Podczas gdy rosnące ceny prześladują konsumentów i wprowadzają w zakłopotanie amerykańskich oraz europejskich polityków, w Japonii inflacja jest niezauważalna, informuje Associated Press.
Rezerwa Federalna i większość innych banków centralnych na świecie przechodzi w tryb walki z inflacją. Tymczasem Bank Japonii zakomunikował, że będzie nadal wkładał dziesiątki miliardów dolarów w rynek, mając nadzieję, że w końcu podwyższy inflację do poziomu 2 proc., sprawiając, że gospodarka będzie się szybciej rozwijała.
Oceniając decyzję, AP twierdzi, że szansa zwiększenia inflacji pozostaje najbliższym czasie niewielka. Według danych agencji, w październiku japońska inflacja oscylowała na poziomie 0,1%. Wyłączając zmienne ceny żywności i energii, naprawdę była ujemna.
Także Bank Japonii prognozuje zerową inflację w roku fiskalnym, który kończy się w marcu. Dla porównania, ceny konsumpcyjne w USA wzrosły w październiku o 6,2 proc. podnosząc się poziomu niespotykanego od trzech dekad.
W czasie pandemii Rezerwa Federalna i inne banki centralne uruchomiły lawinę bodźców monetarnych podobnych do japońskich, doprowadzając stopy procentowe do rekordowo niskich poziomów. Obecnie w sytuacji, gdy inflacja w USA bije rekordy, Fed wchodzi na ścieżkę podnoszenia stóp procentowych w pierwszej połowie 2022 r.
Bank Anglii już podniósł stopy procentowe w celu walki z inflacją, która wzrosła do 5,1 proc. Jego śladem idą azjatyckie banki centralne, które również zaczęły podnosić stopy. Przykładem jest Nowa Zelandia, która ogłosiła wzrost referencyjnej stawki z 0,25 proc. do 0,75 proc.
AP przypomina, że gospodarka Japonii zaczęła zwalniać na początku lat 90. XX w. i do tej pory nie odzyskała rozpędu. Miejscowy biznes obawia się zwiększać zatrudnienie, podnosić wynagrodzenia lub inwestować. U przyczyn leżą prognozy demograficzne, zgodnie z którymi populacja Japonii starzeje się i kurczy. Wobec tego priorytetem jest zwalczanie deflacji, czyli spadających cen.
Od prawie dekady Bank Japonii kupuje ogromne ilości obligacji rządowych i innych aktywów, aby koszty kredytów, w trzeciej co do wielkości gospodarce świata, utrzymywały się na poziomie zbliżonym do zera. Teoretycznie ma to zachęcić konsumentów i biznes do wydawania pieniędzy.
Od lat referencyjna stopa procentowa wynosi minus 0,1 proc. Dzięki temu czynsze utrzymują się na tym samym poziomie od 30 lat, a ceny większości dóbr konsumpcyjnych wzrastają niezwykle wolno. Przy płaskich lub spadających płacach i rosnących podatkach ostrożni klienci mają tendencję do zaciskania pasa.
Ponadto japońscy detaliści sektora handlu, usług, gastronomii i rozrywki niechętnie przerzucają wyższe koszty na swoich wrażliwych cenowo konsumentów. Dla przykładu, jeden z największych konglomeratów detalicznych w Japonii, firma Aeon, ogłosił niedawno zamrożenie cen do końca roku, jako sposób na wspieranie klientów.
Jednak nawet Japonia, która importuje większość tego, co konsumuje, nie jest całkowicie odporna na globalny wzrost cen. Producenci i rolnicy odczuwają presję rosnących kosztów, zwłaszcza paliw. Ceny benzyny, energii elektrycznej i gazu rosną. Niektóre marki spożywcze ogłosiły plany podniesienia cen w przyszłym roku, aby zrekompensować wyższe koszty importowanej pszenicy, ziemniaków i innych towarów.
Rosną ceny samochodów, ponieważ przemysł motoryzacyjny ograniczył produkcję z powodu niedoborów komponentów. Dlatego raport firmy audytorskiej Capital Economics, przewiduje, że w przyszłym roku japońska inflacja przekroczy 1,3 proc., po czym spadnie.
Także Bank Japonii ma nadzieję, że inflacja nieco wzrośnie, ale nadzieje na przekroczenie poziomu 2 proc. są znikome.