INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

15:39 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

“Washington Post” o “dodatkowych zgonach” w trakcie pandemii

Czas czytania: 2 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Zgodnie z oficjalnymi danymi na Covid-19 zmarło w 2020 roku około 345 tysięcy Amerykanów. Łącznie zgonów było w USA jednak pół miliona więcej niż w 2019 roku. “Washington Post” pisze, że jedynie część z nich można przypisać bezpośrednio Covid-19.

Zgodnie z danymi amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) w 2020 roku w Stanach Zjednoczonych zmarło około 3,4 mln osób. To liczba o pół miliona większa niż w 2019 roku. Równocześnie w ubiegłym roku Covid-19 był uznany za przyczynę śmierci nieco powyżej 345 tysięcy Amerykanów.

- reklama -

Przekraczającą 150 tysięcy rozbieżność między oficjalnym bilansem ofiar śmiertelnych epidemii a “dodatkowymi zgonami” publicystka Megan McArdle uznaje w swoim artykule na portalu “Washington Post” za szokującą. Przyznaje, że niektóre zgony spodowowane koronawirusem prawdopodobnie nie zostały zarejestrowane jako takie.

“Liczba zgonów z powodu udarów i chorób serca wzrosła podczas pandemii, podczas gdy liczba zgonów z powodu raka utrzymywała się na stałym poziomie. Udary i zawały serca są powikłaniami Covid-19, rak nie jest” – zauważa McArdle. Również 13 tysięcy “dodatkowych zgonów” z powodu cukrzycy publicystka wiąże z epidemią.

“Ale co z raportowanym wzrostem liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, z których większości prawdopodobnie nie spowodowali gorączkowi pacjenci rozbijający samochody w drodze na pogotowie? Bardziej prawdopodobnym winowajcą są większe prędkości i lekkomyślna jazda, którą nagle umożliwiły puste drogi” – spekuluje McArdle.

- reklama -

Między innymi dlatego “w niektórych przypadkach możemy nigdy nie wiedzieć, czy winić wirusa, czy naszą reakcję na niego”.

Dlatego też publicystka “Washington Post” sceptycznie podchodzi do obwiniania epidemii za wzrost w statystykach zabójstw w amerykańskich miastach. Spekuluje, że może to być spowodowane także pogorszeniem relacji niektórych społeczności z policją lub czynnikiem innym niż koronawirus.

McArdle odnotowuje, że wbrew obawom w trakcie epidemii spadł w USA odsetek samobójstw. To spowodowane może być jej zdaniem hojnymi zasiłkami dla bezrobotnych, które poprawiły sytuację finansową wielu osób mających problemy, by związać koniec z końcem. Przyczyną może być także “poczucie zbiorowej nędzy”. “Jeśli jesteś sam w domu, podczas gdy wszyscy spędzają czas towarzysko, czujesz się jak przegrany; jeśli wszyscy oglądają Netflix w domu, jesteś jednym z wielu” – zauważa publicystka.

- reklama -

Pod koniec artykułu McArdle ostrzega, że wywołane epidemią traumy mogą mieć początkowo nieuchwytne konsekwencje, które wyjdą jednak na wierzch po latach. I końcowo odbiją się w raportach na temat śmiertelności. (PAP)

mobr/wr/

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Co planuje WHO?

Odebranie godności człowieka człowiekowi, wprowadzenie zasady "jednego zdrowia", Zielonego Ładu w skali globu i pozbawienie państw ich własnych praw....

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx