Legutko w rozmowie z portalem wPolityce zauważa, że obecne negocjacje w sprawie budżetu UE i funduszu odbudowy są silnie związane z próbą Komisji Europejskiej by wzmocnić swoje kompetencje i postawić się ponad państwami członkowskimi.
– Komisja Europejska była przedmiotem krytyki, że gdy wybuchła pandemia koronawirusa, to ona nic nie robiła. Inna rzecz, że nie bardzo miała co robić, bo to nie jest instytucja, która jest stworzona do reakcji na takie sytuacje. Wymyślono plan odbudowy, pomysł wyszedł jak zwykle z Berlina i Paryża, a potem został przyjęty przez KE. Ten plan polega m.in. na tym, że KE, która znalazła się pod ostrzałem, nagle przejmuje na siebie działania, które mogą ją wzmocnić. Są takie pomysły, żeby KE zaciągała pożyczki, co już samo w sobie jest dziwne. To nie jest państwo, żeby mogło zaciągać pożyczki. Te pieniądze mają pochodzić z jakichś podatków. UE chce mieć środki własne, ale to nie jest państwo, żeby takowe środki mieć. Mówi się także, że KE ma też oceniać projekty. Nagle chce wzmacniać swoje kompetencje i zacząć zarządzać, stawiając się ponad państwami członkowskimi. To jest wszystko szalenie niebezpieczne – mówi Legutko.
– Pieniądze tutaj nie są najważniejsze. Są oczywiście ważne, ale ważne też są warunki ich przyznania. Trzeba patrzeć, czy to nie jest tak, że tym bardziej uzależnimy się od arbitralnej władzy polityków z Komisji Europejskiej, którzy żadnego mandatu demokratycznego nie mają i mieć nie mogą w świetle traktatów – dodaje.
Źródło: wPolityce