Ewentualne współfinansowanie przez UE „Tarczy Wschód” jest jedynie zasłoną, mającą przykryć ubezwłasnowolnienie Polski w absolutnie kluczowej kwestii, jaką jest decyzyjność w sprawach obrony naszego terytorium – i to właśnie za tym zagłosowali w PE zdrajcy z KO i jej koalicyjnych przystawek.
(…) UE potrafi jednak działać również w sposób niesformalizowany, poprzez samozwańcze, nieujęte w traktatach gremia, zdolne metodą politycznych nacisków do spacyfikowania opornych państw. Tą metodą posłużono się podczas światowego kryzysu finansowego i kryzysu strefy euro, by podporządkować sobie Włochy i Grecję. (…) Kolejnym „pięknym kryzysem” do wykorzystania był oczywiście Covid-19. Tu z kolei władztwo Brukseli nad krajami członkowskimi zwiększono, posługując się mechanizmem finansowym w postaci wspólnego długu zaciągniętego na poczet programu „NextGenerationEU”, czyli tzw. funduszu odbudowy, z którego finansowane są poszczególne Krajowe Plany Odbudowy. (…) Mamy oto dług, który będziemy „solidarnie” spłacać aż do 2058 r., a częścią tej spłaty są nowe europejskie podatki, mające stanowić „zasób własny” Unii Europejskiej, która tym samym częściowo uniezależnia się od składek członkowskich. Mało tego – jak się przekonaliśmy, pozyskanie środków z KPO uzależnione jest w znacznej mierze od politycznej woli eurokratów i obwarowane zostało licznymi „kamieniami milowymi”, w znacznej mierze sprowadzającymi się do wdrażania rujnującej gospodarkę i kieszenie obywateli klimatycznej agendy spod znaku „zielonego ładu”.
No i wreszcie kryzys obecny, wywołany wojną na Ukrainie i asertywnym podejściem Donalda Trumpa do wożących się dotąd „na gapę” europejskich członków NATO. Nagle państwa, które dotąd robiły z Rosją wielkie interesy (w znacznej mierze wciąż robią, omijając sankcje – UE nadal kupuje rosyjskie surowce za kwoty wyższe niż przeznacza na militarne wsparcie Ukrainy), zaczęły krzyczeć wniebogłosy o rosyjskim zagrożeniu i potrzebie remilitaryzacji Unii Europejskiej. (…) Głównym celem „remilitaryzacji” UE pod brukselskim kierownictwem jest kolejne, potężne okrojenie suwerenności państw członkowskich i przeniesienie na szczebel centralny kompetencji w zakresie obronności oraz wypchnięcie z Europy Stanów Zjednoczonych, co od dawna jest marzeniem Niemiec i Francji. Putin i kryzys w relacjach transatlantyckich służą wyłącznie w charakterze straszaka, mającego wymusić zgodę na dalszą centralizację Unii Europejskiej. W niedawnej rezolucji Parlament Europejski postuluje m.in. odejście od wymogu jednomyślności przy podejmowaniu decyzji dotyczących bezpieczeństwa, co w praktyce podporządkowywałoby nas interesom Niemiec i Francji, ponadto w Brukseli miałyby zapadać decyzje ile, jakiego sprzętu i od kogo kupimy. (…)
Jakie są inne cele Unii i jak wygląda zarządzanie przez kryzys – czytaj w najnowszym numerze “Warszawskiej Gazety”, a w niej całość analizy Piotra Lewandowskiego!
