„Według rankingu korupcji Amnesty International Niemcy z 80 punktami na 100, należą do 10 państw świata najmniej narażonych na taką przestępczość”, informuje Deutsche Welle.
Jednak zdaniem niemieckiej rozgłośni, innego zdania jest Federalny Urząd Kryminalny (BKA). Raporty Bundeskriminalamtu wskazują, że rośnie korupcja polityczna wywołana nielegalnym finansowaniem partii.
Na przykład ugrupowanie „Alternatywa dla Niemiec” jest regularnie podejrzewane o otrzymywanie nielegalnych transferów pieniężnych ze Szwajcarii. Równie źle jest na szczeblu samorządowym.
Głośnym echem odbiła się tzw. afera ratyzbońska, w której prezydent miasta wymuszał od biznesmenów „dobrowolne wpłaty” 75 tys. euro do kasy miejscowego oddziału partii socjaldemokratycznej SPD.
Z kolei burmistrz Ingolstadtu przyjmował łapówki od firm, które budowały za samorządowe pieniądze kompletnie niepotrzebne drogi.
Dlatego BKA alarmuje, że poziom korupcji wzrasta. W ubiegłym roku wyrokami skazującymi zakończyło się 5,5 tys. śledztw korupcyjnych, co oznacza wzrost tego rodzaju przestępczości o 42 proc. w porównaniu z latami ubiegłymi.