Mimo obietnicy Putina, że Gazprom zwiększy dostaw gazu, jego grudniowe rezerwy w niemieckich magazynach są jeszcze mniejsze niż na początku listopada i wynoszą 18 proc. całkowitej pojemności, informuje „Der Spiegel”.
Kiedy na początku listopada na polecenie Kremla Gazprom ogłosił rozpoczęcie tłoczenia gazu do europejskich magazynów, zapasy paliwa w niemieckich zbiornikach rosyjskiego koncernu sięgały 22 proc.
W odpowiedzi na pytanie tygodnika o obecny stan zapasów, niemiecki operator, spółka Astora, potwierdziła zmniejszenie rezerw, dodając, że zgodnie z prawem nie może wpływać na politykę dostawcy, a więc poziom napełnienia magazynów.
„Der Spiegel” wskazuje, że unijni eksperci, media i politycy niejednokrotnie oskarżali Gazprom o powodowanie celowych niedoborów na europejskim rynku gazu. W ten sposób Kreml chce zmusić Niemcy i Unię Europejską do szybkiego wydania zezwolenia na eksploatację gazociągu Nord Stream-2. Moskwa zaprzecza tym oskarżeniom, zarzucając Unii, że nie wypełniła na czas swoich podziemnych magazynów po ostatniej zimie.
Ponadto niemiecki tygodnik informuje, że według porównywarki cenowej Check24, hurtowe ceny gazu w Niemczech wzrosły w grudniu do rekordowego poziomu. Jedna megawatogodzina gazu ziemnego kosztuje 81 euro, podczas gdy w 2020 r. cena utrzymywała się na poziomie 14 euro. W rezultacie gaz dla konsumentów również podrożał do rekordowej wysokości.
Z kolei Gazprom zapewnia, że w pełni wypełnia swoje zobowiązania, wykorzystując różne trasy gazociągowe, w tym Nord Stream-1 i ukraiński system tranzytowy. Brak paliwa oraz jego cenę, koncern tłumaczy się wieloma przyczynami, w tym zbyt wysoką opłatą tranzytową naliczaną przez stronę ukraińską.
„Der Spiegel” przypomina, że 27 października w czasie spotkania z Putinem, szef Gazpromu Aleksiej Miller obiecał rozpocząć pompowanie gazu do europejskich magazynów od 8 listopada.