INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

06:46 | piątek | 22.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Nie tylko Warszawa

Czas czytania: 3 min.

Kartka z kalendarza polskiego

22 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

Środa, 28 lipca 1943 r.

Jeśli mowa o okupacji niemieckiej, najczęściej przywoływane są uliczne egzekucje przeprowadzane w Warszawie czy pacyfikacje polskich wiosek. Ale wszędzie wychodząc z domu, Polak nie był pewien powrotu. I wszędzie można było zostać zbudzonym przez walnie do drzwi przez Niemców. Tak było w podkrakowskiej wiosce.

- reklama -

Wszystko zaczęło się jeszcze w nocy z 27 na 28 lipca 1943 r., kiedy Niemcy otoczyli Wolę Gustowską (dziś część Krakowa), część Zwierzyńca, Chełm, Bielany, Olszanicę, Zakamycze i Przegorzały, a więc tereny między Wisłą a Rudawą (miejscowości te od 1941 r. wchodziły w skład Krakowa).

Bronisław Konik, mieszkaniec Woli Gustowskiej wspominał po latach: „Tego dnia o godz. 4.30 rano, jako ogrodnik wysłałem swoich pracowników z jarzyną do Krakowa. Po upływie jakiejś pół godziny robotnicy wrócili i oświadczyli, że do Krakowa policja niemiecka jechać nie pozwala, że na drogach stoją karabiny maszynowe”. Wieś była otoczona tak ścisłym kordonem, że nie sposób było wydostać się z wioski.

Stanisławowi Konikowi, sołtysowi gromady Wola Justowska, jeden z gestapowców kazał przygotować  listę „wszystkich zbrodniarzy, przestępców, paskarzy, członków tajnych organizacji i ludzi żyjących ponad stan [oraz ludzi niemeldowanych]”. Gdy powiedział, że takich w gromadzie nie ma […] gestapowiec oświadczył, że rano sam ten stan „zbada”.

- reklama -

Męka

O 7.00 rano Niemcy przystąpili do działania. Wypędzili ludzi z domów i zgromadzili ich  grupami w różnych miejscach wioski, gdzie musieli leżeć bez ruchu w palącym słońcu, bez wody, do późnych godzin popołudniowych, czekając na wynik prowadzonych przesłuchań. Te Niemcy prowadzili swoimi metodami, katując przesłuchiwanych: wieszali ich za ręce, bili cepami bądź styliskami od narzędzi rolniczych.

Większość ludzi Niemcy zgromadzili na łące przy domu Katarzyny Kościółek w Woli Justowskiej. Według zeznań świadków na łące znajdowało się około 1000-1500 osób. Jedynie kobiety z małymi dziećmi Niemcy oddzielili i umieścili dziedzińcu miejscowej szkoły. W domu Kościółek gestapo urządziło miejsce przesłuchań, po których wyodrębniło grupę osób, którą oznaczono rysując kredą na plecach literę „F” (Flüchtlinge – Uciekinierzy).

- reklama -

Około godziny 15-tej Niemcy kazali sołtysowi dostarczyć 17 łopat. Był on przekonany, że do kopania grobu. Niemcy wybrali 17 mężczyzn i kazali im kopać mogiłę. „Wzięli miarę” z wzrostu najwyższego z nich – Antoniego Biera. Gdy mężczyźni skończyli kopać, kazali im położyć się twarzami do ziemi. Myśleli, że to ich koniec, ale Niemcy przyprowadzili nad grób 21 uprzednio wyselekcjonowanych mężczyzn. Kazali im położyć się twarzami do ziemi, po czym do każdego podchodził gestapowiec i dwukrotnie strzelał w tył głowy. Gdy Niemcy skończyli, polecili kilku mężczyznom rozebrać i zakopać zwłoki. Reszcie wycieńczonych ludzi kazali wstać i wysłuchać przemówienia o lojalności wobec władz okupacyjnych i szybkiego składania kontyngentów. Puścili zastraszonych ludzi wolno.

Pamięć

Wieść o zbrodni szybko obiegła Kraków wywołując wielkie poruszenie. Niemcy zadbali, by mieszkańcy Krakowa nie oddali czci zabitym. Sołtysowi gestapowcy polecili „by nad grobem zabitych nie urządzano żadnych manifestacji ani też nie składano tam kwiatów”. Zakomunikowali mu, by przekazał mieszkańcom gromady, że „wszyscy będą odpowiadać zbiorowo na wypadek manifestacji przy grobie”. Mieszkańcy manifestacji nie urządzali, ale dobrze zapamiętali tamten dzień, ofiary i miejsce ich pochówku. Zaraz po opuszczeniu Krakowa przez Niemców powstał komitet, który zajął się ekshumacją zwłok pomordowanych. Przeprowadzono ją 27 lutego 1945 r., a następnego dnia odbył się uroczysty pogrzeb ofiar na cmentarzu salwatorskim. Wszystkie ofiary udało się rozpoznać rodzinom i zidentyfikować z imienia i nazwiska. Miejsce egzekucji upamiętnia krzyż i tablica z 24 nazwiskami – do 21 ofiar egzekucji dodano nazwiska trzech sióstr: Anieli, Jadwigi i Ludmiły.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx