W Parlamencie Europejskim trwa dyskusja na temat zmian w polityce rolnej WPR. UE chce wzmocnienia bezpieczeństwa ekonomicznego europejskich rolników i zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe obywatelom państw członkowskich. Dziś i w przyszłości.
Europosłowie zdecydują też o przyszłości żywności pochodzenia roślinnego. Wśród dyskutowanych zmian znalazły się też poprawki 165 i 171, które – jeśli zostaną przegłosowane – wprowadzą zakaz używania nazw charakterystycznych dla produktów mięsnych, jak np.: burger, kiełbasa czy stek, dla produktów powstałych na bazie roślin.
Ograniczą też używanie “nazw, oświadczeń dobrowolnych” oraz skojarzeń żywności roślinnej z produktami mleczarskimi. W tym przypadku wskazano na określenia typu: “alternatywa dla sera”, “w stylu jogurtu”, “bezlaktozowy zamiennik mleka”, “maślany smak”, “o smaku sera”.
Również tzw. “komunikaty prośrodowiskowe” (np. “dwukrotnie mniejszy ślad węglowy niż masło”) i wygląd przypominający produkty mleczne, mogą być zabronione. Przeciwnicy proponowanych zmian są przekonani, że uderzą one w producentów żywności pochodzenia roślinnego, ich sprzedawców, w punkty gastronomiczne oraz samych konsumentów. Zwolennicy, jak np. Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych apeluje o “zdrowy rozsądek” i zapowiada włączenie się polskich organizacji rolniczych, skupionych w Copa-Cogeca w kampanię “To nie jest stek”.
Jej celem jest nagłośnienie problemu wśród Europejczyków. Argumentując swoje stanowisko, Federacja podkreśliła fakt zakorzenienia w polskiej kulturze i tradycji nazw typu: boczek, kotlet, filet, salami itp. Przypomniała, że powstały efektem pracy wielu pokoleń rolników i rzeźników. Dodatkowo, są zróżnicowane regionalnie, co sprawia, że mają niepowtarzalny smak.
“Nikomu nie trzeba dzisiaj tłumaczyć, czym są te produkty lub czego można się spodziewać, gdy uda się po nie do sklepu. Dlatego też nazwy te do tej pory nie potrzebowały żadnej ochrony. Tą lukę w przepisach wykorzystują firmy wytwarzające produkty roślinne ” – wyjaśnia Federacja.
Źródło: interia.pl