Światowe media pochowały już Kim Dzong Una. Teraz oceniają, czy szansę na przejęcie schedy po dyktatorze ma jego siostra. Kim Jo Dzong, zwana „Iwanką z Pjongjangu” już dziś odgrywa kluczową rolę w północnokoreańskim reżimie.
Kim Dzong Un nadla nie pojawia się publicznie. Od 10 dni świat pyta, co się dzieje z nieobliczalnym człowiekiem mającym do dyspozycji głowice nuklearne. Niejasny los dyktatora Północnej Korei wywołał medialne zainteresowanie jego młodszą siostrą.
– Północnokoreańska dynastia Kimów, w której dominują mężczyźni, może za chwilę przekazać władzę kobiecie. Oczy świata zwróciły się ku najbardziej zaufanej osobie w otoczeniu Kim Dzong Una, jego młodszej siostrze – spekuluje „The New York Post”.
31-letnia Kim Jo Dzong jest uważana za jedną z najbardziej wpływowych członkiń rodzinnego klanu. Podobnie jak brat edukację pobierała w Szwajcarii. Prywatne szkoły i wille otoczona ochroną, to symbole życia wszystkich latorośli Kimów, które przeciekły do mediów. Nie bez przyczyny siostra obecnego dyktatora jest nazywana „Iwanką Trump Północnej Korei”.
O jej zakulisowej roli w państwie i wpływie, który wywiera na brata, krążą legendy. Nie są to jedynie plotki, tylko dowody potwierdzone informacjami wywiadu Korei Południowej.
Także Departament Stanu USA wpisał Kim Jo Dzong na czarną listę oficjeli łamiących prawa człowieka. Siostra Kima jako członek najwyższych władz zarządza „żelazną ręką” propagandą dyktatury słynącej z drakońskich metod indoktrynacji.
Pranie mózgów ludności jest jednym z filarów władzy Kimów. – Siostra dyktatora zasłynęła wprowadzeniem najostrzejszej cenzury, której zadaniem jest ukrycie ludobójczych represji państwa – czytamy w uzasadnieniu departamentu stanu USA.
Północnokoreańska „Iwanka” woli działać w cieniu brata i rzadko zabiera głos publicznie. Jednak jeśli już, nie szczędzi światu obelg. – Nasz południowy sąsiad przypomina żałosnego psa, który szczeka przed nami ze strachu – tak mówiła w ubiegłym miesiącu o protestach Seulu przeciwko kolejnym testom północnokoreańskiej broni rakietowej.
W związku z długotrwałą absencją brata, Kim Jo Dzong jest poważnie brana pod uwagę jako ewentualna sukcesorka. Jednak zdania analityków są podzielone.
– Wśród elity władzy jej wpływy są ogromne, dlatego oceniam jej szanse na 90 proc. – cytuje jednego z ekspertów Associated Press.
Inna opinia mówi o prawdopodobnym konflikcie z kolejnym bratem Kim Dzong Czolem. To mało realne, ponieważ muzyk z wykształcenia i zamiłowania jest bardzo daleki od politycznego statusu rodziny, oponuje Reuter.
Najpoważniejszą przeszkodą w przejęciu władzy jest konfucjańska tradycja silna w Pjongjangu. Jeśli wprost nie zabrania kobietom czynnego udziału w polityce to dla męskich elit stanowi ogromną barierę mentalną.