Wicepremier i minister spraw zagranicznych Yair Lapid ogłosił, że jednym z największych wyzwań Izraela w 2022 r. będzie odpieranie zarzutów o państwowy apartheid, informuje serwis World Israel News.
– Sądzimy, że w nadchodzącym roku będziemy obiektem bezprecedensowego ataku, pełnego jadu i radioaktywnych epitetów – Izrael państwem apartheidu – oświadczył Lapid podczas specjalnego briefingu prasowego.
Obrzydliwe kłamstwo, jak je określił, było mocno forsowane przez Autonomię Palestyńską (AP) i jej zwolenników na arenie dyplomatycznej. Wskazał Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze i Radę Praw Człowieka ONZ (UNHRC), które zamierzają badać izraelskie zbrodnie wojenne.
WIN przypomina, że w ubiegłym roku MTK zaakceptował stanowisko AP, by zbadać, czy operacja IDF przeciwko Hamasowi w Gazie, jak również żydowski ruch osadniczy, są przestępstwami. W grudniu Zgromadzenie Ogólne ONZ powołało komisję śledczą w obu kwestiach. Najdalej idzie bezprecedensowa decyzja UNHCR, która domaga się rozpatrzenia wszystkich izraelskich zbrodni, jakie miały miejsce w przeszłości.
Obecny na briefingu dyrektor generalny MSZ Alon Ushpiz dodał: – W nadchodzącym roku spodziewamy się serii rezolucji i procesów, które mogą wyrządzić ogromne szkody, jeśli ONZ uzna oficjalnie, że Izrael jest krajem apartheidu. Jednocześnie wyjaśnił, że Stany Zjednoczone mają w UNHCR prawo weta, które wykorzystają do ochrony Izraela, gdyby taka rezolucja faktycznie powstała.
Sam Lapid nazwał antysemitami zwolenników twierdzenia, że Izrael praktykuje apartheid. – Z jednej strony mówią nam o konieczności rozmów pokojowych, a z drugiej składają petycje przeciwko Izraelowi w Hadze. Oczywiście, bez dialogu dyplomatycznego z Palestyńczykami zarzuty o apartheid będą tylko narastać – powiedział szef MSZ.
Przyznał jednak, że skoro obecna koalicja składa się zarówno z prawicowych, jak i lewicowych partii, żadne rozmowy z AP nie przełożą na nową politykę rządu Izraela.