrować uwagę opinii publicznej na granicy wschodniej.