Dziennikarskie śledztwo ujawnia, że za dostawą ładunku saletry amonowej do Bejrutu mogła stać „Partia Boga”. Hezbollah potrzebował materiałów wybuchowych do terrorystycznych ataków na Izrael.
– Terrorystyczna organizacja Hezbollah przyczyniła się do eksplozji w Bejrucie, o ile sama jej nie spowodowała – takie są wyniki śledztwa gazety „Bild”.
Niemieccy dziennikarze powołują się na wypowiedź kapitana feralnego statku Rhosus o podejrzanym zachowaniu właściciela ładunku i kontrahentów. Borys Prokoszew powiedział Radiu Swoboda: – Armator zniknął z pieniędzmi. Żadnego zainteresowania ładunkiem nie wyrazili nabywcy z Mozambiku. Tak, jakby saletra miała trafić do Libanu i pozostać w bejruckim porcie.
Trop potwierdza natomiast ogromne zainteresowanie dalszymi losami saletry ze strony Partii Boga. Hezbollah kilkakrotnie podejmował prawne starania o przejęcie ładunku. Napotkał jednak zdecydowany opór libańskiego sądu.
Gdy zawiodły bezpośrednie próby nabycia, w imieniu Hezbollahu na sędziego wywierało nacisk dwóch dyrektorów bejruckiego urzędu celnego. Najważniejszą hipotezą jest jednak próba pozyskania saletry, której miał dokonać Hezbollah bezpośrednio przed eksplozją.
Podczas izraelskiego nalotu na Damaszek śmierć poniósł prominentny działacz Partii Boga. Hezbollah zagroził odwetem, do czego potrzebuje materiałów wybuchowych.
W związku z tym – pytają dziennikarze „Bilda” – czy prace spawalnicze wzmacniające drzwi magazynu z saletrą, które wywołały pożar, nie były próbą zapobiegnięcia kradzieży materiału wybuchowego przez terrorystów?