Wszystko wskazuje na to, że Mateusz Morawiecki w walce o schedę po Jarosławie Kaczyńskim będzie musiał zmierzyć się z sojuszem Zbigniewa Ziobry i Beaty Szydło – pisze „Newsweek”.
– Szydło i Ziobro nie cierpią Morawieckiego, a nic tak nie łączy, jak wspólny wróg – piszą dziennikarze tygodnika.
– Beata czuje się niesprawiedliwie potraktowana przez prezesa. Nie było tak, że sondaże spadły, przegrała wybory i straciła funkcję premiera. Została odwołana w szczycie swojej popularności, na skutek intryg Morawieckiego. Panowie po prostu uznali, że ona jest od zasuwania w kampanii, ale prawdziwą politykę robi się w męskim gronie. To do dziś w niej tkwi jak nieprzepracowana trauma – uważa „Newsweek”.
Zbigniew Ziobro z kolei uważa, że Kaczyński wyraźnie słabnie i będzie musiał oddać władzę. Jest także przekonany, że jeśli sukcesorem zostanie Morawiecki, to PiS się rozpadnie, jest bowiem „za miękki” dla byłych polityków Porozumienia Centrum.
– Beata [także] uważa, że Morawiecki prowadzi rząd PiS w złym kierunku. PiS powinno być starym PiS-em, a nie mówić PiS-em, a działać jak PO – mówi „Newsweekowi” anonimowy polityk PiS.
Jej sytuacja jest o tyle łatwiejsza, że ciągle jest popularna w PiS, Morawiecki zaś jest uznawany przez starych działaczy za „ciało obce”.
Cel Szydło i Morawieckiego jest jeden. Wykorzystanie, nieuniknionego kadrowego przetasowania na szczycie władzy w PiS i utrącenie Morawieckiego. Na tyle mocne, by nie został kolejnym szefem Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: Newsweek