INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

08:51 | piątek | 19.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Mocny felieton Jacka Piekary! „Piąta kolumna”

Czas czytania: 6 min.

Kartka z kalendarza polskiego

19 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Działań polskiej opozycji związanych z kryzysem imigracyjnym nie mogą nachwalić się zarówno Putin, jak i Łukaszenka. W rosyjskiej i białoruskiej telewizji można obejrzeć filmy pokazujące jak zły jest polski rząd i jak dobrzy są jego przeciwnicy. To znaczące, że działania rodzimej opozycji idą zgodnie z narracją pisaną przez białoruskie KGB

Są kraje, w których istnieje silna polaryzacja sceny politycznej, a pomiędzy rządzącymi i opozycją objawiają się spore różnice. Ale znamy również kraje, w których różnice te skutecznie się zacierają i programy wielkich partii różnią się bardziej detalami czy drogami prowadzącymi do celu niż samą ideą budowy państwa. Na przykład w Niemczech chrześcijańska demokracja, socjaldemokracja, zieloni i liberałowie są w stanie rozmawiać każdy z każdym i bez szczególnego trudu utworzyć koalicję. A niechęć do konkretnych konstelacji sojuszniczych wynika raczej z konfliktów personalnych czy zabiegów marketingowych niż z rzeczywistych, niedających się pogodzić różnic ideologicznych. Dlaczego podobnej możliwości współdziałania na rzecz wspólnego dobra nie da się wypracować w Polsce? Z banalnego powodu. W naszym kraju partie dzielą się na patriotyczno-wolnościowe, dążące do maksymalnego zakresu suwerenności politycznej i ekonomicznej oraz na kosmopolityczno-poddańcze, dla których patriotyzm i tradycja są solą w oku i które nie mają nic przeciwko służeniu zagranicznym ośrodkom decyzyjnym. Trudno więc, by ludzie ceniący sobie wolność dogadali się z ludźmi o niewolniczej mentalności postkolonialnej. Trudno, by ludzie którzy szanują tradycję, historię, wiarę oraz pamięć dokonań przodków i na tej podstawie chcą budować nowoczesne państwo, dogadali się z ludźmi zapatrzonymi w obce wzorce i pogardzającymi ojczyzną. Pomiędzy dwoma „polskimi plemionami”, z których jedno jest polskie z serca, a drugie jedynie z zapisu w dowodzie osobistym, zgody nie będzie, bo też być jej nie może. W wyborach, które czekają nas za dwa lata, nie będziemy odpowiadać na pytanie: JAKA ma być Polska? W tych kolejnych wyborach odpowiemy na pytanie: CZY Polska jeszcze w ogóle będzie istnieć?

