Francuzi głupieją od sprzecznych zaleceń kwarantanny. Nie tracą optymizmu, ale popadają w chaos.
Francja należy do państw najbardziej poszkodowanych epidemią. Emanuel Macron zbyt późno wprowadził izolację, dlatego zachorowało już 118 tys. osób. Tylko wczoraj odnotowano 4,8 tys. nowych przypadków. Liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła ponad 12 tys.
Dziś władze różnych szczebli chuchają na zimne. Wydają dziesiątki sprzecznych poleceń, wywołując administracyjny chaos. Na przykład w Paryżu możliwy jest godzinny spacer rekreacyjny, ale tylko do dziesiątej rano lub od siódmej wieczorem.
Stolicę przebiło Biarritz. Władze kurortu zarządziły, że na parkowej ławce można siedzieć równo dwie minuty. To i tak lepiej niż na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie ławki zdemontowano w ogóle.
Największe obawy rządu wywołuje jednak niezwykła ruchliwość obywateli, którzy nie przestrzegają zakazu przemieszczania. Od początku kwarantanny miejsce pobytu zmieniło 4 mln Francuzów. Chodzi głównie o mieszkańców wielkich miast, na czele ze stolicą, którzy uciekli na wieś lub do kurortów. Dlatego Nicea i Cannes oraz 170 prefektur wprowadziły godzinę policyjną.
W efekcie Francuzi z jednej strony przestają wierzyć władzom, z drugiej nie tracą optymizmu, że z zarazą poradzą sobie sami. Tak jak paryscy farmaceuci zniecierpliwieni państwową dystrybucją środków odkażających. Wprost na ulicach stolicy otwierają rozlewnie, z których korzystają przechodnie i miejskie służby.
Rośnie także nieufność wobec służby zdrowia. Większość Francuzów dziękuje medykom za ich starania. Z drugiej strony przez kraj przetacza się fala anonimów. Ich autorzy dają wyraźnie do zrozumienia, że nie życzą sobie mieszkać w sąsiedztwie personelu walczącego z zarazą.
Na dodatek rząd, jak może studzi nadzieje na szybki powrót do normalności. Premier Édouard Philippe apeluje do rodaków: wybijcie sobie z głowy wakacje. Spędzicie je w domach. Minister komunikacji dodaje, że nie pozwoli zamawiać miejsc w hotelach i pensjonatach. Po prostu nie wznowi transportu lotniczego i kolejowego.
Mimo tego Francuzi nie tracą optymizmu. Jak wykazały badania opinii publicznej Centrum Elabe, 67 proc. respondentów wierzy w szybkie zniesienie kwarantanny. Ankieta ośrodka Odoxa CDI wykazała, że 75 proc. badanych nie odczuwa żadnych niedogodności wywołanych zakazami, a ponad 50 proc. nie jest zestresowane sytuacją.