Wojna na Ukrainie spowoduje wzrost cen ropy naftowej do 150 dolarów za baryłkę, dotkliwie uderzając w globalny PKB. Prognozę JP Morgan publikuje serwis Bloomberg.
JP Morgan Stanley skorygował wcześniejszą prognozę sugerującą wzrost cen ropy naftowej do 100 dol. za baryłkę. Miała nastąpić w II-III kwartale roku, ze względu na zmniejszenie rezerw i inwestycji w sektorze. Obecna analiza uwzględnia negatywny wpływ sytuacji na Ukrainie, która staje się największym czynnikiem ryzyka. Zgodnie z symulacją zakładającą dalszą eskalację militarną, cena baryłki ropy wzrośnie do 150 dol.
– Dalsze napięcie geopolityczne między Rosją i Ukrainą zwiększa ryzyko znaczącej podwyżki cen już w I kwartale roku, co boleśnie uderzy w tempo wzrostu globalnego PKB – Bloomberg cytuje fragment prognozy.
W przypadku, gdy cena ropy osiągnie zakładany poziom, zamiast oczekiwanych 4,1 proc. światowa gospodarka wzrośnie jedynie o 0,9 proc. ostrzega JP Morgan. W takim scenariuszu globalna inflacja może ulec podwojeniu, osiągając średni poziom 7,2 proc. zamiast prognozowanych dotychczas 3 proc. Zmusi to narodowe banki centralne do jeszcze większego i szybszego zaostrzenia polityki pieniężnej.
– Wstrząsy naftowe powodowały w przeszłości cykliczne spowolnienia gospodarcze – ostrzega JPMorgan. Jednocześnie przyznaje, że we wcześniejszych prognozach nie uwzględnił wpływu konfliktu zbrojnego między Rosją i Ukrainą. Jeśli dojdzie do militarnej konfrontacji, a w jej konsekwencji do uruchomienia amerykańskich sankcji wobec Rosji, najbardziej ucierpi rynek finansowy.
Dotychczas Morgan Stanley przewidywał wzrost ropy marki Brent do 100 dolarów za baryłkę. Wśród przyczyn analitycy wymieniali zmniejszenie zapasów surowców i przewidywany spadek podaży, wywołany niewystarczającymi inwestycjami w sektorze naftowym. Wskazywali, że głównym czynnikiem ryzyka jest nacisk lobby ekologicznego na przyspieszenie zielonej transformacji energetycznej.
Bloomberg przypomina, że 18 stycznia cena baryłki ropy Brent po raz pierwszy od października 2014 r. wzrosła do 88 dol. Serwis przypisał to zaostrzeniu napięć geopolitycznych na Bliskim Wschodzie, a szczególnie atakowi dronów jemeńskich Houthi na stolicę Zjednoczonych Emiratów Arabskich Abu Dhabi. Tymczasem ZEA są trzecim co do wielkości producentem ropy w kartelu OPEC.