W Nowym Jorku aborcjonistka rzuciła się z pięściami i pobiła dziennikarkę będącą działaczką pro life. Z tej okazji genialną manipulacją popisał się portal o2., który artykuł o napadzie zatytułował „Brutalny atak na aktywistkę. Jej twarz zalała się krwią”, nie podając, że chodziło o napad na aktywistkę pro-life dokonany przez aborcjonistkę.
W USA jeszcze do niedawna można było dostać wyrok za stanie w pobliżu aborcyjnej kliniki i bezgłośną modlitwę za mordowane tam nienarodzone dzieci, a promocja tego mordu była szczodrze dotowana z pieniędzy amerykańskich podatników. Od zaprzysiężenia Donalda Trumpa to się zmieniło, w dodatku lewactwo zaczęło być pokazywane zgodnie z prawdą. W tym jego prawdziwe działania.
Ostatnio w Nowym Jorku 23-letnia dziennikarka i obrończyni dzieci nienarodzonych Savannah Craven Antao została zaatakowana i pobita przez aborcjonistkę. Antao przeprowadzała rozmowy na temat aborcji i organizacji Planned Parenthood, odpowiedzialnej za większość przeprowadzanych w USA aborcji. Nagle kobieta, którą zagadnęła o ten temat, przerwała swój wywód, uderzyła pięścią w twarz dziennikarkę i odeszła wykrzykując wulgaryzmy. Wszystko zostało nagrane. Na nagraniu widać Savannah Craven z rozciętym czołem i łukiem brwiowym, z którego krew spływała na twarz i klatkę piersiową. W szpitalu założono jej kilka szwów.
„Zostałam właśnie zaatakowana w Harlemie podczas wywiadu ulicznego. Jestem w policyjnym aucie. Jadę do szpitala. Wkrótce więcej informacji. ZWOLENNICY ABORCJI SĄ AGRESYWNI!” – napisała po ataku Savannah Antao.
„Moja żona została zaatakowana przez zwolenniczkę aborcji, z którą przeprowadzała wywiad. Kobieta stała się agresywna i brutalna, gdy dowiedziała się, że Savannah reprezentuje stanowisko pro-life” – napisał w oświadczeniu mąż dziennikaraki Henry Antao.
No właśnie – napastniczka rozmawiała spokojnie, dopóki nie dowiedziała się, z kim rozmawia. Wtedy po prostu zaczęła uderzać. I w sumie… nie ma się co dziwić. Jeśli ktoś opowiada się za mordowaniem najbardziej bezbronnych, to będzie używał siły wobec wszystkich. To jest prawdziwa twarz „przyjaznego” lewactwa, „broniącego praw kobiet” – jeśli ktoś z nim nie zgadza, dostaje pozew, pięścią albo „z baśki”. To właściwie bardzo typowe dla lewactwa w ogólności, a aborcjonistów w szczególności. Wbrew pozorom to nie są idioci i wiedzą, że nakłaniają do mordowania nienarodzonych dzieci. Z taką wiedzą o racjonalne argumenty trudno, stąd ich agresja – wystarczy popatrzeć na wyjące, wulgarne aborcjonistki z ich wulgarnymi hasłami, bluzgami i atakami. W ten sposób łatwo przechodzą od wyzwisk do rzucania kamieniami w kościoły i atakowania tych, którzy nie podzielają ich poglądów. Robią to od lat i wszędzie stosują ten sam mechanizm. Dowodem zaś na aprobatę tych działań jest choćby fakt, że żadna aborcyjna organizacja nie przeprosiła za ten atak, ani nie potępiła czynu swojej zwolenniczki.
Media już podały, że zaatakowała zwolenniczka aborcji, co pozwala domniemać, że natrafiły już na jej wpisy w mediach społecznościowych albo inne aktywności. Aborcjonistka, która zaatakowała w Nowym Jorku, jest na wolności, ale dzięki nagraniu policja ma jej wizerunek. Agresorka ma pecha, że mieszka w USA, gdzie ostatnio sądy są mniej pobłażliwe dla takich. W Polsce „nadzwyczajna kasta” w przypadku pobicia działaczy pro-life zwykła orzekać, że owszem doszło do przestępstwa, ale pobicie kogoś broniącego życia dzieci nienarodzonych, jest tak nieszkodliwe, że nie napastników ma za co karać. Co innego pokazywać, czym jest aborcja. To już jest karalne. W dodatku władza podjęła już kroki, żeby krytyka aborcji została uznana za “mowę nienawiści” i potrzebuje jeszcze tylko swojego prezydenta, żeby dopiąć system.
Przy okazji genialną manipulacją popisał się portal o2., który artykuł o napadzie zatytułował „Brutalny atak na aktywistkę. Jej twarz zalała się krwią”, nie podając, że chodziło o napad na aktywistkę pro-life, choć wystarczyło dodać dwa słowa. Do manipulacji, jakimi zwykł raczyć swoich odbiorców der Onet (dość pamiętać tę o wypuszczeniu Cyby) jeszcze powiązanemu z wp.pl portalowi daleko, ale o2 stara się, jak może.