- reklama -

Jesteśmy w nieszczęśliwym położeniu, że nie mamy szacownej i kochającej kraj „opozycji Jej Królewskiej Mości”, lecz mamy opozycję wściekle antypolską, nie wahającą się w imię ideologicznych szaleństw lub na żądanie zagranicznych sponsorów, występować przeciwko własnemu krajowi, przeciwko jego żywotnym interesom, przeciwko majątkowi i bezpieczeństwu obywateli. Platforma Obywatelska i Lewica to partie z silnymi wpływami dawnych aktywistów PZPR, których kariera i życie polityczne zostały nie tylko naznaczone ześwinieniem i zaprzaństwem (wtedy, w latach PRL, służbą Rosji Sowieckiej), ale owe kariery dzięki ześwinieniu i zaprzaństwu zostały wręcz zbudowane. Dawni członkowie PZPR i wychowani przez nich następcy prezentują niewolnicze uznanie, że zagraniczna Centrala zawsze i wszystko wie najlepiej, a polecenia tej Centrali należy posłusznie wykonywać. Tyle że wczoraj Centrala mieściła się w Moskwie, a dzisiaj znajduje się w Brukseli. Szkodliwe dla państwa działania członków opozycji mogą wynikać również z innych powodów. Na przykład z wpływu utrzymujących ich fundacji czy mediów, które w zamian za wypłacane pieniądze żądają, by działali przeciwko własnemu krajowi, w imię kosmopolitycznej ideologii. Następnym powodem może być silne umocowanie towarzyskie czy uzależnienie partyjne, z którego ciężko się wyrwać. Pamiętam jak kilka lat temu pewna warszawska celebrytka zdumiona mówiła: „jak to możliwe, że ci PiS-owcy wszędzie wygrywają, skoro ja nie znam nikogo kto na nich głosuje?”. Tak to właśnie jest, że dużą część wyborców opozycji stanowią ludzie żyjący w „politycznej bańce”, którzy nie myślą, nie analizują, nie szukają zróżnicowanych źródeł informacji, lecz fanatycznie wierzą w obraz płynący z TVN-u, a który wystarcza im za całą prawdę o Polsce i świecie. Trzeba też zauważyć, że wielu wyborców opozycji zupełnie nie kryje się ze szczerą nienawiścią do rządzących, objawiającą się nie tylko wulgarnymi wyzwiskami, życzeniami śmierci, czy kolportowaniem fałszywych oskarżeń i insynuacji, ale nawet fizycznymi atakami. I właśnie u tych ludzi, u tępej, rozwścieczonej tłuszczy spod znaku „Gazety Wyborczej”, Silnych Razem czy Soku z Buraka, nienawiść do partii rządzącej oraz jej sympatyków jest tak wielka, iż płynnie przeszła w nienawiść do Polski oraz polskości. Oni kierują się starą leninowską zasadą mówiącą: „im gorzej tym lepiej”, która w okresie przedrewolucyjnym oznaczała, iż trzeba dążyć do tego, by kraj był biedny, a ludzie nieszczęśliwi i wściekli, gdyż tylko na tej bazie nieszczęścia i wściekłości można rozpocząć marsz po władzę.

Nie raz i nie dwa byliśmy ostatnio świadkami karygodnych działań opozycji. Można choćby przypomnieć sprawę kopalni Turów, w której opozycja nalegała, by rząd wykonał bandyckie, jednoosobowe (sic!) postanowienie sędzi TSUE, politycznie związanej ze środowiskiem Tuska. Postanowienie, którego wykonanie wiązało się z zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego całego państwa, utratą pracy przez kilkadziesiąt tysięcy osób oraz liczonymi w miliardach złotych stratami. Później, w walce rządu o przestrzegania traktatów unijnych, opozycja poparła samowolnych urzędników i sędziów Unii, narażając tym samym polską suwerenność. Teraz, w kwestii nieustających prowokacji na białoruskiej granicy i atakowaniu Polski przez białoruski reżim za pomocą wysyłania nielegalnych „imigrantów”, polska opozycja jednoznacznie wzięła stronę Łukaszenki i Putina, a strzegących naszych granic funkcjonariuszy porównywała do zbrodniarzy z SS. Ostatnio w Warszawie lewicowo-liberalni aktywiści polityczni i społeczni zorganizowali hałaśliwą demonstrację popierającą pomysł, by Polska otworzyła granicę z Białorusią i zaczęła przyjmować wszystkich przybyszów z Azji czy Afryki, których na tę granicę zwiezie reżim Łukaszenki. Jest to nie tylko pomysł, który doprowadziłby do zapaści kraju, ale również byłby sprzeczny z polityką Unii Europejskiej, której Polska jest państwem granicznym (tak jak Litwa, Łotwa czy Estonia) i jako takie do strzeżenia wspólnej granicy jest zobowiązana. A na koniec przypomnę jeszcze wszystkie obrzydliwe szyderstwa, jakich ofiarą padły osoby twierdzące, że powinniśmy domagać się od Niemiec reparacji za gigantyczne szkody doznane w czasie II Wojny Światowej. W tym wypadku opozycja stanęła twardo po stronie niemieckiego rządu, który odmawia Polsce rekompensaty za trwające sześć lat zbrodnie i dewastacje. To kolejny, symboliczny wręcz, akt znikczemnienia polityków i zwolenników opozycji, wynikający z nienawiści lub pogardy do własnego kraju, do własnego narodu.

Polscy patrioci mierzą się nie tylko z politykami–renegatami i nie tylko z ogłupiałą, chamską hordą pochodzącą z kręgów ich wyborców. Od wielu lat muszą również mierzyć się z ogromną, napędzaną zagranicznymi pieniędzmi, medialną machiną propagandy. „Gazeta Wyborcza”, Onet, TVN, Fakt – żeby wymienić tylko najsilniejsze media – wszystkie one specjalizują się w przedstawianiu wizji Polski i świata w taki sposób, aby zohydzić Polakom środowiska konserwatywne i patriotyczne. W dodatku pracujący dla tych mediów publicyści są często twórcami lub kolporterami fałszywych informacji (tzw. fake newsów), których celem jest przedstawianie w złym świetle nie tylko obozu rządzącego, ale w ogóle Polaków jako społecznoś

- reklama -

i naród.

Na koniec ciekawostka: wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego nieoczekiwanie stał się tematem francuskiej kampanii prezydenckiej. Siedmiu z dziesięciu kandydatów (nie tylko przedstawiciele prawicy, ale również kandydat socjalistów!) wypowiedziało się na ten temat i wzięło stronę polskiej suwerenności, a nie uzurpowanej władzy brukselskich sędziów i urzędników. To charakterystyczne, że nawet obcy politycy potrafią zobaczyć, że polski rząd słusznie broni się przed samowolą urzędników Unii. A więc dostrzegają to, czego nie widzą lub nie chcą widzieć renegaci z rodzimej opozycji, a mianowicie, że Unia Europejska nie jest żadnym bóstwem, którego wyroki na każdy temat mają być respektowane przez modlących się na kolanach wiernych. Unia to tylko organizacja międzynarodowa, która ma tyle praw ile jej dano w traktatach, a nie tyle ile sobie sama zażyczy. Niestety zwolennikom opozycji, którym pokorne poddaństwo wobec unijnych „nadludzi” wyryto w umysłach, nie da się tego wytłumaczyć.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

2 KOMENTARZE

Subskrybuj
Powiadom o

2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Zygmuś
24.10.2021 17:55

Zygmusiowe postrzeganie rzeczywistości Polski: Partia Interesów Syjonistycznych (PIS), wespół z resztą okrągłostołowej Bandy Czworga, od 30 lat odgrywają rozpisane przez swoich mocodawców scenariusze i rządzą się swoistymi prawami (cytując klasyka Michalkiewicza): my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych, a władzą i kasą dzielimy się po pod stołem, dla picu, kopiemy się, ale tylko po kostkach, nie wyżej, ciemny lud to kupi, i zakulisowo, za plecami społeczeństwa przygotowują grunt pod nadejście klasy tzw. szlachty jerozolimskiej (z pozyskanym olbrzymim kapitałem wynikajacym ze zdrady447), którzy, niczym zbawiciele uratują ustrojową, prawną, finansową i polityczną sytuację kryzysową, jednocześnie przejmując pełną kontrolę nad Polską (którą nazywają Polin), pozyskując nową przestrzeń życiową (Lebensraum). Nasz Kraj zostanie podzielony i rozdysponowany jako: Generalna Gubernia (na powrót) i Dystrykt Polin (wszystko w tym kierunku zmierza). Możliwe, że w tym podziale wezmą udział także ruscy i coś uszczkną sobie ze wschodu. Wytworzenie takiej sytuacji jest wynikiem nieudolnych rządów, zdrady z premedytacją i za pieniądze, usłużności pożytecznych idiotów i olwającej postawy wielu obywateli. W przyszłości dzieci w szkołach (jeśli Niepodległość wróci) będą się uczyć o kolejnych rozbiorach Polski. Historia kołem się toczy. Ja wiem, dziś (jeszcze) wydaje się to niczym scenariusz political-fiction, ale wkrótce wyjdzie szydło z worka (sorry Beata, to nie do ciebie)

Ostatnio edytowany 2 lat temu przez Zygmuś
Maciej
24.10.2021 21:02

Nic dodać, nic ująć!

reklama spot_img

Ostatnio dodane

“MAUS” po raz drugi

Czyli Żydzi przedstawiani w palestyńskim podręczniku szkolnym jako „synowie świń”, to podżeganie do nienawiści, a Polacy przedstawiani w amerykańskim podręczniku (właściwie szkolnej...

Przeczytaj jeszcze to!

2
0
Podziel się z nami swoją opiniąx